wroclaw.pl strona główna Najświeższe wiadomości dla mieszkańców Wrocławia Dla mieszkańca - strona główna

Infolinia 71 777 7777

7°C Pogoda we Wrocławiu
Ikona powietrza

Jakość powietrza: umiarkowana

Dane z godz. 01:15

wroclaw.pl strona główna
Reklama
  1. wroclaw.pl
  2. Dla mieszkańca
  3. Aktualności
  4. Przy młynie Sułkowice, w dzień targowy, takie słyszy się rozmowy...
Kliknij, aby powiększyć
Wśród tysiąca drobiazgów, każdy znajdzie coś dla siebie. Wystarczy poszukać. Michał Kurowicki
Wśród tysiąca drobiazgów, każdy znajdzie coś dla siebie. Wystarczy poszukać.

Od ponad dziesięciu lat, w każdą niedzielę, okolice młyna Sułkowice odwiedza tysiące ludzi. To kultowe miejsce, gdzie znajdziemy najdziwniejsze produkty z całego świata. Wystarczy dać się ponieść fantazji, zagrzebać w dziesiątkach kramów, setkach skrzyni i pudeł. Szczególnie zimą miejsce ma swój dyskretny urok.

Reklama

Targ przy młynie Sułkowice w zamglone, szare dni mógłby spokojnie stać się tłem dla filmu o przedwojennym Wrocławiu czy Berlinie. Swoje produkcje nakręciłby tu skandynawski reżyser Lars von Trier. Okolica nadaje się do książek Jo Nesbo, czy Camili Lackberg.

Miejsce, szczególnie w zimowe, mroźne i śnieżne poranki, zachwyca swym mrocznym, niezapomnianym urokiem. To jednak nie odstrasza tysięcy klientów. W każdą niedzielę, jeszcze przed świtem, na miejscu kręci się tłum kupujących. Swoje stoiska od wczesnych godzin rozstawiają sprzedawcy. Miejsce żyje do popołudnia. A potem milknie na kolejny tydzień.

Targowisko przy młynie ma jeszcze inny, symboliczny wymiar. Otoczone z kilku stron niemieckimi i francuskimi supermarketami, salonami samochodowymi i stacją benzynową, pozostaje oazą polskiego handlu w natłoku zachodniego kapitału. Raz w tygodniu sprzedawcy rozkładają swoje produkty nieraz po prostu na ziemi. Czynią to świetnie i z pomysłem.

Rowery, lampa dentystyczna i kajak

Na stoisku w dzień targowy takie słyszy się rozmowy... pisał Jan Brzechwa. Jakie rozmowy słychać na targu przy młynie Sułkowice?

Na jednym ze stoisk do kupienia jest ponad sto rowerów. Ustawiono ich tak dużo, że nie mieszczą się pod dachem. Dlatego część została ułożona jeden na drugim. Wśród nich znajdziemy kilka pięknych, dwuosobowych tandemów. Wyszukamy holenderskie gazele, niemieckie ketlery czy francuskie peugeoty. Ale to nie wszystko. Gdy dobrze poszperamy wyjedziemy z targu na klasyku lat 80. czyli Wigry 3, nieco większym Jubilacie albo kolażówce z Rometu. Wcześniej można było tam kupić nawet prawdziwą, indyjską rikszę.

Na targu znajdziemy setki rowerów Warto rozejrzeć się wśród setek rowerów, bo łatwo można znaleźć bicykl dla siebie 

Tuż obok rowerów, na stole stoi wysoka lampa, używana przez dentystów, taka z czterema mocnymi żarówkami. Na nią jakby zarzucony jest jednoosobowy kajak. Temu oryginalnemu zestawowi towarzyszy stara maszyna do szycia firmy Singer, na których ubrania szyły nasze babcie.

Hinduski czaj od sprzedawcy z Madrasu

Każdego tygodnia, niezależnie od pogody, swoje specjały na stoisku rozkłada sprzedawca z Indii. Nazywa się Advik i pochodzi z południowych Indii, ze stanu Tamil Nadu. Jego kram jest bardzo prosty, przypomina te spotykane na ulicach Madrasu, stolicy stanu, z którego pochodzi.

To dwa rozkładane stoliki turystyczne. Obok nich kilka dużych, metalowych pojemników z gorącymi napojami. Advik przyjechał do Wrocławia kilka lat temu. Od dwóch i pół roku sprzedaje gorące napoje na targu przy młynie Sułkowice.

– Ta praca sprawia mi przyjemność – opowiada Advik. – Wstaję wcześnie rano, jeszcze przed świtem, żeby przygotować mieszanki herbat. Potem wiozę wszystko na targ i zalewam trzy wielkie termosy z herbatą gorącą wodą. Sprzedają się dobrze, niezależnie od pory roku. 

Właśnie hinduski, ajurwedyjski czaj to jego pomysł na biznes. Oprócz niego sprzedaje też kawę, czy gorący napój z mango i tamilskie przekąski do jedzenia. Szczególnie w zimie warto spróbować jego specjałów.

Wiem to z własnego doświadczenia, bo jechałem przez Indie trzy miesiące rowerem i napoje naszego Advika z młyna smakują identycznie jak tam. Te oryginalne hinduskie napary, podawane w chłodne dni na gorąco, spowodują, że jeszcze mocniej zagłębimy się w poszukiwaniach tysięcy przedziwnych produktów.

Ukraińskie suszone rybki i morska kapusta

Na targu często słyszy się język ukraiński i rosyjski. Goście ze Wschodu i miejscowi wrocławianie mogą zrobić tu zakupy na stoisku z produktami z kraju dwóch słynnych panów o nazwisku Szewczenko – narodowego poety Tarasa i najlepszego piłkarza w historii kraju Andrija.

