Najważniejsze informacje (kliknij, aby przejść)
Ona - nauczycielka angielskiego i założycielka centrum edukacyjnego w Lutyni, on - lutynianin, autochton - jak o sobie mówi - artysta kabaretu Neo-Nówka, znany z ról Luśki Paciakowej czy dziadka z "Wigilii". A do tego nauczyciel fizyki i matematyki. Agnieszka i Michał Gawlińscy poznali się kilkanaście lat temu w szkole w niewielkiej Lutyni, oddalonej 20 km od Wrocławia.
– Ja uczyłam w szkole angielskiego. Koleżanka zaszła w ciążę i Michał - wówczas student matematyki - przyszedł na zastępstwo, żeby nauczać - a jakże - plastyki i muzyki – wspomina ze śmiechem pani Agnieszka.
– Chodziło o to, że skoro jestem z kabaretu, to mogę uczyć w szkole sztuki – dodaje jej mąż. – Poznaliśmy się w pokoju nauczycielskim.
– Michał mieszka w Lutyni od dziecka, ja przyjechałam za nim i w pokoju gościnnym u mojej teściowej otworzyłam szkołę językową. Tak się zaczęła ta nasza "rewolucja" – dodaje pani Agnieszka.
Jak w Lutyni powstała Kulturalna Stodoła?
Kulturalna Stodoła stoi w Lutyni przy ul. Kościelnej 2. Wyremontowany, poniemiecki budynek z czerwonej cegły sąsiaduje z przedszkolem i żłobkiem Zakątek Malucha. Skąd pomysł na stworzenie w wiejskiej stodole kulturalnej sceny?
Był rok 2011. Lutynia była wtedy znacznie mniejsza i mniej rozwinięta niż teraz. Nie było tu jeszcze ani żłobków, ani przedszkoli. Gawlińscy postanowili zainwestować w przyszłość swoich córek, które były wtedy malutkie. Wzięli kredyt i kupili poniemieckie gospodarstwo ze stodołą i dwoma budynkami przy ul. Kościelnej. W jednym z nich po remoncie powstało przedszkole, w drugim żłobek. Gawlińscy prowadzili je przez siedem lat. Dziś budynki wynajmuje od nich gmina.
A stodoła? Wtedy była prawdziwą, starą stodołą - ze słomą, myszami i gołębiami w środku. Większość środków Gawlińscy zainwestowali w przedszkole i żłobek, więc na remont stodoły już nie starczyło. Postanowili napisać projekt i wystąpić o wsparcie unijne. Udało się. Remont zajął im 10 lat.
Agnieszka Gawlińska: - Zawsze chciałam, żeby królowała tu kultura. Mąż tylko pytał od czasu do czasu: "Czy na pewno?" A ja odpowiadałam: "Tak!".
– To świetne miejsce dla kultury – dodaje pan Michał. – Jest naturalna scena, bo część podpiwniczona jest lekko podniesiona. Mamy znakomitą akustykę. Zadawałem sobie tylko pytanie: "Jak to utrzymać"?
Artyści są im przychylni
Kulturalna Stodoła otworzyła swoje podwoje w walentynki 14 lutego 2021 r. i publiczność ją pokochała. Kabaret Neo-Nówka wystawił tu swoją ostatnią prapremierę. Bilety rozeszły się w 20 minut. Ludzie chcieli przychodzić nawet z własnymi krzesłami.
Hitem Stodoły był również lipcowy koncert Anny Marii Jopek, która wystąpiła na scenie z Piotrem Wojtasikiem i Kubą Stankiewiczem. W październiku pojawi się natomiast cudowna Joanna Kołaczkowska, znana z kabaretu Hrabi, a w listopadzie Artur Żmijewski z poematem jazzowym "Bona", w którym śpiewa również jego córka Ewa.
– Nasze imprezy są biletowane. Dzięki temu mamy pewność, że na koncerty i imprezy przychodzi świadomy klient. Wie, czego oczekiwać – mówi Michał Gawliński. – Na darmowych imprezach robi się festynowo i kultura gubi się wśród tych wszystkich dmuchańców, grilli, wesołych miasteczek. Chcieliśmy tego uniknąć. Oczywiście szukamy też sponsorów, bo na razie robimy wszystko własnym sumptem. Dlatego te duże nazwiska pojawiają się w Stodole, ale nie tak często.
Michał Gawliński uważa, że ten budynek ma duszę. – To oryginalna stodoła, oryginalne belki ze swoją historią i to się tu czuje. Ludzie przyjeżdżają do nas z okolicy, również z Wrocławia – mówi. – Mamy świadomość, że to nie jest Teatr Wielki, że są pewne mankamenty - nie mamy np. na razie zaplecza dla artystów, być może w przyszłości uda się zaadoptować w tym celu piwnicę. Okazuje się jednak, że wszystko da się zrobić. Można wykorzystać salę w pobliskim przedszkolu i już jest garderoba.
