wroclaw.pl strona główna Sport i rekreacja we Wrocławiu – najświeższe wiadomości Sport i rekreacja - strona główna

Infolinia 71 777 7777

9°C Pogoda we Wrocławiu
Ikona powietrza

Jakość powietrza: umiarkowana

Dane z godz. 14:47

wroclaw.pl strona główna
Reklama
  1. wroclaw.pl
  2. Sport i rekreacja
  3. Panthers Wrocław walczą o miano najlepszych w Europie. Jakie cele stawiają sobie włodarze klubu? [ROZMOWA]
Kliknij, aby powiększyć
Panthers Wrocław nie ukrywają, że w tym sezonie zamierzają włączyć się do walki o mistrzostwo European League of Football fot. Łukasz Skwiot/Panthers Wrocław
Panthers Wrocław nie ukrywają, że w tym sezonie zamierzają włączyć się do walki o mistrzostwo European League of Football

Panthers Wrocław już od lat nie mają sobie równych na krajowym podwórku. W ubiegłym roku ekipa rozpoczęła rywalizację w gronie najlepszych drużyn futbolu amerykańskiego w Europie. Czy trudno jest zachęcić polskiego kibica do zainteresowania się futbolem amerykańskim? Czy zasady tej dyscypliny sportu rzeczywiście są skomplikowane? O rozwoju wrocławskiej drużyny z menedżerem generalnym Panthers, Jakubem Głogowskim, rozmawiał Mateusz Lubański.

Reklama

W debiutanckim sezonie w European League of Football zespół Panthers Wrocław zajął trzecie miejsce. Obecnie ambicje są jeszcze większe. Apetyt rośnie w miarę jedzenia, a włodarze klubu nie ukrywają mistrzowskich aspiracji.

Początek sezonu jest jednak dla Panthers dość trudny – wrocławianie walczyli z aktualnymi mistrzami i wicemistrzami, a napięty kalendarz nie pozwala na choćby chwilę odpoczynku. Mimo to, cel na sezon 2022 pozostaje ten sam. Panthers zamierzają stać się najlepszą drużyną Starego Kontynentu.

Kliknij, aby powiększyć
Powiększ obraz: Jakub Głogowski pełni funkcję menedżera generalnego w Panthers Wrocław Panthers Wrocław
Jakub Głogowski pełni funkcję menedżera generalnego w Panthers Wrocław

Mateusz Lubański: Za wami pierwsze mecze kolejnego sezonu European League of Football. Po dwóch zwycięstwach przyszły porażki z mistrzami i wicemistrzami Europy. Chyba nie jesteście do końca zadowoleni z takiego startu rozgrywek?

Jakub Głogowski: Faktycznie jest trudno, m.in. ze względu na napięty terminarz i to, z jakimi przeciwnikami przyszło nam się mierzyć już na początku sezonu, ale nie tylko. W tym roku organizatorzy postawili drużynom naprawdę trudne warunki. Chyba po raz pierwszy w historii zespoły rozgrywają aż siedem spotkań z rzędu, zanim w kalendarzu pojawi się tydzień przerwy, a pamiętajmy, że cały czas mówimy o sporcie półamatorskim.

Co to oznacza w kontekście funkcjonowania zawodników?

O ile obcokrajowcy, którzy są w drużynie, mają kontrakty i otrzymują wynagrodzenie za swoją grę, o tyle polscy gracze nadal są na stypendiach. Wszyscy pracują lub studiują. Wielu naszych zawodników po niedzielnym meczu w poniedziałek normalnie wstaje do pracy. Zdarzają się, że niektórzy dosłownie wysiadają po meczu z autobusu i idą do pracy.

Tak intensywny okres to trudność nie tylko dla samych graczy.

Zdecydowanie. To wyzwanie również dla sztabu organizacyjnego czy trenerskiego. Nie mamy czasu na lizanie ran i rozpamiętywanie porażek, bo za chwilę gramy kolejny mecz. W miniony weekend przegraliśmy z Hamburgiem, teraz jedziemy do Wiednia na starcie z niepokonaną dotychczas drużyną Vienna Vikings. Nikt nie będzie czekał, aż pozbieramy się po stracie. Oczywiście, do tego dochodzą też kontuzje. Ktoś ostatnio policzył, że w pierwszych kolejkach ELF urazy wykluczyły z gry więcej zawodników niż przez cały poprzedni sezon. Prawie każdy zespół stracił na starcie kluczowych zawodników. Ligę wygra więc ten, kto najoptymalniej będzie rotował składem i najlepiej wykorzysta pracę swoich fizjoterapeutów.