A jest w czym wybierać. Mamy tu kilka rodzajów suszonych i mocno solonych rybek. Zaczynając od suszonej stawridki, przez wobłę do ciętego w paski dorsza czy łowionego w jeziorach okonia, aż po słynną morską kapustę, czyli morskie algi o lekkim smaku octu.

– Przyszłam kupić pszenicę, z której zrobię tradycyjną ukraińską kutię na Wigilię – mówi Olga z miasta Krzywy Róg, która wybrała się na targ w styczniową niedzielę tuż po Nowym Roku, żeby zrobić świąteczne zakupy.

Ukraińcy obchodzą bowiem Wigilię w najbliższy czwartek 6 stycznia. Olga pracuje od kilku miesięcy w fabryce LG pod Wrocławiem, a mieszka w jednym z bloków tuż obok targu przy młynie Sułkowice. Jak mówi, wiąże się to dla niej z uciążliwymi dojazdami i powrotami z pracy, które codziennie zabierają jej w sumie dwie i pół godziny. Ale jak dodaje, przynajmniej świąteczne zakupy może zrobić pod domem, na prawdziwym ukraińskim stoisku.

Na straganie, obok suszonych ryb, pszenicy, czy słodyczy, znajdziemy gotowe do kupienia, w ogromnych kilkulitrowych słojach, owocowe soki z brzoskwini, śliwek lub azerskich granatów. Dla wielbicieli jedzenia na tłusto śmiało można polecić też oryginalne ukraińskie sało.

Drobiazgi, Wrocław, Bresalu i pomarańcze w śniegu

Idąc dalej napotkamy stoisko z kiszonkami. Do złudzenia przypomina te z targu we Lwowie, gdzie można kupić wszystkie możliwe warzywa w wersji kiszonej.

W końcu warto zatrzymać się przy kramie z tysiącami talerzy, kubków, szklanek, dzbanków… Wszystko za złotówkę i oryginalne, zebrane z całej Polski i z zagranicy. Dostaniemy tam też nieco droższe rzeczy, jak wózki dziecięce i lampy. Te drugie, ciekawostka, jeśli chcemy przetestować działanie żarówek, musimy udać się do odległej o sto metrów toalety. Tam dozorca pozwoli nam włożyć kabelek do kontaktu, ale nie za darmo. Taka chwilowa próba kosztuje złotówkę.

W zimie towary często zasypuje śnieg W zimie towary często zasypuje warstwa świeżego śniegu

Młyn to na pewno ciekawe miejsce dla miłośników rzeczy pozostawionych we Wrocławiu i na Dolnym Śląsku, przez Niemców. Gdy się dobrze rozejrzymy, wśród kartonów i plastikowych skrzynek znajdziemy stare albumy, mapy, tabliczki z nazwiskami przedwojennych mieszkańców miasta i wiele innych przedmiotów, przypominających o dawnym Breslau.

Nieodłączną częścią targu stanowią sprzedawcy warzyw i owoców. Kupimy tu wszystko, taniej nawet niż w supermarketach. Szczególnie zimą pięknie wyglądają przysypane śniegiem pomarańcze, banany, czy ogromne dynie.

Historia młyna Sułkowice sięga XIX wieku   

Młyn wybudowano w 1890 r., gdy doprowadzono tam bocznicę kolejową, biegnącą od znajdującej się nieopodal stacji Wrocław Sołtysowice. Później kilka razy go rozbudowywano. Działał aż do początków XXI w. Stanowi zespół połączonych ze sobą ceglanych budynków, o wspólnej, północnej linii zabudowy z poprzecznie ustawionym budynkiem silosu.

Uzupełniono go kilkoma mniejszymi obiektami, które pełniły funkcje mieszkalne i administracyjne. W 1925 roku od południa wzniesiono pięciokondygnacyjny, betonowy spichlerz. Na wysokości czwartego piętra połączony jest on metalową kładką z budynkiem silosu.

Młyn Sułkowice ma ponad sto lat Budynek młyna Sułkowice ma ponad sto lat

Po wojnie prowadzono tam głównie przemiał żyta i pszenicy. Oprócz tego płatkarnię, kaszarnię i łuszczarnię grochu. Pracę miało tam ok. 300 osób. Po zakończeniu produkcji, na początku XXI w. pojawiły się różne koncepcje przebudowy młyna, rozważano nawet jego wyburzenie.

Ostatecznie w sierpniu 2008 r. na terenie młyna otwarto targowisko. Przenieśli się tam handlarze z targu przy ul. Na Niskich Łąkach. Młyn Sułkowice został wpisany do rejestru zabytków w 2010 r. Jego szacowana wartość to ok. 51 mln zł.

Tuzin targowisk na wrocławskich ulicach

W naszym mieście funkcjonuje 7 targowisk na terenach gminnych i 5 na terenach pozagminnych. Gminne są place przy ulicach: Komandorskiej (Radosna), Ptasiej, Legnickiej (Niedźwiedzia), Lotniczej (koło Astry), Żmigrodzkiej (Broniewskiego), Skoczylasa (w Leśnicy) i Grochowej (Ryneczek Jemiołowa). 

Pozagminne są: Targpiast przy ul. Obornickiej, Dolnośląskie Centrum Hurtu Rolno-Spożywczego przy ul. Giełdowej, tzw. targowisko „na Młynie” przy ul. Poprzecznej, słynny plac „na Świebodzkim” przy ul. Robotniczej i targ przy ul. Bacciarel­lego na Bartoszowicach.

Posłuchaj podcastu

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama
Powrót na portal wroclaw.pl