wroclaw.pl strona główna Kulturalny Wrocław – najświeższe wiadomości o kulturze Kultura - strona główna

Infolinia 71 777 7777

15°C Pogoda we Wrocławiu

Jakość powietrza: umiarkowana

Dane z godz. 01:20

wroclaw.pl strona główna

Reklama

  1. wroclaw.pl
  2. Kultura
  3. Rozmowy i recenzje
  4. Rozmowa z Ewą Michnik

W najbliższą sobotę, 8 marca, melomanów czeka premiera „Łucji z Lammermooru” Gaetano Donizettiego, a już 19 kwietnia wyjątkowy koncert z udziałem Piotra Beczały, jednego z najwybitniejszych tenorów na świecie. To nie koniec atrakcji. Dyrektor Opery Wrocławskiej Ewa Michnik opowiada, na co jeszcze warto się wybrać, bądź zarezerwować czas.

Magdalena Talik: Piotr Beczała – to nazwisko elektryzuje ostatnio wszystkich melomanów, zwłaszcza gdy okazało się, że zaśpiewa we Wrocławiu. Zaproszenie go nie było chyba łatwe przy tej ilości koncertów i spektakli, w jakich występuje?

Ewa Michnik: Dla nas najważniejsze było znalezienie terminu, w którym ten znakomity artysta mógłby przyjechać do Wrocławia. Jedynym wolnym w tym sezonie okazała się Wielka Sobota. Jestem przekonana, że wielbiciele jego talentu przybędą licznie do naszej opery, zwłaszcza że Piotr Beczała bardzo rzadko występuje w Polsce. Już teraz mamy mnóstwo telefonów z innych miast, a zainteresowanie koncertem jest ogromne.

Miała już Pani okazję spotkać się osobiście z Piotrem Beczałą?

– Tak, w Nowym Jorku spotkałam się z nim i jego małżonką. Są niezwykle otwarci i bardzo serdeczni. Rozmawialiśmy także o tym, że chciałabym bardzo, aby przyjechał do Wrocławia. Teraz marzenie się spełniło.Właśnie w Operze Wrocławskiej Piotr Beczała odbierze 19 kwietnia Nagrodę Towarzystwa Przyjaciół Śląska – rzeźbę autorstwa prof. Piotra Gawrona. Celem przyznawanego wyróżnienia jest najwyższe uznanie dla osób szczególnie zasłużonych dla Śląska, dla podkreślenia dokonań w sferze życia kulturalnego. Nagroda zostanie wręczona przez dr. Józefa Musioła – prezesa Towarzystwa Przyjaciół Śląska w Warszawie.

Repertuar, jaki zaśpiewa słynny tenor, będzie tym, który obecnie Piotr Beczała wykonuje podczas swoich recitali?

– Tak, część koncertu wypełnią arie operowe, część operetkowe, nie zabraknie także utworów orkiestrowych, które są zawsze atrakcyjne dla słuchaczy.

Orkiestra Opery Wrocławskiej zagra pod kierunkiem Łukasza Borowicza, bo to dyrygent, z którym Piotr Beczała regularnie współpracuje. W tym przypadku wybór był chyba oczywisty?

– Na Nadzwyczajną Galę Operową staramy się zaprosić dyrygenta, który już wcześniej przygotowywał zaproponowany przez solistę repertuar, na wspólne koncerty lub nagrania płytowe. Wówczas wystarczy tylko jedna próba z solistą i orkiestrą. Dyrygent, prowadząc cały tydzień próby z samym zespołem orkiestrowym, przygotowuje poszczególne utwory zgodnie z  wcześniejszymi ustaleniami z solistą, dotyczącymi interpretacji arii i pieśni, które będzie wykonywał.

Przewiduje Pani jeszcze jakiś koncert artysty związanego z Metropolitan Opera w tym sezonie?

– Nie, ale w superwidowisku „Makbet”, w czerwcu, w tytułowej roli Makbeta wystąpią dwie gwiazdy MET- Lucio Gallo i Vladimir Chmelo. Tego drugiego miłośnicy opery znają z transmisji „Rusałki”, w której Chmelo występował razem z Piotrem Beczałą i Renée Fleming. Zaprosiłam również Vladimira Chmelo do występu w „Rigoletcie” G. Verdiego, które będziemy prezentować w Topaczu 7 września tego roku. 

Wspomniała Pani o „Makbecie” Giuseppe Verdiego, którego w połowie czerwca widzowie zobaczą w Hali. Skąd wziłął się wybór akurat tego dzieła?

– W repertuarze Opery Wrocławskiej prezentujemy „Otella” i „Falstaffa” Verdiego i aby zamknąć szekspirowski cykl oper tego znakomitego włoskiego kompozytora, pozostał nam jedynie „Makbet”. To jeden z tych tytułów, które nadają się do wystawienia w Hali Stulecia. Wszystkie sceny z wiedźmami, widmami, żołnierzami, lasem birnańskim są niezwykle widowiskowe, wymagające dużego baletu i chóru. Partytura „Makbeta” jest utworem nowatorskim o ogromnej sile dramaturgicznej, pełnym scen fantastyczno-historycznych. Muzyka podkreśla wizję szekspirowskiego świata. Znajdujemy w niej wiele oryginalnym scen somnambulizmu, wyrosłych z tradycji scen szaleństwa, jakie odnajdujemy w operze romantycznej, a także sceny z recitatiwami o krótkiej frazie nawiązujące do fraz Szekspira. Akcja toczy się bardzo wartko, podkreślając zwięzłe libretto, które często przywodzi na myśl wyjątkowo krwawe thrillery polityczne. Spektakl ten reżyseruje Bruno Berger-Gorski.

