wroclaw.pl strona główna Kulturalny Wrocław – najświeższe wiadomości o kulturze Kultura - strona główna

Infolinia 71 777 7777

12°C Pogoda we Wrocławiu
Ikona powietrza

Jakość powietrza: brak pomiaru

brak danych z GIOŚ

wroclaw.pl strona główna
Reklama
  1. wroclaw.pl
  2. Kultura
  3. Aktualności
  4. Zabużko: Pisarze przebijają pokrywę milczenia

„Chciałabym, żeby ta opowieść o tym, jak mało wiemy o naszym życiu, a jeszcze mniej z niego rozumiemy, pomogła czytelnikom znaleźć magiczne szkiełko, za którym kryją się zapomniane sekrety” – tym zdaniem, podczas wręczenia Literackiej Nagrody Europy Środkowej Angelus 2013, Oksana Zabużko podsumowała swoją książkę „Muzeum porzuconych sekretów”.

Reklama

Czym są tytułowe sekrety – widoczki z kwiatów, kolorowych papierków ułożone pod szybką i schowane w ziemi? W latach 70. i 80. ubiegłego wieku była to zabawa małych dziewczynek. Małe Ukrainki, tak jak Pani bohaterki, też się w to bawiły?

Oksana Zabużko: Wersja sekretów, która pokazuję w książce jest przeze mnie wymyślona. Posłużyła mi do opowiedzenia o malarce Władzie, która ginie w wypadku samochodowym. Ta zabawa mówi więcej o niej samej niż o samych sekretach. Badałam ten temat i dotarłam do studiów antropologicznych opisujących to zjawisko. Okazuje się, że ta zabawa jest rozpowszechniona chyba we wszystkich krajach słowiańskich, a także bałtyckich i kończy się gdzieś mniej więcej na granicy słowiańskiego i germańskiego świata. W Niemczech już jej nie ma. W sekrety bawią się też Czeszki, ale u nich wygląda to inaczej. Nie zakopują sekretów w ziemi, ale chowają w gąszczu, w trawie, zawijają w papierek. W Czechach to się nazywa chowaniec. Sekret to rzecz bardzo magiczna, pochodząca z pierwotnych głębi mitologii kobiecej. To, co z tego zachowało się do naszych czasów wydaje się zupełnie bezsensowne. To dogasające pozostałości po czymś, co niegdyś mogło być naprawdę kobiecą magią, a właściwie dziewiczą magią, związaną z „Pogrzebem kukułki” (kukułka – zazula była magiczną prasłowiańską boginią, chroniącą kobiety – red.).

Czym dla Pani jest historia? To ona stanowi o ukraińskiej tożsamości?

- Chciałam napisać książkę nie tylko o ukraińskiej historii. Nie chcę zabrzmieć zbyt megalomańsko, ale jestem ambitną autorką i zależało mi na tym, żeby szczerze powiedzieć o tym, że wszystko jest zupełnie inne niż nam się wydaje, że rzeczywistość jest wielowymiarowa. Motywowało mnie kantowskie pytanie o granice poznania. Świetnie o tym napisała na jakimś blogu czytelniczka amerykańska, która w odróżnieniu od nas wszystkich tutaj w Europie Środkowej i Wschodniej, nie ma pojęcia o żadnych sekretach – napisała, że to jest książka o władzy stereotypów. Obojętnie, czy mówimy o naszym życiu, czy historii naszego kraju, zawsze mamy do czynienia ze stereotypami, które ktoś niegdyś przedtem dla nas stworzył, które przyjmujemy jako coś gotowego i nad nimi nie zastanawiamy się. A chodzi o to, żeby zobaczyć tę samą rzecz, wydarzenie wielowymiarowo, jak w 3D. Zwracam uwagę na to, że nasz odbiór, a tym samym pamięć są ograniczone. Trzeba przyjąć, że są rzeczy, o których nigdy się nie dowiemy, trzeba być świadomym własnej niewiedzy.

