wroclaw.pl strona główna Kulturalny Wrocław – najświeższe wiadomości o kulturze Kultura - strona główna

Infolinia 71 777 7777

19°C Pogoda we Wrocławiu
Ikona powietrza

Jakość powietrza: umiarkowana

Dane z godz. 19:50

wroclaw.pl strona główna
Reklama
  1. wroclaw.pl
  2. Kultura
  3. Aktualności
  4. „Zielona granica” Agnieszki Holland. Ten film rozrywa serce (RECENZJA)
Kliknij, aby powiększyć
Kadr z filmu "Zielona granica". Widać dziewczynkę z płotem z drutu kolczastego Agata Kubis /Kino Świat
Kadr z filmu "Zielona granica". Widać dziewczynkę z płotem z drutu kolczastego

„Zielona granica” trzykrotnie nominowanej do Oscara Agnieszki Holland jest zielona tylko na początku. Później przyjmuje kolor czarnego bagna (dosłownie i w przenośni), w którym grzęzną uchodźcy w lesie na polsko-białoruskiej granicy. Reżyserka pokazuje piekło niewinnych ludzi, którzy walczą o życie. Wielką tragedię, która dzieje się tak blisko nas. Ten czarno-biały, kameralny film wstrząsa i porusza do głębi. Nie pozwala o sobie zapomnieć, odwrócić wzroku. Jest jak rozdzierający krzyk: „nie możemy być obojętni!”. Przeczytajcie recenzję „Zielonej granicy”.

Reklama

„Zielona granica” Agnieszki Holland rozpala do czerwoności

„Zielona granica” Agnieszki Holland od kilku dni rozpala polskie media do czerwoności. Film, który zdobył nagrodę specjalną jury na ostatnim festiwalu w Wenecji, jest ostro krytykowany przez prawicowych polityków z prezydentem Andrzejem Dudą i ministrem sprawiedliwości na czele. Chociaż do niedawna widziała go zaledwie garstka osób. Politycy zarzucają mu szkalowanie polskiego munduru i antypolskość. Prezydent przywołał nawet hasło „Tylko świnie siedzą w kinie”, odnosząc film Holland do hitlerowskiej propagandy z czasów wojny.

Sprawa rozeszła się szerokim echem również na świecie. W obronie reżyserki stanęła m.in. Amerykańska Gildia Reżyserów, pisząc o prawie do wolności słowa i artystycznej wypowiedzi. Na zakończonym 23 września Festiwalu Filmowym w Gdyni („Zielona granica” nie znalazła się w konkursie głównym) wiele osób, solidaryzujących się z reżyserką, pojawiło się z koszulkami i przypinkami z napisem „Agnieszka Polland”.

Robert Więckiewicz, który przed laty zagrał w jej nominowanym do Oscara filmie pt. „W ciemności”, powiedział ze sceny: - Ostatnio byłem na premierze innego filmu Agnieszki Holland „Zielona granica”. To jest taki film o ludziach, którzy pomagają innym w potrzebie w trakcie wojny. (...) Wszedłem do kina i patrzę, a tam... ludzie. W Gdyni w kinach też wszędzie są ludzie! Zwariowałem! — mówił aktor, odnosząc się do słów prezydenta.

— Zamilkłam na chwilę, bo wydawało mi się, że usłyszałam na sali chrumkanie. A to oddech wolności! — powiedziała z kolei aktorka Kinga Preis.

„Zielona granica” to nie jest film antypolski

Ja również widziałam w kinie ludzi a nie świnie.

Od razu podkreślę - „Zielona granica” to nie jest film antypolski, to nie jest film atakujący polski mundur - pograniczników czy policjantów. To film głęboko humanitarny, a nawet w duchu chrześcijański. Jeśli już kogoś oskarża, to przede wszystkim Łukaszenkę i białoruskie władze, które zgotowały tym Bogu ducha winnym ludziom uciekającym przed wojną taki los, oraz polityków, również unijnych, którzy nie potrafią rozwiązać problemu imigrantów.
Mariola Szczyrba

Jest taka scena w filmie Holland, kiedy nauczycielka z Afganistanu, która straciła rodzinę i chce starać się o azyl w Polsce, po przejściu granicy w lesie, krzyczy z radości: - Jesteśmy w Polsce! Jesteśmy w Unii Europejskiej! Udało się!

Szybko okaże się, że nic się nie udało.

Dowódca o uchodźcach na granicy: To nie są ludzie, to są pociski!

Wiedziałam, że lekko nie będzie. Przez dwie i pół godziny oglądamy tu dramat uchodźców, którzy walczą o życie w lasach przy granicy. Wycieńczeni, głodni, przerażeni. Jesteśmy tam z nimi, czujemy ich strach i rozpacz. „To ludzie ludziom zgotowali ten los” - zdaje się mówić reżyserka i opowiada uniwersalną historię o ludzkiej przyzwoitości, piekle współczesności i przekraczaniu własnych moralnych granic.

