Christian Boltanski – klasyk współczesności
Urodzony w Paryżu w 1944 roku w rodzinie żydowskiego lekarza i imigranta z Ukrainy oraz matki Korsykanki (katoliczki, potomkini Żydów z Ukrainy). Pochodzenie rodzinne (ojcu udało się przeżyć wojnę, bo przez półtora roku ukrywał się pod podłogą paryskiego domu) zaważyło znacząco na jego twórczości, temat Zagłady powracał w jego instalacjach niejednokrotnie, ale przywracał też pamięć o zbrodniach przeciwko ludzkości w Kambodży, Bośni, Rwandzie.
Christian Boltanski w swojej pracowni w Malakoff, Francja/fot. Angela Markul
Klasyczną edukację porzucił po 12 roku życia, zawsze podkreślał, że nie przestał malować, choć przez lata najbardziej rozpoznawalne stały się jego prace, w których korzysta z fotografii lub zwykłych przedmiotów życia codziennego.
Jedną z najbardziej przejmujących prac Christiana Boltanskiego pozostaje wystawa „Personnes” (Osoby) w paryskim Grand Palais, gdzie pod szklaną kopułą ustawiona została piramida z ubrań w różnych kolorach. Pod sklepieniem powieszono wyregulowany dźwig, który nieustannie przerzucał ubrania zmieniając ich konfigurację i zrzucając z powrotem na stos. W sąsiedztwie piramidy ubrań znajdowały się wydzielone pola z niewielkimi stosami kolejnych ubrań, oświetlone neonami, a zwiedzającym cały czas towarzyszyły dobiegające z głośników dźwięki maszyn. Na wyraźne życzenie Boltanskiego w hali wyłączono ogrzewanie.
– Nikt w liczbie mnogiej – pisała o tej pracy prof. Maria Poprzęcka, znakomita historyczka sztuki. A w swojej książce „Impas” poświęconej sztuce współczesnej podkreślała, że to, o czym sztuka Boltanskiego każe pamiętać, to zagrożone niepamięcią ludzkie życie.
Prace Christiana Boltanskiego znajdziemy w najbardziej prestiżowych kolekcjach m.in Museum of Modern Art w Nowym Jorku, Tate Gallery w Londynie oraz Centre Georges Pompidou w Paryżu.
Christian Boltanski – wystawa w OP ENHEIM
Christian Boltanski odszedł w lipcu ubiegłego roku, ale tytuł wrocławskiej wystawy w Op Enheim – „6 septembre Hommage à Christian Boltanski” nawiązuje do daty jego urodzin, które zawsze chętnie obchodził.
– W naszych sercach Christian jest ciągle bardzo obecny. Mówił, że osoba umiera tylko wtedy, gdy nikt jej nie wspomina i gdy umarła w pamięci bliskich. Przywołamy „małe pamięci”, pokażemy prace bardzo osobiste, które zaznaczą jego obecność w ten szczególny dzień – tłumaczy Milada Ślizińska, kuratorka wyjątkowa, bo zaprzyjaźniona z Christianem Boltanskim (na tyle, by w pewnym momencie zaproponował „Adoptuj mnie!”) i jego życiową partnerką Angeliką Markul.
Wszystkie sześć prac, jakie obejrzymy w OP ENHEIM, należy do Markul. Christian Boltanski podarował je ukochanej, z którą spędził 21 lat życia. – Kilka z nich było efektem jej i Christiana współpracy. Angelika chciała, żeby one były intymne, przywodzące na myśl prywatne wspomnienia – mówi Milada Ślizińska, którą Markul poprosiła o wspólne przygotowanie wystawy we wrocławskim domu dla kultury.
Wystawa Christiana Boltanskiego – co obejrzymy
- „Coeur” (2005)
Od 2005 roku Christian Boltanski nagrywał bicie serca, najpierw swojego, potem innych (także zwiedzających) tworząc wyjątkowe „Archiwum Serc”. W Warszawie bicie serc było rejestrowane w 2011 roku, a każdy zapis miał trzy kopie. Jedną otrzymał ten, kto zdecydował się poznać rytm własnego serca, druga została w Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski (gdzie odbywała się wówczas jego wystawa), a trzecia trafiała do Japonii, gdzie Boltanski założył archiwum rejestracji bicia serca.
Ale w OP ENHEIM zobaczymy prawdziwe love story, bo Christian Boltanski i Angelika Markul nagrali bicie własnych serc. – Dzisiaj chcę się nim podzielić, by uczcić miłość Christiana do życia – podkreślała w rozmowie z kuratorką Angelika Markul.
Jak wygląda cała instalacja? – Za pomocą prostego systemu elektronicznego podłączam dźwięk do żarówki. Żarówka błyska w rytmie mojego bijącego serca. Moim zdaniem jest to coś w rodzaju autoportretu, obrazu czy fotografii i każdy mógłby w domu zamiast albumu ze zdjęciami mieć również CD z nagraniami bicia serca swojej rodziny i najbliższych, aby od czasu do czasu móc sobie tego posłuchać – tak Christian Boltanski wyjaśniał Heinzowi Peterem Schwerfelem ideę rejestrowania drogi, jaką przez całe życie pokonuje w piersi nasze serce.
U podstaw nagrywania leżała nie tylko chęć, aby stworzyć archiwum, przede wszystkim potrzeba pokazania naszej przemijalności, bo bijące mocno serce nas uspokaja, oznacza że żyjemy, ale każde osłabienie rytmu sprowadza niepokój.
– Lękamy się tego, co odbywa się w nas w środku. W mojej instalacji jest to dodatkowo wzmocnione przez użycie słabej żarówki, budzącej obawę, że za chwilę mogłaby zgasnąć ostatecznie – dodawał niemieckiemu kuratorowi i reżyserowi filmów o sztuce.
- Instalacje „Lumières, Portrait Boltanski” (2014), „Manteau” (2019)
W instalacji „Lumieres” mamy żarówki, mosiężne oprawki, przewody oraz kopię czarno-białej fotografii w oprawce z pleksi i kartonu w ramce z czarnej taśmy.
Z kolei do pracy „Manteau” artysta wykorzystał (zgodnie z tytułem) swój stary płaszcz, który zakładał – a był to jego rytuał – gdy wyjeżdżał do Nowego Jorku i do Japonii.
- Le Théâtre des Ombres (1984)
Teatr cieni – postaci wypełniają całą salę, nawiązując do wspomnień z dzieciństwa artysty.
- „L’Ange” (1985)
– Symbolizuje uczucia Christiana Boltanskiego do jego partnerki – Angeliki, jego Anioła – której obiekt ten został podarowany w 2005 roku – opisuje Milada Ślizińska.
- „Storage Memory” (2012–2016)
Wideo składające się z 590 jednominutowych filmów (projekt był kontynuowany przez 5 lat), które nigdy wcześniej nie były pokazywane.
– Każdy film jest formą pamiętnika, pocztówki. To seria wideo dokumentująca codzienne chwile refleksji Christiana Boltanskiego. Zawsze miał przy sobie małą kamerę, którą nosił w kieszeni spodni czy płaszcza. Gdy decydował się, by nagrać jakiś moment swego życia, była to dla niego zawsze chwila refleksji. Taki moment, który ludzie wykorzystują na przykład na zapalenie papierosa – chwila uwolnienia się, zatrzymania w czasie. To zawsze był czas, kiedy Christian czuł się dobrze – opowiada Angelika Markul.