Po 51. dniach na ekstraklasowe boiska powróciła LOTTO Ekstraklasa. Tym samym do boju stawili się także piłkarze Śląska Wrocław, którzy pod wodzą trenera Lavićki mierzyli się na własnym obiekcie z ostatnią drużyną w tabeli Zagłębiem Sosnowiec.
Wrocławianie od początku chcieli narzucić rywalom swój styl gry. To Śląsk w pierwszych minutach był stroną przeważającą i szybko zdołał to udokumentować. W 7. min z lewej strony w pole karne zagrał Mączyński, podanie głową przedłużył Celeban, a do piłki dopadł Piech i pewnym, mocnym strzałem otworzył wynik meczu.
Zagłębie stosunkowo rzadko, ale trzeba przyznać, że próbowało odgryźć się wrocławianom w kontratakach. Aktywni byli m.in Pawłowski i Nowak, jednak w akcjach gości albo brakowało tzw. "ostatniego podania" albo ich strzały mijały bramkę.
Na drugą połowę goście wyszli w nieco zmienionym ustawieniu, bo na murawie pojawił się kolejny napastnik - Sanogo. Nie przełożyło się to jednak na sytuacje strzeleckie, bowiem pierwszą dogodną okazję znów stworzył sobie Śląsk. Lewą nogą z powietrza z kilku metrów bardzo niecelnie uderzył jednak Piech. Kilka minut później szansę miał Musonda, potem Cholewiak, ale na tablicy wyników ciągle widniało tylko 1:0.
Oczekiwanie na drugiego gola dobiegło końca dziesięć minut przed końcem meczu. Sprawnie rozegrana kontra, dobre podanie Piecha i Radecki znalazł się w sytuacji sam na sam. Pomocnik WKS-u z zimną krwią wykończył tę akcję, ustalając wynik meczu na 2:0.
Śląsk Wrocław - Zagłębie Sosnowiec 2:0
Bramki: Piech 7', Radecki 79'
źródło: inf. prasowa