wroclaw.pl strona główna Najświeższe wiadomości dla mieszkańców Wrocławia Dla mieszkańca - strona główna

Infolinia 71 777 7777

1°C Pogoda we Wrocławiu
Ikona powietrza

Jakość powietrza: umiarkowana

Dane z godz. 02:30

wroclaw.pl strona główna
Reklama
  1. wroclaw.pl
  2. Dla mieszkańca
  3. Aktualności
  4. Uczelnie zbudowane na gruzach

- Profesor Stanisław Kulczyński, pierwszy powojenny rektor, mówił, że wrocławskie szkoły akademickie wyrosły na gruzach uczelni niemieckich, w które tchnięto polskiego, kresowego ducha – mówi Kamilla Jasińska z Uniwersytetu Wrocławskiego, która zajmuje się m.in. badaniem dziejów Uniwersytetu Wrocławskiego. 15 listopada na pamiątkę pierwszego akademickiego wykładu obchodzone jest Święto Wrocławskiej Nauki

Reklama

Rozstrzygnijmy ostatecznie. Pierwszy wykład w powojennym Wrocławiu wygłosił prof. Ludwik Hirszfeld dla studentów medycyny, czy prof. Kazimierz Idaszewski dla przyszłych inżynierów?

Musimy cofnąć się do 24 sierpnia 1945 r., kiedy Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej wydał dekret o przekształceniu wrocławskich uczelni – niemieckiego uniwersytetu i niemieckiej politechniki – w polskie szkoły akademickie.

Formalnie powołano uniwersytet i politechnikę. Ówczesna rzeczywistość spowodowała, że te dwie uczelnie de facto funkcjonowały razem w ścisłej wspólnocie akademickiej. Był jeden rektor, prof. Stanisław Kulczyński, wspólna była kwestura i inne jednostki, jak np. Wydział Matematyki, Fizyki i Chemii. Wspomniany dekret wszedł w życie dopiero 19 września, wtedy bowiem został ogłoszony w Dzienniku Ustaw i od tej chwili możemy mówić o istnieniu wrocławskich uczelni.

Pierwszy wykład o tematyce naukowej w języku polskim wygłosił prof. Ludwik Hirszfeld, światowej sławy lekarz immunolog i bakteriolog, organizujący wówczas Wydział Lekarski Uniwersytetu. Było to 6 września 1945 r., prawdopodobnie przed południem, w jednej z sal klinik uniwersyteckich przy dawnej Robert Koch Strasse 4, czyli dzisiejszej ul. Chałubińskiego, w Zakładzie Mikrobiologii. Słuchaczami byli przyszli studenci medycyny, wtedy – członkowie Straży Akademickiej, a wykład dotyczył współczesnych trendów w bakteriologii. To wystąpienie śmiało można uznać za pierwszy wykład o charakterze akademickim. Hirszfeld wychodził z założenia, że ci młodzi ludzie są strasznie spragnieni nauki i wiedzy, dlatego postanowił zorganizować takie wykłady.  Jednak wykładu prof. Hirszfelda nie można uznać za pierwszy wykład akademicki, gdyż formalnie wrocławskie uczelnie wtedy jeszcze nie istniały.

Prof. Kazimierz Idaszewski w otoczeniu słuchaczy, fot. Archiwum PWr

Dlatego pierwszy oficjalny wykład akademicki, który zainaugurował działalność Uniwersytetu i Politechniki we Wrocławiu, wygłosił prof. Kazimierz Idaszewski, a było to było 15 listopada 1945 r. Formalnie to ten wykład uznaje się za pierwszy. Obchodząc co roku Święto Uniwersytetu Wrocławskiego czy Święto Nauki Wrocławskiej, wspominamy właśnie tę datę.

Prof. Stanisław Kulczyński, rektor Uniwersytetu i Politechniki, wyznaczając 15 listopada jako dzień rozpoczęcia zajęć, mógł mieć prawdopodobnie na uwadze, że 15 listopada 1702 r. zainaugurowana została działalność wrocławskiej Alma Mater, czyli jezuickiego Uniwersytetu Wrocławskiego.

Rok później, w czerwcu 1946 r., prof. Kulczyński mówił m.in. o tym, że wrocławskie szkoły akademickie wyrosły na gruzach uczelni niemieckich, w które tchnięto polskiego, kresowego ducha. Czy data 15 listopada była wybrana celowo? Być może było to w pewnym sensie nawiązanie do genius loci.

Dlaczego lwowiacy przyjechali właśnie do Wrocławia, po drodze mieli do wyboru Kraków, Śląsk?

Wrocław dawał szansę na stworzenie czegoś od podstaw, przy zachowaniu jednak pewnej ciągłości. Lwowscy uczeni wierzyli w to, że tutaj są w stanie przenieść całe szkoły naukowe ze Lwowa, całe zespoły. Wierzyli, że ich środowisko nie zostanie rozbite, że przeszczepią tu przedwojenne tradycje i wysoki etos pracy naukowej. Do pewnego stopnia to wszystko się udało, aczkolwiek mitem jest, że większość kadry naukowej stanowili lwowiacy.

Najważniejsze wydarzenia w historii wrocławskich uczelni

Wśród wykładowców sporo było uczonych z Wilna, Krakowa, Warszawy czy Poznania. Na przykład na Wydziale Prawa było sporo profesorów z Wilna. Na Wydziale Humanistycznym czy Matematyczno-Fizyczno-Chemicznym zajęcia prowadzili uczeni nie tylko ze Lwowa, ale też innych dużych polskich ośrodków akademickich.

