Historie są prawdziwe i osobiste. Opowiedziane przez aktorów na scenie, w formie tzw. czytań performatywnych. To rodzaj spektakli teatralnych, w których aktorzy posiadają kartki z tekstem. Poza tym na scenie może dziać się wszystko.
Jednym ze spektakli jest historia kurdyjskiego lekarza z Podlasia. Ze strefy granicznej.
– To jest lekarz, który w latach 80. się do nas sprowadził. Więc to już jest starszy człowiek, który jest tam bardzo ważnym lekarzem na Podlasiu. I on styka się z tym, że w szpitalu ląduje kurdyjska kobieta. Zostaje wyciągnięta z lasu w stanie krytycznym. Ona jest w ciąży. I ona umiera. I on przy tym jest – opowiada Jakub Tabisz z Instytutu Grotowskiego, kurator festiwalu.
Bohater spektaklu w pewnym momencie wypowiada się dla kurdyjskiej telewizji. Mówi, żeby Kurdowie nie przyjeżdżali do Polski. Że to jest niebezpieczne.
– Pomimo tego, że to bardzo rozpoznawalny człowiek w tamtym województwie, to wcale nie jest taka historia zupełnie nieznana, to ja w ogóle o tym nie słyszałem we Wrocławiu. Też to pokazuje, że nawet takie bardzo szokujące historie w ogóle się nie przebijają. To jest niepojęte – dodaje Tabisz.
Gdzie ta rzeka na festiwalu?
Festiwalowy program meandruje swobodnie wokół tematu rzeki. Raz trochę się doń zbliża (jak w czytaniach „Kwisa” czy „Wykludzeni”) innym razem oddala. Opowiada o przeżyciach konkretnych ludzi, o lokalnościach niewidocznych z perspektywy – nomen omen – głównego nurtu zdarzeń.
– Kwisa to rzeka mojego dzieciństwa. W Kwisie łowimy lipienie. Po niej spływamy kajakiem i przy jej brzegu wyrzucamy gruz. Dla niej powstają wiersze i do niej wlewa się po kryjomu niebieski barwnik. Kogoś kołysze do snu, w innym budzi strach. A ktoś w ogóle o niej nie myśli, nigdy. (…) „Kwisa” to opowieść o poczuciu przynależności i wspólnoty z miejscem wytyczanym przez bieg rzeki – opowiada autorka jednego z czytań.
Irka mieszka we Wrocławiu. Jej mama została nad Kwisą, ale nie chodzi już nad rzekę.
– Ja w pewnym momencie spytałem Irkę: zanim zaczęłaś robić ten projekt, kiedy ostatni raz byłaś nad Kwisą? I ona nie pamiętała tego. Zaczęliśmy się wtedy zastanawiać wspólnie, czy w ogóle rzeka się nie łączy często z powracaniem. Do dzieciństwa, do przeszłości – mówi Jakub Tabisz.
Przenosili wieś razem z cmentarzem, organizowano do nich wycieczki
Niesamowitą historię opowiada czytanie „Wykludzeni”. Kiedy budowano zbiornik retencyjny pod Raciborzem, postanowiono przenieść o kilometry dalej całą wioskę. Razem z cmentarzem. Historia pełna absurdów i groteski, ukazana jest z perspektywy mieszkańców.
– Dla mieszkańców było to w jakiś sposób tragedią, ale też ogromną zmianą, czasami możliwością. Co jest natomiast ciekawe, pojawia się tutaj analogia do Centralnego Portu Komunikacyjnego. Jakieś dwa lata temu zaczęli jeździć z delegacjami do tej wioski, żeby pokazać ludziom z Baranowa, jak może być zrobione wzorcowe przeniesienie. Jak ci ludzie się czują w nowym miejscu. No i przyjeżdżały takie delegacje… – zdradza fragmenty historii Jakub Tabisz.
Festiwalowe czytania możecie oglądać na żywo w sobotę 24 lutego, na profilu facebookowym Instytutu Grotowskiego. Później wszystkie 12 spektakli z tegorocznego półmaratonu ma zostać opublikowanych na kanale YouTube Teatru na Faktach.
Więcej informacji o półmaratonie czytań, znajdziecie na stronie Instytutu Grotowskiego.