Holland pokazuje brutalne działania służb granicznych z Polski i Białorusi, które przepychają wycieńczonych uchodźców z jednej strony na drugą przez płot z drutu kolczastego (okrutny push-back), nie traktując ich jak ludzi. A są tu przerażone dzieci, kobiety w ciąży, ludzie starsi, schorowani.

- To nie są ludzie, to są pociski! - mówi w filmie do pograniczników dowódca podczas motywacyjnego spotkania, tłumacząc, że uchodźcy są bronią Łukaszenki. I dodaje: - U nas trupów ma nie być. Ale jakby były, to też ma nie być.

Kliknij, aby powiększyć
Powiększ obraz: Kadr z filmu "Zielona granica". Julia (Maja Ostaszewska) pomaga nocą w lesie uchodźcom. Jednemu podtrzymuje głowę. Z lewej aktywista Agata Kubis/Kino Świat
Kadr z filmu "Zielona granica". Julia (Maja Ostaszewska) pomaga nocą w lesie uchodźcom. Jednemu podtrzymuje głowę. Z lewej aktywista

Bohaterowie „Zielonej granicy”

Bohaterowie „Zielonej granicy”: Amina z trójką małych dzieci, jej mąż Bashir oraz teść uciekli z ogarniętej wojną Syrii. Przylecieli samolotem na Białoruś, zapłacili, żeby ktoś ich stamtąd odebrał i dostarczył dalej do Szwecji, która jest ich celem. Tak im obiecano. Dołącza do nich poznana w samolocie nauczycielka z Afganistanu. Na Białorusi kierowca wywozi ich do lasu i wyrzuca, a białourscy pogranicznicy każą iść w stronę granicy z Polską. Tak zaczyna się koszmar uchodźców.

Los przetnie ich drogę z Julią (w tej roli znakomita Maja Ostaszewska), psycholog, która po przeprowadzce na Podlasie mimowolnie staje się uczestniczką tragedii tych ludzi. Po tym, co zobaczyła w lesie, nie może pozostać obojętna. Dołącza do grupy przygranicznych aktywistów i zaczyna pomagać uchodźcom.

Zobaczcie zwiastun „Zielonej granicy” Agnieszki Holland

Inny ważny wątek w filmie to postać Jana (bardzo dobry Tomasz Włosok), młodego strażnika granicznego, którego żona spodziewa się dziecka. Mężczyzna początkowo po prostu wykonuje rozkazy dowódców, szybko jednak zaczynają go dręczyć wyrzuty sumienia. Na jego przykładzie Holland pokazuje, że nie można wszystkich ludzi (w tym przypadku mundurowych) wrzucić do jednego worka. Każdy z nas jest inny, każdy ma swoje sumienie i moralne granice. I w każdej sytuacji możemy zachować się przyzwoicie.

Bałam się filmu Agnieszki Holland

Bałam się tego filmu. Słyszeliśmy wcześniej o tragicznej sytuacji na polsko-białoruskiej granicy, w rejonie której polskie władze wprowadziły stan wyjątkowy. Teraz jednak widz staje się niejako świadkiem tych wydarzeń. Wiemy, że to tylko film, ale nie możemy odwrócić wzroku. Choć ten widok sprawia nam niemal fizyczny ból. Wywołuje poczucie wstydu... Wstydu za ludzkość. Bo takie sceny w XXI wieku, po doświadczeniach i traumie II wojny światowej, w cywilizowanej Europie, nie mieszczą się w głowie. 

Powtórzę: to nie jest film antypolski. Nie straciłam po nim szacunku do munduru. W finale oglądamy wzruszające obrazy z polsko-ukraińskiej granicy. Widzimy zrozpaczonych Ukraińców, uciekających przed wojną i pomocnych, solidaryzujących się z nimi Polaków. Pojawia się informacja, że w pierwszych tygodniach od rosyjskiej inwazji na Ukrainę Polska przyjęła do siebie 2 mln uchodźców. Dowiadujemy się również, że na różnych granicach w Europie podczas kryzysu migracyjnego zginęło 30 tys. osób.

Jest w filmie Holland ważna scena, kiedy wycieńczona, bezradna rodzina Aminy i Bashira siedzi w polskim miasteczku na chodniku. Wyglądają, jakby stracili już resztki nadziei. W tle na budynku widać wyblakłe gwiazdki Unii Europejskiej.
Mariola Szczyrba

Reżyserka przypomina, że to coś w końcu znaczy. W jednym z wywiadów powiedziała, że zrobiła „Zieloną granicę” z miłości do Polski. Mnie się wydaje, że przede wszystkim z miłości do ludzi. Idźcie do kina i przekonajcie się sami. 

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama
Powrót na portal wroclaw.pl