Macie poczucie, że w tym roku może być trudniej powalczyć o medale?

Cały czas pozostajemy w grze. Sezon jest długi i intensywny, a dwie porażki w żaden sposób nie przekreślają naszych szans na play-offy. Przed nami runda rewanżowa i – jak to bywa w grze – jeszcze wszystko może się zdarzyć. Z każdego spotkania staramy się wyciągnąć jak najwięcej wniosków. Trzeba pamiętać, że poziom sportowy European League of Football znacznie wzrósł w tym roku. Po pierwszych starciach widzimy, że o żadnym rywalu nie można myśleć w kontekście „łatwiejszego” meczu. Wszyscy odrobili lekcję z poprzedniego sezonu. Najlepszym przykładem jest Barcelona, która jeszcze niedawno była jedną z najsłabszych drużyn w stawce, a dziś ma komplet zwycięstw.

Czyli cel się nie zmienił?

Tak, chcemy walczyć o mistrzostwo, ale na razie koncentrujemy się na awansie do fazy play-off, gdzie zagrają zwycięzcy grup i najlepszy zespół z drugich miejsc. Nawet jeśli Hamburg Sea Devils będą przed nami, bo może się tak zdarzyć, musimy wyprzedzić wiceliderów pozostałych dywizji.

Skoro w kontekście Panthers Wrocław pada hasło „sport amatorski”, to jak pozycjonujecie się w stawce europejskich drużyn? Czy to oznacza, że wciąż musicie gonić dłużej funkcjonujące kluby?

Nie, to nie jest tak. Dzięki naszym sponsorom, a w szczególności firmie Tarczyński, budżetem możemy dorównywać europejskim klubom. W lidze obowiązują natomiast konkretne „salary cap”, czyli maksymalne kwoty, jakie drużyny mogą przeznaczyć na wynagrodzenie dla zawodników. To rozwiązanie bardzo powszechne w sportach amerykańskich. W ten sposób narzuca nam się liczbę członków zespołu na pełnych kontraktach. Oczywiście, wszyscy chcemy dążyć do tego, żeby za parę lat było inaczej, bo bez tego trudno wyobrazić sobie dalszy rozwój rozgrywek. To zmieni się, kiedy właściciele wszystkich klubów – a te w European League of Football są własnością prywatną – wspólnie zgodzą się, że są w stanie zapłacić każdemu graczowi.

Przepisy futbolu amerykańskiego rzeczywiście są takie trudne?

One tylko wydają się abstrakcyjne. Wyobraźmy sobie, że nigdy wcześniej nie oglądaliśmy koszykówki i ktoś by nam opowiedział o zasadach – rzutach za dwa punkty, rzutach za trzy punkty, osobistych, trumnie itd. Wtedy okazałoby się, że poziom trudności jest podobny do tego w futbolu amerykańskim. Różnica polega na tym, że z koszykówką wszyscy mieliśmy styczność od najmłodszych lat.

Porażki w dwóch ostatnich meczach pewnie nieco popsuły nastroje kibiców, ale ci w obecnym sezonie zdecydowanie dopisują. Jaką frekwencją możecie się pochwalić?

W pierwszym spotkaniu na Stadionie Olimpijskim odnotowaliśmy rekordową frekwencję. Na naszym meczu było ponad 3 tysiące osób. Liczba kibiców rośnie i to jest dla nas istotne. Ludzie, którzy przychodzą na Panthers po raz pierwszy, są zachwyceni. Ostatnio było ich nieco mniej ze względu na rekordowo wysokie temperatury i pierwszy weekend wakacji, ale wciąż mówimy o sukcesie i około 2,5 tysiącach sprzedanych biletów.

Możemy wyróżnić trzy główne grupy – rodziny z dziećmi, młode osoby w wieku studenckim i nieco starsze, a także obcokrajowcy, dla których futbol amerykański jest czymś naturalnym. Dla nas celem jest przyciągnięcie na stadion osób, które jeszcze nie są fanami konkretnej dyscypliny.

