Rozmowa Oskara Łapety z Pierre'm Jodlowskim:
Motywem przewodnim obecnie przygotowywanej edycji są rytuały. Czym one są w kontekście muzyki prezentowanej na festiwalu?
Związki między muzyką a rytuałami były zawsze bardzo silne… W przeszłości rytuały religijne, odprawiane we wszelkich społecznościach, były systematycznie łączone z muzyką. Miała ona prowadzić do uduchowienia lub – w szczególnych przypadkach – do transu… W rytuałach afrykańskich istnieje także wymiar magiczny, który muzyka była w stanie wzmocnić. Co może pozostać w naszych współczesnych światach z tego szczególnego stanu percepcji?
Głęboko wierzę, że muzyka należy do bardzo złożonych praktyk artystycznych, które implikują emocje, znaczenia, gęstość, przemijanie… Dlatego w świecie zagubionym w swoistej cyfrowej matni, gdzie coraz trudniej jest znaleźć jakąś ścieżkę, muzyka może być takim bardzo mocnym medium służącym gromadzeniu się ludzi i sprawianiu, by przeżyli coś wspólnie.
Uważam wreszcie, że scena jest miejscem świętym: nie religijnym, ale wolnościowym, gdzie wszystko jest możliwe, gdzie tylko artyści wyznaczają granice. Jest to niezwykle cenne w naszym świecie, w którym coraz więcej rzeczy jest wynikiem algorytmów lub strategii handlowych.
Jakie utwory zostaną zaprezentowane na festiwalu?
Nawet gdybyśmy musieli odwołać kilka wydarzeń z powodu COVID-19, program nadal będzie bardzo zróżnicowany i międzynarodowy. Próbowałem skupić się na podkategoriach, takich jak maszyny, ciało, Japonia… – to niektóre punkty wyjścia do rytuałów.
Celem festiwalu jest zjednoczenie się artystów z Europy, a premierowe wykonania dzieł kompozytorów austriackich, niemieckich i francuskich zagrają polscy muzycy. Chcemy być eklektyczni, dlatego zaplanowaliśmy też projekty taneczne, instalacje dźwiękowe i audiowizualne, projekty wykorzystujące wideo lub performance. Każdy koncert został tak pomyślany, aby skupić się na jakimś aspekcie rytuału.
Tegoroczna edycja MEN jest jednocześnie edycją jubileuszową, świętujemy bowiem 10-lecie festiwalu. Jakie są pana refleksje związane z tą rocznicą?
Pokazuje to, że muzyka współczesna jest bardzo ważna w środowisku muzycznym i że tego typu festiwale mogą z powodzeniem rozwijać się przez lata. Dla mnie, jako że programowaniem dla MEN zajmuję się już od piątej edycji (najpierw jako konsultant Elżbiety Sikory, a teraz jako dyrektor artystyczny), to wiele znaczy i jestem bardzo wdzięczny Narodowemu Forum Muzyki za zaufanie do tego projektu.
Festiwal rozrósł się i jest dziś w Polsce prawdopodobnie drugim co do wielkości – po Warszawskiej Jesieni – festiwalem muzyki współczesnej. Chciałbym kontynuować jego rozwój przez kilka edycji i sprawić, by poza naszymi granicami stał się jeszcze bardziej znany…
Czy są już jakieś pomysły i plany związane z następną edycją festiwalu?
Zasadniczo chcę przeprogramować przedsięwzięcie, które zostało zaplanowane w tej edycji, ale nie będzie mogło się odbyć w pełnym wymiarze z powodu COVID-19. Obejmuje ono pełny wieczór z orkiestrą i trzy projekty edukacyjne.
Jest to dla mnie bardzo ważne, aby utrzymać swoje zaangażowanie na rzecz tych artystów, na których obecny kryzys ma bezpośredni wpływ. Później zobaczę, jak wychodzimy z pandemii i jakie ważne kwestie się pojawią, ponieważ chcę, żeby festiwal odzwierciedlał też to, co dzieje się wokół nas. Staram się również rozwijać pewien projekt europejski z nowymi partnerami w Niemczech i innych krajach, aby powiększyć naszą sieć współpracy.
Pierre Jodlowski