– Nasz sklep jest odpowiedzią na pytania turystów o to, gdzie można kupić coś naprawdę wrocławskiego – mówi Marek Mikłaszewski, założyciel i właściciel sklepu „Wrocławscy Projektanci”. – Pracuję w informacji turystycznej i głupio mi było wysyłać przyjezdnych do galerii handlowej po coś, co z pewnością nie może być niepowtarzalną pamiątką z naszego miasta.
W twórczej atmosferze
Pomysł na taką działalność powstał już cztery lata temu.
– Najpierw był to projekt internetowy – opowiada Marek Mikłaszewski. – Potem szukaliśmy odpowiedniego lokalu na naszą działalność na Nadodrzu, jednak tam nam się nie powiodło. Za to udało się na Świdnickiej. Ulica ta ma bardzo ciekawe tradycje kupieckie, zwłaszcza związane z modą i branżą odzieżową. Już przed wojną były tu duże domy towarowe. Fajnie byłoby powrócić do tych tradycji. W ulokowaniu naszego sklepu właśnie w tym miejscu pomogło nam miasto. To właśnie miejscy urzędnicy namawiali nas do wzięcia udziału w przetargu na lokal, który teraz zajmujemy.
Na stale z „Wrocławskimi Projektantami” współpracuje 18 wrocławskich twórców m.in. Małgosia Miałkowska, Matylda Nowak, Kasia Zięba, Paweł Jakubek. W projekcie biorą udział również fotografowie, architekci, graficy i designerzy. Stale dochodzą tez nowi artyści. Wszyscy w jakiś sposób czują się odpowiedzialni za wspólne przedsięwzięcie. Tworzą się przyjaźnie i niezwykła artystyczna atmosfera.
– Chcemy dać szansę tym twórcom, którzy nie mieliby jej gdzie indziej – twierdzi Marek Mikłaszewski. – Nie są oni obecni w żadnych galeriach ani butikach. Nasz pomysł polega m.in. na tym, aby codziennie w określonych godzinach i stałym miejscu można było obejrzeć i kupić prace naszych wrocławskich projektantów. Do tej pory były one dostępne tylko podczas nieregularnych wydarzeń związanych ze sztuką, jak np. Moda na Nadodrzu. Również dochody tych artystów były do tej pory nieregularne. Większość osób, z którymi współpracujemy, zostało nam poleconych lub też sami zachwyciliśmy się ich pracami podczas różnego rodzaju miejskich okazjonalnych wydarzeń.
Promocja konkretnych artystów
Według właściciela, pomysł nazwy „Wrocławscy Projektanci” jest dość przewrotny.
– Nie zależy nam na promocji tego miejsca jako marki, ale na wypromowaniu konkretnych artystów z imienia i nazwiska – tłumaczy Marek Mikłaszewski. – Wszystkie nazwiska osób, z którymi współpracujemy są wypisane przy wejściu do sklepu. Dużo butików jest skoncentrowanych na swoim logo, własnej marce, zapominając, że za każdym dziełem stoi konkretny artysta. Chcemy, aby u nas było odwrotnie.
„Wrocławscy Projektanci” reklamują się m.in. w internecie i w lokalnych mediach. Ci, którzy już skorzystali w oferty sklepu, często polecają to miejsce swoim znajomym w mediach społecznościowych.
– Aby przyciągnąć uwagę przechodniów zamierzamy zaszaleć projektując naszą świąteczną witrynę – mówi Marek Mikłaszewski. – Biorąc pod uwagę, że zajmą się tym prawdziwi artyści, będzie na pewno wyjątkowa.
Jak na razie głównymi klientami sklepu są turyści. Przyprowadzają ich tutaj m.in. przewodnicy wrocławscy. Pokazują przyjezdnym miejsce, w którym mogą znaleźć prace wrocławskich twórców. Sklep odwiedza wielu gości z zagranicy. Zdarzają się nawet klienci z Australii.
Niełatwy początek, ale dobra energia
Według właściciela sklepu, rozpoczął on swoją działalność w dość trudnym okresie.