Obcokrajowcy chętnie chodzą na mecze Panthers?

Mamy choćby świetną grupę kibiców z Brazylii. Mieszkający w naszym mieście Brazylijczycy zorganizowali ekipę, którą nazwali „Panthers Locos”. Przychodzą na nasze rozgrywki i spędzają ze sobą czas. W obecnej sytuacji mocno wychodzimy do obywateli Ukrainy. Chcemy dać im możliwość oglądania naszych meczów. Do tego dochodzą współprace ze szkołami międzynarodowymi czy firmami, których kadra jest międzynarodowa. Przykładem jest m.in. AmRest KFC, czyli nasz partner.

W innych krajach futbol amerykański jest bardziej popularny?

Daleko nie musimy szukać. Ostatnie badania wykazały, że w Niemczech futbol amerykański jest telewizyjnie drugim najpopularniejszym sportem po piłce nożnej. Nam się to może wydawać abstrakcyjne, ale w niemieckiej telewizji notujemy większą oglądalność meczów Panthers niż żużlowa Ekstraliga w Polsce. Futbol amerykański jest tam bardzo popularny, a transmitowane w środku nocy Super Bowl potrafi oglądać 3 miliony osób.

Wrocław wydaje się być świetnym miastem, żeby szukać tu nowych odbiorców.

Paradoksalnie jedynym problemem jest oferta kulturalna miasta. Tu się bardzo dużo dzieje i wybór opcji na spędzenie czasu w rodzinnym gronie jest ogromny.

Liga nie bez powodu rozgrywana jest podczas wakacji. Po pierwsze, ze względów marketingowych, promocyjnych i transmisyjnych – latem odbywa się mniej wydarzeń sportowych – a po drugie musimy pamiętać o dostępności stadionów. My mamy ten komfort, że korzystamy ze Stadionu Olimpijskiego, na którym drużyny piłkarskie nie mają swoich meczów. Niemcy jednak grają na boiskach zespołów Bundesligi, które walczą o punkty przez większą część roku.

Kibicowanie w Polsce różni się od tego w Stanach Zjednoczonych?

Co ciekawe, za oceanem też nie wszyscy znają i rozumieją zasady futbolu amerykańskiego, co jednak nie przeszkadza im cieszyć się z widowiska. Jedni przychodzą dla cheerleaderek, inni dla jedzenia, a jeszcze inni dla piwa i muzyki. Wygląda to nieco inaczej niż w Polsce, gdzie najistotniejszym warunkiem przyjścia na mecz jest sukces. Dobrym przykładem jest koszykówka i tegoroczne mistrzostwo Śląska – jeszcze rok temu wypełnienie Hali Stulecia po brzegi wydawało się przecież nierealne.

Sporty amerykańskie to nie tylko futbol.

Pozostałe sekcje – lacrosse, softball i ultimate frisbee – są dla nas równie ważne, jak futbol. Naszym celem było stworzenie klubu sportów amerykańskich i tak siebie definiujemy. Zależało nam na zaproszeniu w szeregi klubów drużyn, które już wcześniej odnosiły sukcesy w swoich dyscyplinach, ale także na dołożeniu pierwiastka żeńskiego. O ile futbol to typowo męski sport, o tyle w lacrosse czy softball chętnie grają również kobiety.

Często rekrutujecie również młodzież. Nastolatkowie chętnie pojawiają się na treningach?

Szkolenie młodzieży zawsze było naszym priorytetem. Juniorzy Panthers regularnie zdobywają medale mistrzostw Polski, nierzadko złote. Staramy się rozwijać wszystkie nasze sekcje, ale musimy pamiętać, że z młodszymi dziećmi jest nieco trudniej. Sekcja Panthers Minis, czyli dzieci w wieku 9-12 lat, nie ma z kim rywalizować. Takich klubów po prostu nie ma zbyt dużo i to w największym stopniu różni nas od krajów, w których sporty amerykańskie są popularne. Tam już siedmiolatkowie uczęszczają na treningi. Chcielibyśmy, żeby nasi zawodnicy trafiali na stypendia do USA, a może kiedyś długofalowe szkolenie pozwoli sprawić, że polski futbolista otrzyma szansę w NFL bezpośrednio z Polski.

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama
Powrót na portal wroclaw.pl