Kim byli pierwsi studenci nowych wrocławskich uczelni? Na jednym ze zdjęć z wykładu prof. Idaszewskiego, są ludzie dojrzali. Wielu z nich rok później odebrało dyplomy inżynierskie.

Według najbardziej prawdopodobnych ustaleń w pierwszym roku akademickim 1945/1946 na Uniwersytecie Wrocławskim studiowało 2353 studentów. Na pierwszy rok przyjęto 1221 słuchaczy, pozostali przyjęci na wyższe lata. Rok kalendarzowy 1945 uczelnia kończyła, zatrudniając 50 profesorów oraz 120 asystentów.

Grono tych kilku tysięcy osób, które w 1945 r. zaczynały studia na Uniwersytecie lub na Politechnice we Wrocławiu, można podzielić na kilka grup. Pierwsza, to osoby, które zaczęły studia kilka lat przed wojną i nie zdążyły ich ukończyć. Po wojnie ci ludzie mieli ok. 27–30 lat i szybko zdobyli dyplomy.

Członek Straży Akademickiej, fot. UP

Kolejna grupa studentów to młodzi ludzie, mniej więcej w wieku współczesnych maturzystów. Niektórzy z nich mieli możliwość ukończyć szkołę średnią w czasie wojny, inni rozpoczęli studia na tajnych kompletach. Ci także zapisywali się na studia.

Były też takie sytuacje, które świetnie ilustruje przypadek Jerzego Łanowskiego, wybitnego hellenisty, później profesora i prorektora Uniwersytetu Wrocławskiego, który przed wojną ukończył dwa lata studiów na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie i kontynuował je podczas radzieckiej okupacji i na konspiracyjnym uniwersytecie, zdobywając magisterium w 1944 r. na powtórnie przejętym przez władze radzieckie lwowskim uniwersytecie. Zależało mu jednak na tym, by mieć polski dyplom, dlatego we Wrocławiu ponownie przystąpił do egzaminu magisterskiego, zostając w ten sposób pierwszym absolwentem wrocławskiej uczelni. To on był posiadaczem dyplomu nr 1.

Jakie były warunki do nauki zaraz po wojnie?

Gmach główny Uniwersytetu był niemal kompletną ruiną. Bomba rozcięła budynek na dwie części. Spalona była Biblioteka na Piasku. Większość z ponad stu obiektów uniwersyteckich albo wcale nie nadawała się do użytkowania, albo wymagała poważnych remontów. Nie miały dachów, nie miały szyb w oknach. Centrum miasta to było morze ruin.

Fot. Archiwum PWr

Budynki Politechniki znajdujące się w okolicach dzisiejszego placu Grunwaldzkiego, też ucierpiały, ale mimo wszystko były w lepszym stanie. Podobnie zabudowania klinik uniwersyteckich w okolicy dzisiejszej ul. Chałubińskiego. Te mniej zniszczone obiekty były z kolei narażone na ograbienie przez szabrowników. Metody zabezpieczenia majątku uczelnianego były różne. Do miana legendy urosła opowieść o tym, jak prof. Tadeusz Owiński kazał rozebrać schody prowadzące z parteru na wyższe piętra, by w ten sposób uchronić wyposażenie kliniki przed kradzieżą.

Rektor Kulczyński mawiał, że połączenie Uniwersytetu i Politechniki to „małżeństwo z rozsądku”. Uniwersytet dysponował większymi siłami naukowymi, a Politechnika miała lepszą bazą lokalową. Niektórzy historycy dziś w to powątpiewają, jednakże m.in. takie właśnie przekonanie leżało u podstaw połączenia tych dwóch uczelni wspólnotą akademicką. One po prostu wzajemnie się uzupełniały.

Zrujnowany budynek uczelni medycznej, fot. Archiwum UMed

Tak naprawdę pierwszym zadaniem profesorów i przyszłych studentów było przygotowanie sobie miejsca do pracy i do nauki. Nikt tu nie przyjechał na gotowe. Gołymi rękami odgruzowywano – a niekiedy także rozminowywano – ulice i obiekty uczelniane, naprawiano dachy, wstawiano okna, szukano ławek i tablic. Profesorowie ramię w ramię ze swoimi uczniami podnosili z gruzów uczelnie i całe miasto. Dodatkowym problemem był fakt, że część budynków zajmowali żołnierze radzieccy.

Wykładowców z tego pierwszego okresu już nie ma między nami. Ubywa także studentów pierwszych roczników.

Rzeczywiście, grono dzielnych członków Straży Akademickiej niestety bardzo szybko się kurczy. Żyje kilkudziesięciu studentów z pierwszego rocznika. Wiem, że np. studenci medycyny do dziś regularnie się spotykają, wspominając minione lata. Ale profesorów już niestety nie ma wśród nas.

*

Kamilla Jasińska – z wykształcenia filolog polski, z pasji historyk z zacięciem popularyzatorskim. Autorka m.in. licznych tekstów popularnonaukowych dotyczących historii Uniwersytetu Wrocławskiego i postaci z nim związanych. Jest sekretarzem powołanego w 2015 r. Uniwersyteckiego komitetu  ds. opieki nad grobami osób zasłużonych dla Uniwersytetu Wrocławskiego.

Posłuchaj podcastu

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama
Powrót na portal wroclaw.pl