Tramwaj Moderus Gamma z wyjątkowym patronem
W czwartek, 13 listopada, na zabytkowym torze przy Hali Stulecia i ZOO odbyła się wyjątkowa uroczystość. MPK Wrocław zaprezentowało tramwaj im. Wojciecha Jerzego Hasa — Moderus Gamma o numerze bocznym 3341.
Galeria zdjęć
To 19. pojazd z patronem w historii spółki i trzeci w tym roku. Jego premiera stała się jednym z wydarzeń otwierających wrocławski cykl „Zawsze Has”, organizowany wspólnie z Instytutem im. Jerzego Grotowskiego w ramach Roku Wojciecha Jerzego Hasa, ustanowionego przez Senat RP.
Uroczystość rozpoczęła się symbolicznie — od złożenia kwiatów przy tablicy upamiętniającej Wojciecha Jerzego Hasa przy dawnej Wytwórni Filmów Fabularnych we Wrocławiu, miejscu, z którym artysta był przez lata związany.
Stamtąd uczestnicy wydarzenia udali się na przystanek zabytkowy przy Hali Stulecia, gdzie odbyła się prezentacja tramwaju. Po jej zakończeniu zgromadzeni wyruszyli w symboliczny przejazd do przystanku „Oławska”, by następnie uczestniczyć w wernisażu wystawy „Zawsze Has”.
Witold Woźny, prezes MPK Wrocław, podkreśla, że decyzja o nadaniu imienia tramwajowi podyktowana była czekaniem na najlepszy moment, aby odpowiednio spuentować Rok Wojciecha Jerzego Hasa.
– To dla nas ogromna radość, że jako MPK Wrocław możemy przypominać i kultywować pamięć o tak znamienitych osobach, postaciach, które zapisały się zarówno w historii Wrocławia, jak i w historii całego naszego kraju.
Wojciech Jerzy Has jest absolutnym fenomenem, na jego twórczość powoływali się i wciąż powołują ludzie kultury i filmu na świecie, m.in. Martin Scorsese, czy Francis Ford Coppola.
Filmy Wojciecha Jerzego Hasa są uznawane za dorobek kultury światowej i na zawsze zapisane będą w panteonie największych dzieł. A teraz Wojciech Jerzy Has, jako patron naszego tramwaju, będzie jeździł po Wrocławiu i przemierzał całe miasto – podkreślał Witold Woźny.
Mobilna opowieść o polskim kinie i artystycznej wolności
Tramwaj imienia Hasa to kolejny przykład współpracy MPK Wrocław z instytucjami kultury. Tym razem partnerem przedsięwzięcia jest Instytut im. Jerzego Grotowskiego, który prowadzi cykl wydarzeń poświęconych życiu i twórczości reżysera.
Dzięki tej inicjatywie postać Hasa trafia do przestrzeni codziennego doświadczenia mieszkańców, stając się częścią miejskiego rytmu, który łączy kulturę z komunikacją.
Pojazd, ozdobiony dedykowaną oprawą graficzną, na zewnątrz nosi imię reżysera, a wewnątrz przypomina najważniejsze dzieła i cytaty z jego twórczości. To nie tylko środek transportu.
To mobilna opowieść o polskim kinie i artystycznej wolności, która towarzyszy pasażerom między przystankami.
— Myślę, że tym tramwajem mogą się odbywać przejażdżki, dowozy na festiwale filmowe, dowożenie do kina… Można go puszczać w takie trasy, które są jakoś związane z filmem.
Albo zapraszać na przejażdżkę reżyserów – tak, żeby każdy człowiek filmu choć raz tym tramwajem pojechał; by ludzie potem wyjeżdżali z Wrocławia i nam zazdrościli, że mamy takie filmowe tramwaje – podkreślała Wanda Ziembicka-Has, żona reżysera i strażniczka jego pamięci, żartobliwie nazywając się „żoną tego, co tramwaj jego”.
100-lecie urodzin Wojciecha Jerzego Hasa
Genialny reżyser skończyłby w tym roku 100 lat. Rok 2025 to czas szczególny — w całej Polsce trwają obchody jego urodzin.
Wojciecha Jerzego Hasa wspomina publiczność, środowisko filmowe, uczniowie i absolwenci łódzkiej filmówki, przyjaciele i rodzina artysty, a także instytucje kultury. Wrocław, jako miasto, z którym Has był głęboko związany, wpisuje się w tę ogólnopolską opowieść o pamięci i sztuce.
– Mówi się, chociaż nie do końca musi to być prawda, że tak długo żyjemy, jak długo o nas pamiętają. Dzięki temu tramwajowi będziemy pamiętać o Wojtku, o jego filmach, bo artyści mają szczęście, że przemawiają do nas nie tylko nazwiskiem, ale też tym, co po sobie zostawią.
