Tancerze, którzy ćwiczą u nas Westa zapewniają, że jest pełen energii i bardzo towarzyski. Taka z pewnością jest Maria Kawała, która z Westem zetknęła się przypadkiem rok temu, pokochała go i postanowiła rozkręcić westową społeczność w stolicy Dolnego Śląska. Teraz razem ze szkołą tańca No Limits średnio raz na miesiąc organizuje warsztaty z instruktorami z różnych miast, a w międzyczasie tak zwane practice'y, gdzie każdy może przyjść potańczyć.
Prowadzący i opóźniona królowa parkietu
West Coast Swing wywodzi się ze Stanów. Jego początki sięgają lat 50. i mocno łączą się z innym, choć bardziej skocznym stylem tańca zwanym Lindy Hop. Bardziej jednak przypomina on rock'n'rolla. West Coast Swing bazuje na potrójnym kroku. Tańczy się go w parach, ale na zajęcia można przyjść samemu, bo partnerzy i tak co chwila się wymieniają. Trzeba poznać tylko pięć podstawowych figur: Sugar Push, Left Side Pass, Under Arm Pass, Sugar Tuck i Whip. Reszta to improwizacja i co bardzo ważne – (znowu amerykański termin) connection, czyli przepływ energii między tancerzami. - Ktoś mi powiedział, że dobrego partnera w Weście definiuje się po tym, że nie wpędza dziewczyny w kompleksy. Za to partnerka jest królową parkietu. No i powinna być opóźniona – śmieje się Maria Kawała. - Poważnie. Chodzi o to, że dziewczyna reaguje dopiero na ruch partnera.
Pełen luz
Podoba mi się w Weście, że można w nim w 100% wyrazić swój charakter – tłumaczy Ewa, która też ćwiczy ten taniec. - Zmienia się on zupełnie w zależności od muzyki, a można go tańczyć do wszystkiego – dodaje Maria. - My na warsztatach mieliśmy raz „Smack My Bitch Up” Prodigy. W Warszawie tańczyli przy kawałku Skrillexa, ale można również przy jazzie, współczesnych przebojach, muzyce klasycznej czy bluesie.
Nie ma też specjalnych wytycznych co do stroju. Oprócz jednej – że dziewczyny raczej tańczą w spodniach. Poza tym pełna dowolność, byle by było wygodnie. - Raz wychodząc z grupą z warsztatów spotkałem koleżankę, Jak powiedziałem, że właśnie skończyliśmy zajęcia była bardzo zdziwiona, że tańczyliśmy w dżinsach czy normalnych koszulkach – opowiada Paweł, uczestnik zajęć z Westa.
Taniec bardzo towarzyski
Może dlatego, że West to u nas nowość ci, którzy go ćwiczą bardzo się integrują. Najsilniejsze westowo miasta to Warszawa i Gdańsk, ale we Wrocławiu jest spory potencjał – już na pierwsze organizowane przez Marię warsztaty przyszło około 40 osób. Każde miasto ma swoją grupę na Facebooku, właściwie wszyscy się znają i jeżdżą na zajęcia poza miejsca zamieszkania. Poza tym przy formule tańca „każdy z każdym” trudno pozostać sobie obcym. Na świecie działa to podobnie. Na turniejach westowych są tak zwane dancing till breakfast - warsztaty połączone z imprezami. Tańczysz od czwartku do poniedziałkowego poranka, od rana do wieczora, z przerwami na sen. Nie ma podziałów, nawet najlepsi instruktorzy nie mają żadnych oporów, tańczą ze wszystkimi, nieważne na jakim poziomie zaawansowania.
WrocLove West Coast Swing vol. 3
Jeśli West wydaje Wam się interesujący już niedługo macie okazję przećwiczyć go w praktyce. 19 i 20 lipca w szkole tańca No Limits kolejne warsztaty. Zajęcia dla początkujących poprowadzą zaprzyjaźnieni już z Wrocławiem Marta Nita i Piotr Lenart, a te dla bardziej zaawansowanych trójmiejski duet Aggi i Wayne (Agnieszka Dzierwa i Wayne Powell). Szczegółowe informacje i zapisy w szkole No Limits.
Joanna Strutyńska