– Wystartowaliśmy w czasie, gdy turystów już praktycznie nie było i na razie w dużej mierze musimy opierać się na społeczności lokalnej, mieszkańcach miasta – twierdzi Marek Mikłaszewski. – Gdyby październik miał 40 dni, wyszlibyśmy na zero. To oznacza, że jeszcze trochę musimy popracować, żeby dostosować się do oczekiwań rynku. Być może musimy też wydać nieco więcej na promocję. Listopad jest jeszcze słabszy. Jest to związane z tym, że ruch jest o połowę niższy. W dodatku właśnie wystartował jarmark bożonarodzeniowy i przechodzący ludzie koncentrują się raczej na ofercie budek jarmarcznych. To nie oznacza, że jest bardzo źle. Były właściciel, który sprzedawał tu wcześniej drogie garnitury, przychodzi do nas i twierdzi, że udało nam się wytworzyć tu dobrą energię i ludzie znacznie chętniej tu przychodzą. Jednak zdajemy sobie sprawę z tego, że musimy mieć przynajmniej kilkadziesiąt pewnych klientów, którzy coś u nas rzeczywiście kupią, aby sklep nie przynosił strat. Dlatego staramy się mieć różnorodną ofertę. Dajemy sobie trzy lata na zaistnienie w świadomości społeczności lokalnej. Tyle czasu potrzeba na to, aby to się mogło udać. Mamy jednak poczucie, że jesteśmy na dobrym kursie.
Twórcy „Wrocławskich Projektantów” myślą również o przyszłości.
– Mamy już pomysły na dalszy rozwój – mówi Marek Mikłaszewski. – Jeden z nich jest związany z zaproszeniem od nowej galerii handlowej, która powstaje w miejscu dawnego dworca PKS. Otrzymaliśmy propozycję, aby nasza oferta pojawiła się również i tam. Wówczas moglibyśmy dotrzeć do większej liczby odbiorców. Jednak na to potrzebne są już dość duże pieniądze. Myślimy też o otwarciu jakiegoś sklepu za granicą. Zdajemy sobie sprawę, że Berlin jest bliżej niż Warszawa, a ludzie stamtąd często pytają o nasze wyroby. Liczymy na to, że „Wrocławscy Projektanci” już wkrótce będą znani nie tylko na lokalnym rynku.
Nowe oblicze Świdnickiej
– Miastu zależy na obecności wrocławskich firm na ulicy Świdnickiej, a w szczególności projektantów – twierdzi Małgorzata Golak z Biura Rozwoju Gospodarczego Urzędu Miejskiego Wrocławia. – Zachęcamy ich do brania udziału w przetargach na najem lokali miejskich. Przyciągają ich nie tylko bardzo przystępne czynsze, ale też atmosfera, jaka w ostatnim roku wytworzyła się w centrum: pulsująca życiem, rodzinna, a zarazem wielkomiejska ulica, z wieloma miejscami godnymi odwiedzenia. Chcielibyśmy, aby mieszkańcy Wrocławia poznawali rodzime firmy modowe, które tu powstają. Poza butikiem „Wrocławskich Projektantów ” w pobliżu, wokół placu Kościuszki, powstały również trzy ciekawe koncepty z modą damską i męską: MOBO, DIUK i otwarty w ostatnich dniach pod arkadami „Oh My! Concept Store”. Jest to coś innego niż galerie, czy sieciówki.
Miasto wspiera również oddolne inicjatywy przedsiębiorców w ramach wspólnych akcji promocyjnych i wydarzeń dla mieszkańców.
– Cieszy nas, że biznes coraz częściej myśli o ulicy Świdnickiej, jako o wspólnej wartości, oferując indywidualne podejście do klienta i ciekawe inicjatywy – dodaje Małgorzata Golak. – Dzięki temu jest to przestrzeń, którą razem tworzymy.
Katarzyna Kunka
fot. Paweł Jakubek / www.facebook.com/WroclawscyProjektanci