A Has pozostawił wielkie rzeczy, wielkie wspomnienia, człowieczeństwo i sztukę. To dzisiaj bardzo ważne, tego nam brakuje – podkreślał wiceprezydent Wrocławia Ryszard Kessler.
Wojciech Jerzy Has – dowcipny, uwielbiał wędkować
Wrocławska dziennikarka Wanda Ziembicka-Has była żoną reżysera. Podkreśla, że Wrocław pozostał dla jej męża bardzo ważny, tu nakręcił kilka pierwszych filmów, mieszkał w pokoju nr 45 w Wytwórni Filmów Fabularnych, tutaj szalał z Markiem Hłaską, z którym bardzo się zaprzyjaźnili.
– Był dowcipny, trochę mruczek, trochę zamknięty w sobie, ale kiedy się odezwał, to zawsze w punkt. Chyba odpowiadał mu mój temperament, bo ciągle go do czegoś namawiałam. Przedtem nie odwiedzał syna w Szwecji, a wspólnie pojechaliśmy. Łowił z nim ryby, bo wielki był z niego wędkarz – opowiada Wanda Ziembicka-Has.
I podkreśla, jak wiele miał pomysłów na Wrocław, na filmy, które ostatecznie nie powstały, jak „Osioł grający na lirze”, który miał powstać z udziałem Orsona Wellesa.
– Komuniści po prostu go oszukali i zimą 1981 roku kazali „poprawić” scenariusz, a wiedzieli już, że za kilkanaście dni zostanie wprowadzony stan wojenny – tłumaczy Wanda Ziembicka-Has.
Wojciech Jerzy Has – praca z nim była przyjemnością
Z ogromnym szacunkiem pracę z Wojciechem Jerzym Hasem wspomina elektryk Henryk Tas, jeden z najstarszych pracowników Wytwórni Filmów Fabularnych. Pracował od 1956 roku (obecnie ma 93 lata) i poznał wszystkich, których poznać trzeba i warto.
– Przeżyłem parę lat pracując przy wszystkich jego filmach, od „Pętli” do „Rękopisu znalezionego w Saragossie”. Nasze relacje były sympatyczne, zawsze podawał mi rękę, gdy byliśmy w pobliżu, zawsze o coś zapytał.
Lubiłem tego człowieka, był bezpośredni, czasem ostry, ale doskonale wiedział, co robi. Praca z nim była przyjemnością, a poza tym zawsze zatrudniał najlepszych aktorów – tłumaczy Pan Henryk.
Dziś „Rękopis” uznawany jest za legendarny film, a kiedy był realizowany pracowała przy nim dosłownie cała wytwórnia, nawet pani z biura wykonywała prace porządkowe po wybudowaniu dekoracji, wszyscy działali z pełnym oddaniem.
– Praca przy tym filmie była dla mnie iluzją, dla nas wszystkich, bo odtwarzaliśmy rzeczywistość, której nie znaliśmy. Nawet później słynny hiszpański reżyser Luis Buñuel pytał, w którym to regionie Hiszpanii kręcony był „Rękopis znaleziony w Saragossie”, a wszystko udało się zrealizować w naszym pięknym kraju – zaznacza Pan Henryk Tas.
Pan Henryk Tas wspomina też anegdotę z planu filmu „Jak być kochaną”. Główna bohaterka, grana przez Barbarę Krafftównę, podróżuje samolotem do Paryża. Operator wymyślił w tym miejscu skomplikowane ruchy kamery.
– Tego dnia Has miał jakiegoś doła, był trochę zdenerwowany i powiedział do swoich asystentów, by przećwiczyli jazdę kamery tak, jak ustalili, a sam poszedł napić się kawy u Waci, która zajmowała się w wytwórni obsługą kawiarni.
Asystenci ćwiczyli tę jazdę kamerą, czekali na reżysera. Kiedy przyszedł Has zademonstrowali mu to, co udało się przygotować, a on podminowany powiedział: „Ale to spierdoliliście!”. Zapadła cisza.
I wtedy Pani Krafftówna tym swoim spolegliwym, słodziutkim głosikiem powiedziała: „Dzięki ci, Panie, za dobre słowo”.
Wszyscy się roześmiali, nawet Has. I później zdjęcia poszły już bez trudu – opowiada Pan Henryk.
Wojciech Jerzy Has (1925–2000), reżyser, scenarzysta i pedagog, należy do grona najoryginalniejszych twórców w historii polskiego kina.
Autor licznych filmów fabularnych, w tym „Pętli”, „Jak być kochaną”, „Rękopisu znalezionego w Saragossie”, „Lalki”, „Sanatorium pod Klepsydrą” stworzył świat filmowy, którego nie da się pomylić z żadnym innym.
Jego twórczość była pełna wyobraźni, melancholii i metafory — wolna od schematów, wierna sztuce i człowiekowi.