Dlaczego wybrano niemieckiego reżysera Bruna Berger-Gorskiego, ale też niemiecką reżyserkę Anette Leistenschneider, która przygotowuje inscenizację „Łucji z Lammermooru”?

– Oglądałam ich spektakle w Niemczech i Szwajcarii i uważam, że są to świetni reżyserzy, a zależy mi na tym, by zespół pracował z wybitnymi artystami. Praca wówczas układa się harmonijnie, a przy dobrze zorganizowanych próbach nawet najtrudniejsze zadania aktorskie można zrealizować bez niepotrzebnych stresów.

Premiery „Łucji z Lammermooru” nie było we Wrocławiu od wielu lat. Czego mogą się spodziewać widzowie, zwłaszcza że opera Donizettiego daje sporo możliwości inscenizacyjnych?

– Akcja rozgrywa się w ruinach zamku Ravenswood pod koniec wieku XVII, a w naszej inscenizacji także w opuszczonej przestrzeni hali fabrycznej. Staramy się uzyskać efekt ponadczasowości, aby nawiązać do tematu opery, który również  w XXI wieku jest nadal aktualny. Wydarzenia przedstawione w tej operze opierają się na powieści Waltera Scotta i dotyczą autentycznego zdarzenia z roku 1668. Szczególną rolę w tej operze odgrywa postać tytułowa, której kompozytor powierzył bardzo trudną, tak wokalnie, jak i aktorsko, scenę szaleństwa. W naszym spektaklu wykonają ją trzy znakomite soprany koloraturowe – Aleksandra Kubas, Joanna Moskowicz i Marta Brzezińska.

W tym roku w repertuarze Opery Wrocławskiej dominować będą utwory kompozytorów współczesnych. Zwłaszcza przygotowywana na festiwal Światowe Dni Muzyki premiera „Aniołów w Ameryce” Pétera Eötvösa z samym kompozytorem przy pulpicie.

– To będzie wymagający spektakl. Kompozytor „Aniołów” zaprosił do współpracy młodego, awangardowego, węgierskiego reżysera Andrasa Almasi-Totha, a autorem scenografii w tym spektaklu będzie Krisztin Lisztopad. Będzie to bardzo nowoczesna scenografia, oszczędna i surowa. Peter Eötvös, pisząc swoją operę, stawia wysokie wymagania głównym bohaterom, nie tylko pod względem muzycznym (bardzo dobry śpiew i umiejętność grania na gitarze), ale także dotyczące wyglądu zewnętrznego. Do obsady tej opery, którą stanowią nasi soliści włączyliśmy tenora i barytona gościnnego z Niemiec i zaakceptowanego przez kompozytora i reżysera.

Kiedy skończą się Światowe Dni Muzyki pozostanie w repertuarze Opery Wrocławskiej?

– Projekt, który przygotowujemy, zostanie dwukrotnie pokazany w czasie festiwalu, później będzie wznowiony z okazji festiwalu w roku 2016. 

Wśród kompozytorów, których utwory zobaczymy na scenie, jest też Prasqual, którego wrocławianie pamiętają jako Tomasza Praszczałka, twórcę opery „Ester”. Jakie będzie jego „Pięć śpiewów z klatki”?

– Tomasz Praszczałek tworzy swoją kompozycję na sopran, baryton, dużą orkiestrę symfoniczną i muzykę elektroniczną, a jego utwór jest inspirowany poezją Tadeusza Różewicza. Wyboru tej poezji dokonał parę lat temu, a wybór ten został zaakceptowany przez naszego znakomitego poetę. Nie wiemy jeszcze do końca, jaki będzie to utwór, ale z rozmów z Tomaszem Praszczałkiem wywnioskowałam, że chciałby aby w niej znalazły się elementy szkoły weneckiej z okresu renesansu, a także teatru instrumentalnego na wzór Karlheinza Stockhausena i Bogusława Scheffera.

Intryguje mnie wybór klasyków XX wieku na drugą połowę 2014 roku. Będą dzieła Richarda Straussa, Igora Strawińskiego, Béli Bartóka.

– W tydzień po inauguracji nowego sezonu, 13 września odbędzie się premiera baletów „Cudowny mandaryn” Béli Bartóka i „Ognistego ptaka” Igora Strawińskiego. Te dwa wspaniałe dzieła przygotuje Robert Bondara – tancerz i choreograf Opery Narodowej, który z ogromnym powodzeniem przedstawił w Warszawie: „When you end and I begin” do muzyki Pawła Szymańskiego oraz „Persona” do muzyki Parta, Szymańskiego i Nawrockiej. Mam nadzieję, że zaproponowany dla naszego zespołu baletowego ciekawy układ choreograficzny i świetna muzyka zyskają wielu zwolenników sztuki baletowej.Ostatnią premierą 2014 roku będzie „Kawaler srebrnej róży”, którego przygotowujemy z okazji 150-lecia urodzin Richarda Straussa, kompozytora, który występował w naszej operze, dyrygując swoimi utworami

Nie obawia się Pani, że muzyka współczesna może brzmieć dla niektórych widzów mimo wszystko zbyt awangardowo?

– Muzyka współczesna musi brzmieć awangardowo, natomiast przygotowujemy ją dla tych melomanów, którzy wybierają współczesne utwory, ponieważ się nimi interesują, a także dla tych, którzy nie znając muzyki współczesnej, wybierają się na nią z ciekawości. Nasz repertuar jest skomponowany, tak by każdy mógł wybrać dla siebie coś interesującego. W latach parzystych odbywają się w naszej operze Festiwale Opery Współczesnej, natomiast w każdym roku można posłuchać i obejrzeć także opery należące do „żelaznego repertuaru klasycznego”. Dzięki tej różnorodności teatr nasz odwiedzają liczni melomani z kraju i zagranicy.

rozmawiała Magdalena Talik

 

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama