Magdalena Talik: Trzy lata, jakie dzielą nas od Europejskiej Stolicy Kultury w 2016 roku to dużo, czy mało czasu?
Krzysztof Maj: To dużo czasu z perspektywy osoby, która obserwuje przygotowania z zewnątrz, natomiast mało z punktu widzenia organizatora. Trzeba tak ułożyć kalendarz wydarzeń na cały 2016 rok, czyli 52 weekendy, aby poszczególne eventy, ale także mniejsze inicjatywy nie pokrywały się czasowo i tematycznie. Chcielibyśmy, aby potencjalny uczestnik nie musiał stawać przed dylematem, jaki koncert wybrać, albo z jakiego projektu zrezygnować. Oczywiście, takie sytuacje mogą się zdarzać – program ESK 2016 będzie bardzo bogaty. Poza tym, powinniśmy myśleć nie tylko o eventach, ale projektach ważniejszych z punktu widzenia długofalowej polityki miasta, czyli np. programach wzrostu czytelnictwa, aktywizacji seniorów i innych grup społecznych zagrożonych wykluczeniem (np. rodzin wielodzietnych), młodzieży (nie tylko studenckiej, lecz również tej z przedmieść i blokowisk, gdzie oferta kulturalna jest skromna), nie wspominając o ekologii, architekturze etc.
Kultura ma mieć także kontekst społeczny?
To bardzo ważny aspekt obchodów Europejskiej Stolicy Kultury we Wrocławiu. Mamy świadomość, że program ESK 2016 dotyka nie tylko sztuki, ale kultury rozumianej szeroko. Służyć temu będą projekty mniejsze, często oddolne inicjatywy wrocławian, które chcemy wspierać. Niemal codziennie spotykamy się z przedstawicielami rożnych środowisk, grup i instytucji. Ostatnio dyskutowaliśmy z przedstawicielami MPK, by przy okazji ESK 2016 wyrobić większy nawyk korzystania z transportu zbiorowego, zmniejszając ruch samochodów i tym samym uciążliwe korki. Już dziś organizujemy debaty w ramach Społecznej Akademii Kultury, które dotyczą kwestii społecznych, np. edukacji we Wrocławiu. Chcemy wspomóc wszelkie pomysły, które będą miały wymiar ekologiczny w kontekście codziennego życia w naszym mieście.
Osiedle na Żernikach to jeden z flagowych projektów ESK 2016.
I jeden z tych, który, jeśli wszystko się uda, odciśnie piętno na mieście. Projekt osiedla ideowo nawiązuje do projektu WuWa, stąd jego nazwa potoczna „WuWa 2”. Osiedle na Żernikach będzie w pewnym sensie rozwiązaniem wzorcowym: z targowiskiem, nowoczesnym ośrodkiem kultury, placami zabaw, nawet kościołem. Przestrzenie miedzy blokami zostaną zaaranżowane w taki sposób, by po prostu chciało się tam mieszkać i będą stanowić wygodne miejsca spotkań, ważne dla osiedlowej wspólnoty. Zaplanowano rozwiązania ekologiczne, m.in. instalację tzw. szarej wody, deszczówki, która przefiltrowana posłuży do mycia czy podlewania ogródków.
Warto wspomnieć o ważnych interwencjach w przestrzeń publiczną w samym centrum Wrocławia, np. przebudowie przystanku tramwajowego przy ulicy Świdnickiej, który łącznie z przejściem Świdnickim i tzw. barem Barbara, gdzie znajdzie swoją siedzibę Biuro Festiwalowe IMPART 2016, stworzą integralną całość.
W barze Barbara na razie nie widać żadnych prac.
Jesteśmy po rozstrzygnięciu przetargu na projekt – architekci już zaproponowali prace wykonawcze. Pamiętajmy, że to budynek z lat 60., trzeba też dokonać uzgodnień z dostawcą ciepła, prądu, a nad samym barem Barbara mieszkają ludzie. Ze wspólnotami mieszkaniowymi należy wiele rzeczy ustalić, bo opiniują projekty – to wymaga czasu i czasami cierpliwości.
W jakim stylu będzie wnętrze? Modnym ostatnio vintage z czasu PRL-u?
Nie, choć zostaną, oczywiście, elementy charakterystyczne dla baru Barbara, jak biało-czarne kolumny z kostek, czy ściana z otoczakami. Zależy nam, by to było miejsce, w którym znajdzie się także punkt informacji kulturalnej, ale będziemy też tam organizować mini-koncerty, spotkania, debaty.
A inne projekty w mieście w ramach ESK 2016?
