Orkiestra stanowiła swoisty łącznik pomiędzy muzycznym Breslau a Wrocławiem.
Pierwszy polski koncert we Wrocławiu odbył się 29 czerwca, a więc 52 dni po kapitulacji Breslau. Złożona głównie z Niemców orkiestra pod batutą Stefana Syryłły wykonała polsko-rosyjski repertuar, m.in. orkiestrowe transkrypcje Poloneza A-dur Fryderyka Chopina i Melodii Ignacego Jana Paderewskiego, uwerturę Bajka Stanisława Moniuszki oraz Kaprys włoski Piotra Czajkowskiego.
W czerwcu w orkiestrze grało najpierw trzech, później pięciu Polaków. Wrocławskie gazety końcem listopada 1945 r. informują, że zespół praktycznie rozpadł się z powodu wyjazdu muzyków do Niemiec. Na koniec roku orkiestra liczyła zaledwie trzydziestu instrumentalistów: dziesięciu Polaków i dwudziestu Niemców. Wkrótce stała się obiektem nagonki prasy, mającej, jak pisał w dzienniku Andrzej Jochelson, „dość grania Mazurka Dąbrowskiego przez wroga” podczas oficjalnych uroczystości w budynku opery.
Protestów jednak nie było przeciwko dziełom kompozytorów austriackich i niemieckich, których twórczość wykorzystywała nazistowska propaganda.
Fronton Teatru Miejskiego, dziś Opery Wrocławskiej, ul. Świdnicka. Fot. Rudolf Jagusch (?), 1945. [Zbiory Muzeum Miejskiego Wrocławia]
Co prawda, w pierwszym roku po upadku Festung Breslau w repertuarze orkiestry dominowały utwory polskie (Fryderyka Chopina, Henryka Wieniawskiego, Mieczysława Karłowicza, Karola Szymanowskiego) oraz rosyjskie, ale np. w listopadzie kameralny skład orkiestry wykonał z solistką, Eugenią Umińską, Koncert skrzypcowy a-moll Jana Sebastiana Bacha i dwa romanse na skrzypce i orkiestrę Ludwiga van Beethovena. Do maja 1946 r. w repertuarze pojawiał się jeszcze Koncert skrzypcowy Beethovena, uwertura do Uprowadzenia z seraju Wolfganga Amadeusza Mozarta czy walce Jana Straussa.
Na początek Halka Stanisława Moniuszki
Trzy przedstawienia Halki Stanisława Moniuszki z udziałem miejskiej orkiestry symfonicznej pod batutą Stefana Syryłły postrzegane są jako najważniejsze wydarzenia muzyczne w polskim Wrocławiu w 1945 r.
Premiera w gmachu wrocławskiej opery odbyła się 8 września i w tym czasie stała się jednym z najbardziej paradoksalnych i złożonych zjawisk. Przypomnijmy tu sam początek przedstawienia, kiedy niemiecko-polska orkiestra gra polski hymn narodowy, a ludzie na widowni, jak relacjonuje jeden z uczestników, „płaczą jak dzieci”.
To nie muzyka Moniuszki została zapamiętana z Halki. W większości relacji powtarzają się wzmianki o emocjach – o płaczu publiczności i wśród wykonawców, słyszalnym szlochu i huraganowych brawach czy okrzykach radości na zakończenie.
fot. ZNiO
Ten niezwykły spektakl należy opisać w odwołaniu do trzech istotnych kontekstów.
Przedstawienie Halki postrzegano jako symboliczny początek polskiej kultury we Wrocławiu. Mówił o tym Stanisław Drabik, który nie tylko był pomysłodawcą wystawienia opery, ale też reżyserem i odtwórcą jednej z głównych ról. W wystąpieniu przed rozpoczęciem przedstawienia wprost nawiązał do haseł propagandy akcentującej średniowieczną historię Wrocławia: „Po raz pierwszy na odzyskanej prastarej piastowskiej ziemi wykonana zostanie opera polska w naszym ojczystym języku. Po raz pierwszy w historii tego teatru będziemy świadkami polskiego przedstawienia operowego”. Podobnie w prasie, gdzie podkreślano, że „na deskach teatru po raz pierwszy w tej formie odezwało się słowo polskie”.
W myśleniu o Halce należy uwzględnić również aspekt osobisty, związany z biografią wykonawców. Kilkoro głównych twórców przedstawienia, w tym Drabik, operowa Halka oraz dyrygent Stefan Syryłło, podczas wojny, w okupowanym Krakowie, dość intensywnie uczestniczyło w oficjalnym życiu artystycznym. Po zakończeniu wojny ich postawa stała się przedmiotem weryfikacji. Wpisując się Halką w propagandowe „umacnianie polskości” na Ziemiach Odzyskanych, niewątpliwie chcieli się wykazać w nowym porządku politycznym i odsunąć od siebie podejrzenia o kolaborację. Nie można jednak zapominać i o innym wymiarze – dla wielu uczestników Halka była przejawem powrotu do normalności po latach straszliwych przeżyć wojennych. Jeden z widzów precyzyjnie wskazywał na przyczynę własnego wzruszenia: „to było moje pierwsze przedstawienie od przeszło sześciu lat, gdyż od roku 1939 nie byłem w teatrze”.
Na uwagę zasługuje sprawa samej organizacji opery w zniszczonym mieście. Detale tej historii powracają w wielu tekstach.
Już w marcu 1945 r. w Krakowie, gdy trwały jeszcze walki o Festung Breslau, Stanisław Drabik miał pytać pełnomocnika polskiego rządu o plany wobec teatru operowego we Wrocławiu. Tylko dzięki niezwykłemu zaangażowaniu Drabika wystawiono Halkę, na jego koszt i ryzyko, jak wspominał, z dotacją udzieloną przez wojewodę „w ostatniej chwili”.
Fot. wikipedia.org
Scenografię skompletowano ze starych dekoracji operowych odnalezionych w niemieckich magazynach, chór został sprowadzony z Bytomia, a kostiumy wypożyczono pod zastaw pierścienia śpiewaczki kreującej rolę Halki.
W dniu premiery samolot Armii Czerwonej miał zrzucić nad Wrocławiem ulotki z reklamą spektaklu. W przedstawieniu wziął udział zespół baletowy złożony z niemieckich tancerzy, którzy wykonali polskie tańce narodowe – mazura i poloneza.
Do końca sezonu 1945/1946 opera Drabika przygotowała jeszcze cztery premiery – Cyrulika sewilskiego Gioacchino Rossiniego, Rigoletta Giuseppe Verdiego, Verbum nobile Stanisława Moniuszki oraz stworzony naprędce „balet propagandowy” pod wszystko mówiącym tytułem Z krakowiakiem do Wrocławia, czyli powrót ludu polskiego na Ziemie Odzyskane.
Jesienią 1946 r. w mieście pojawił się urodzony we Lwowie, piekielnie utalentowany, dwudziestotrzyletni absolwent krakowskiego konserwatorium. 20 października zadebiutował w roli dyrygenta miejscowej orkiestry symfonicznej, a zrujnowany Wrocław stał się świadkiem rozpoczęcia jednej z ważniejszych karier dyrygenckich XX wieku.
dr Sławomir Wieczorek
Instytut Muzykologii Uniwersytetu Wrocławskiego