W innych krajach nie ma tego problemu co na Ukrainie – zniszczonych archiwów, spalonych bibliotek, nie ma wygładzania pamięci, nie ma ludzi wydzieranych z rodzinnych fotografii. Młode pokolenie poznaje historię od nowa. Babcie, prababcie bały się opowiadać, nie mówiło się o takich tematach jak „Wielki Głód” (głód na Ukrainie wywołany przez stalinowską politykę kolektywizacji rolnictwa w latach 1932-33, na skutek którego zmarło klika milionów ludzi – red.). Strach mówienia stworzył kulturę milczenia. Przeszłość przykryła pokrywa milczenia, teraz pisarze zaczynają się przez nią przebijać. Ukraina, pod wieloma względami, jest krajem, który uczy się mówić o sobie. Bez niepodległości nie jest to możliwe, tylko po jej zdobyciu można zacząć poznawać siebie.

Odbierając nagrodę powiedziała Pani, że czuje się jakby Ukraina była już częścią Europy. Ukraińcy politycy balansują między Unią Europejską a Rosją, a gdzie chcieliby być zwykli ludzie?

- Jestem szczęśliwa jako pisarka pochodząca z nieszczęśliwego kraju. Nieszczęśliwe kraje mają to do siebie, że dają pisarzom niewyczerpane możliwości. Dzień wcześniej byłam w Londynie w ramach odbywających się tam Dni Kultury Ukraińskiej, zmęczona narzekałam, że muszę lecieć do Wrocławia, bo jestem nominowana do nagrody Angelus. Jeden z kolegów muzyków, którzy też brali udział w tym wydarzeniu kulturalnym powiedział: „To ważne, to bardzo ważne, nie tylko dla ciebie, ale nas wszystkich”. To ważne dla Ukraińców, że moja książka została usłyszana i doceniona właśnie w Polsce. Politycy mają swoje własne sprawy i strategie, ale na poziomie kultury tworzy się wspólna przestrzeń, bo właśnie tu ludzie czują się ludźmi. Literatura i kultura pozwalają zrozumieć drugiego człowieka. Dlatego strasznie się cieszę, że doceniono moją książkę właśnie w Polsce, we Wrocławiu.

Chciała Pani zmierzyć się z przeszłością, odkłamać ją, pokazać rodakom jacy są?

- Wszyscy jesteśmy zlepieni z przeszłości, o której nie mamy pojęcia, wszyscy jesteśmy w jakiś sposób ze sobą połączeni. Da się to śledzić na dystansie kilku pokoleń. Pewien profesor fizyki porównał przypadki moich bohaterów do teorii fraktali. Szczególnie widać to na przykładzie więzi łączących dziadków z wnukami. Chodziło mi o to, by zmierzyć się z przeszłością. Wszyscy mamy poukrywane jakieś trupy w szafach, nie każdy sekret jest przyjemny. Dlatego ta książka została bardzo różnie odebrana na Ukrainie, nie wszystkim się podobała. Krytycy stwierdzili, że Zabużko napisała bezlitosną książkę. Nie chodziło mi jednak o moralizowanie, choć uważam, że to nic złego. Literatura współczesna wstydzi się mówić o moralności, o tym co jest dobre, a co złe. Oddajemy to kościołowi, a pisarze udają neutralność. Moim zdaniem nie ma niczego złego w powieści dydaktycznej. Powieść z zasady traci, gdy bohater nie znajduje się w sytuacji wyboru moralnego. Dekoracje w różnych czasach się zmieniają, ale sytuacja wyboru moralnego pozostaje taka sama. Kantowskie pojęcie prawa moralnego jest mi bardzo bliskie. Nie mogę przekroczyć tej granicy, mimo wszystkich postmodernistycznych dokonań jakieś granice muszą pozostać. Nie możemy ich przekroczyć, bo przestaniemy być ludźmi. Otacza nas rzeczywistość medialna, niesprawdzalnych faktów, kłamstwa, manipulacji, reklam. To pewnego rodzaju gra, której warunki przyjmujemy same przez się, a chodzi o to by walczyć o siebie, o zachowanie swojej tożsamości. Interesował mnie też temat śmierci kobiecych. Kiedy umierają koleżanki, młode kobiety, które jeszcze mogłyby żyć. To mnie bolało i jednocześnie fascynowało. W dodatku odkryłam, że miał być to temat ostatniej, nie napisanej, powieści Ingeborg Bachmann. Zależało mi na tym temacie, chciałam oddać hołd kobietom różnych pokoleń.

not. Agnieszka Kołodyńska

Konferencja prasowa Oksany Zabużko, po wręczeniu Literackiej Nagrody Europy Środkowej Angelus, 19 października 2013.

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama
Powrót na portal wroclaw.pl