Ciekawą przestrzenią będzie pasaż Ruska 46, oddany dla tzw. kultury alternatywnej, gdzie swoje miejsce znajdzie kilka organizacji pozarządowych, prowadzących działania edukacyjne, prospołeczne, nie mieszczące się w głównym nurcie kultury. Pokazujemy, że kultura alternatywna jest równie ważna dla Wrocławia, co tzw. kultura wysoka. Dlatego ta przestrzeń zlokalizowana jest w centrum miasta – ma być łatwo dostępna. Narodowe Forum Muzyki, choć z opóźnieniem, ale zostanie oddane do użytku. Muzeum Narodowe remontuje Pawilon Czterech Kopuł, dzięki temu powstaną wnętrza dla sztuki współczesnej. Za trzy lata w miejscach publicznych pojawi się wiele instalacji artystycznych – niektóre czasowe, inne stałe, by mieszkańcy widzieli, że dzięki ESK mamy sztukę, która upiększy miasto. Lista projektów na rok 2016 ciągle się wydłuża.
Projektom patronuje i przygotowuje różne inicjatywy dziewięciu kuratorów. To było niezbędne rozwiązanie?
Kiedy analizowaliśmy strukturę ESK w innych miastach niejednokrotnie okazywało się, że życie kulturalne Wrocławia dzisiaj, jeszcze przed ESK, jest bogatsze od życia kulturalnego niektórych miast, gdy pełniły one funkcję stolicy kultury. Jedna osoba mogłaby nie być w stanie skoordynować, „pogodzić” wszystkich dziedzin sztuki i inicjatyw społecznych. Stąd pomysł oddania konkretnych linii tematycznych programu ESK w ręce specjalistów. Przykładowo, jeden z kuratorów, Chris Baldwin, ma za zadanie stworzyć duże wydarzenie na tzw. półmetek, czyli koniec czerwca 2016 roku. Chce rozmawiać z mieszkańcami, poznać historię miasta i opowieści wrocławian, wpleść je w swoje spektakularne widowisko. Czerpie także z doświadczeń innych kuratorów, Agnieszki Franków-Żelazny, gdy chodzi o muzykę i chór, Jarosława Freta, gdy mówimy o teatrze. Kuratorzy będą ze sobą ściśle współpracować, a już dziś wzajemnie się informują o postępach prac koncepcyjnych w swoich dziedzinach.
Przygotowywany przez Chrisa Baldwina spektakl ma angażować wrocławian. Takie było założenie?
Tak, i to niezwykle istotne. Nawet kilkanaście tysięcy mieszkańców miasta będzie aktorami tego przedstawienia. Angielski reżyser ma również zaprogramować ceremonię otwarcia ESK 2016, czyli wrocławski Sylwester, który ma być zupełnie inny, niepodobny do poprzednich. Przed Wrocławiem stolicą kultury w Europie będzie Pilzno i myślimy o tym, aby połączyć ceremonię zamknięcia ESK 2015 i otwarcia ESK 2016, zaangażować w to czeską telewizję, co naszym sąsiadom już przypadło do gustu.
Współpraca jest ważna. Podczas wizyty wrocławskiej delegacji w Warszawie podczas obrad Rady Promocji Polski ze strony wiceminister Beaty Stelmach padły deklaracje, by wesprzeć ESK 2016, bo to korzyść nie tylko dla miasta, ale i kraju. Jakie uzyskaliście zapewnienia?
Zapewnienie realnego wsparcia, które już się pojawiło, bo Instytuty Polskie podlegające Ministerstwu Spraw Zagranicznych odezwały się do nas momentalnie po spotkaniu Rady, chcą nam pomóc i będą nas wspierać.
Skupicie się na współpracy z państwami ościennymi, z którymi kontakt jest wyjątkowo cenny?
Z logistycznego punktu widzenia, miejscami, w których intensywnie będziemy promować stolicę kultury są Czechy i Niemcy. W Niemczech mamy ogromne wsparcie zarówno w konsulacie, jak i Ministerstwie Spraw Zagranicznych Niemiec, które już pomogło zorganizować nam kilka ważnych spotkań. Niedawno udzielałem wywiadu niemieckiej telewizji ARD. Dziennikarze przyjechali do Wrocławia, by pokazać miasto jeszcze przed ESK i obiecali, że będą wracać i podglądać, co się dzieje. Pomoc zaproponowała także Fundacja z Poczdamu, zajmująca się propagowaniem dobrych praktyk w stosunkach polsko-niemieckich. Z kolei w Czechach nasze miasto ma dobrą prasę po Euro, ale dostaliśmy też propozycję, by w jakiś sposób nawiązać do koncertu, który odbył się w 1989 roku. Wystąpili wtedy u nas wszyscy artyści czescy pozostający na emigracji, a do Wrocławia przyjechało 10 tysięcy Czechów, często przez zieloną granicę, bo ten koncert był dla nich ważny. Można to wykorzystać przy ESK 2016.
Czy Dolny Śląsk skorzysta na tym, że Wrocław będzie pełnił funkcję Europejskiej Stolicy Kultury?
Gdy Wrocław wygrał konkurs o ESK, w Kłodzku została powołana instytucja Kłodzko 2016, której zadaniem jest pobieranie dobrych praktyk z Wrocławia i organizowanie życia kulturalnego w kontekście obchodów roku 2016. Kłodzko chce w ten sposób osiągnąć podobne cele, jakie stawia przed sobą Wrocław: zwiększyć liczbę mieszkańców aktywnie korzystających z kultury, a także lepiej się promować i uatrakcyjnić miasto dla turystów. Przypominam o deklaracjach prezydentów miast dolnośląskich, którzy chcą brać udział we współtworzeniu programu. Od kilku miesięcy w radzie programowej ESK jest przedstawiciel Marszałka Pan Dariusz Kowalczyk, na co dzień Sekretarz Województwa Dolnośląskiego, z którym były prowadzone rozmowy o wydarzeniach, jakie warto wpisać w program ESK. Pragniemy włączyć w nurt ESK 2016 unikatowe projekty, jak m.in. bolesławieckie Glinoludy, Karkonoski Festiwal Światła w Jeleniej Górze, czy Festiwal Bachowski w Świdnicy i Moniuszkowski w Kudowie Zdroju.
Chcemy także wkomponować tematykę turystyczną w regionalny program ESK 2016. Dla wielu poprzemysłowych miast Dolnego Śląska turystyka to ważna gałąź lokalnej gospodarki. Mamy wspaniały szlak Marianny Orańskiej, Dolinę Pałaców i Ogrodów w Kotlinie Jeleniogórskiej, gdzie nasycenie obiektami historycznymi i zabytkami jest chyba największe w Polsce, ale i wiele mniejszych, urokliwych miast i miejscowości, które potrzebują impulsu do rozwoju. ESK 2016 może stać się dla nich takim impulsem.
Co w pierwszej kolejności Wrocław chce osiągnąć dzięki ESK?
Uwiarygodnić Polskę raz jeszcze – po prezydencji polskiej w Unii Europejskiej, po Euro 2012. Utwierdzić wszystkich w przekonaniu, że Polska jest godnym zaufania partnerem, a Europa nie kończy się na Odrze. Mamy apetyty na to, aby Wrocław skoczył trochę wyżej w rankingu miast europejskich. Jesteśmy na ok 50 miejscu, jeśli chodzi o znaczenie i rozpoznawalność, a chcemy spróbować wejść do pierwszej trzydziestki i dwukrotnie zwiększyć liczbę turystów w 2016 roku (z 3 do 6 milionów). To będzie trudne i ambitne zadanie. Wrocław już się wprawdzie przebija w świadomości Europejczyków, ale w skali kontynentu jeszcze nie jesteśmy wystarczająco znani.
A kojarzenie marki ESK w Europie?
Analizowaliśmy programy innych stolic kultury, np. Lille i Glasgow, i w każdym zadziałało coś innego. W Lille zaangażowanych było 16 tysięcy wolontariuszy, co oznaczało, że każda rodzina w tym mieście w jakiś sposób zaangażowana była w ESK, każdy z mieszkańców coś wiedział o tym projekcie, a miasto żyło całorocznymi obchodami. W Liverpoolu i Glasgow dużo wysiłku włożono w pracę z kibicami, dzięki temu nie było awantur, nie tylko zresztą na stadionach, a oba miasta położyły również nacisk na rozwój przemysłów kreatywnych, rewitalizowanie podupadłych dzielnic i aktywizację mieszkańców.
Które projekty okazały się tam najbardziej udane?
W Lille okazało się, że duże koncerty rockowe nie miały tak licznej publiczności, jak zorganizowana tam wystawa, co okazało się pewnym fenomenem w mieście przemysłowym, borykającym się z różnymi problemami społecznymi. Nie wiemy, czy tak samo będzie we Wrocławiu, ale jeśli nasycimy przestrzeń instalacjami artystycznymi, nietuzinkowymi koncertami, ciekawymi wydarzeniami i projektami, część osób przyjezdnych na pewno zapamięta miasto i do nas wróci. Czuje się, że nasze miasto jest otwarte, pełne pozytywnej energii, ale czasem trudno ustalić przyczynę. Chcielibyśmy, aby po ESK zostało wrażenie – tak!, to miasto było Europejską Stolicą Kultury i w pewnym sensie jest nią nadal. Wierzę, że przy zaangażowaniu mieszkańców to się uda i wszyscy będziemy działać na rzecz tego sukcesu.
rozmawiała Magdalena Talik