– Artyści są nam przychylni. Poza tym okazało się, że stodoły są teraz modne. Niechcący wpisaliśmy się w nurt i zaiskrzyło – dodaje pani Agnieszka.
Talent niemal za każdym rogiem
Właściciele Stodoły wspierają lokalnych artystów. We wrześniu piosenki Agnieszki Osieckiej zaśpiewała w Lutyni znakomita Natalia Lubrano z Wrocławia, wcześniej wystąpił też wrocławski Mikromusic i oczywiście Neo-Nówka. Był także świetny koncert zespołu Souls, który tworzą uczniowie czwartej klasy LO nr 17 we Wrocławiu.
Szybko okazało się, że w bliższym i dalszym sąsiedztwie Kulturalnej Stodoły mieszka bardzo dużo utalentowanych osób. Malują, piszą, śpiewają..., ale do tej pory nie za bardzo mieli gdzie to pokazać.
– Na przykład Grażyna, która mieszka w wiosce obok. Przyszła i powiedziała, że marzy jej się, żeby kiedyś zaśpiewać piosenki Kofty, Osieckiej, Młynarskiego. "To rób!" - powiedzieliśmy jej. Zorganizowaliśmy koncert i to była rewelacja. Przy okazji poznaliśmy nagłośnieniowca i śpiewającą rodzinę z sąsiedniej wioski Krępice. Cudowni ludzie. Tak w Stodole powstał piękny koncert kolęd – opowiada pani Agnieszka.
Grupa Teatralna Qlturalni
Wtedy Gawlińscy wpadli na pomysł, żeby zrobić przedstawienie z udziałem okolicznych mieszkańców. Rozpisali casting. Myśleli, że zgłosi się co najwyżej pięć osób, ale telefony zaczęły się urywać. Dziś grupę teatralną Qlturalni tworzy prawie 20 osób w wieku od 10 do 50 lat, z ośmiu okolicznych miejscowości. Próby odbywają się w środy. Pierwsze przedstawienie było świąteczne o zabarwieniu komediowym, teraz pracują nad spektaklem o edukacji pt. "Szkoła niedostateczna". W spektaklach grają dzieci sąsiadów, strażak, przedszkolanka, dyrektorka przedszkola...
– Poruszamy nasze lokalne problemy. A to pojawi się lokalny sklep, a to wzmianka, że nie ma gdzieś dojazdu, bo bramkę zamknęli. Ludzie to "czytają", bo są stąd. Później stwierdziliśmy, że musimy być bardziej uniwersalni i to zadziałało – opowiada Michał Gawliński, który pisze scenariusze i reżyseruje spektakle razem z żoną.
Zgłosiły się też osoby do pomocy technicznej. Mama i córka, które przygotowują scenografię. - U nas jest trochę taka kultura w trampkach. Można przyjść i zobaczyć na scenie Stodoły albo gwiazdy, albo swoich sąsiadów. Salę na koncertach i spektaklach mamy pełną - dodaje pani Agnieszka.
Wszystkie ręce na pokład
Pytam, jak wygląda podział ról w pracy podczas przygotowywania koncertów i spektakli?
Michał Gawliński: - Ja piszę, reżyseruję. Poza tym jestem woźnym i odpowiadam za sprawy techniczne. Żona zajmuje się social-mediami i kontaktami z artystami. A jeżeli chodzi już o samą logistykę wydarzeń, to wtedy wszystkie ręce na pokład.
– Nie jesteśmy z Michałem razem od wczoraj – dodaje pani Agnieszka. – Neo-Nówka to popularny kabaret i jestem przyzwyczajona do tego, że męża często nie ma w domu. Wtedy muszę liczyć na siebie, tudzież na grono rodziny, przyjaciół i znajomych.
Nieprzyjemnych reakcji ze strony sąsiadów jeszcze na Stodołę nie było. – Jedynie prosimy naszą Lutynię o wyrozumiałość w kwestii parkingów, bo jest z tym problem. Ale pracujemy nad tym – mówi Michał Gawliński.
Kulturalna Stodoła łączy ludzi
Po przeszło półtora roku działalności Stodoły Gawlińscy nie ukrywają, że czasem mają zwyczajnie dość. Taka praca w kulturze to ciągła walka. - Bywa, że pojawia się zmęczenie, przede wszystkim fizyczne i trzeba to odchorować - przyznają właściciele Stodoły. - Nie zatrudniamy tu nikogo, sami wszystko ogarniamy. Pomagają nam córki, przyjaciele, rodzina...
– To też niesamowita przyjemność obcowania z utalentowanymi ludźmi – dodaje pani Agnieszka. – Przez te półtora roku działalności poznaliśmy mnóstwo wspaniałych osób. To zarówno artyści, jak i stali widzowie, którzy przyjeżdżają do Lutyni niemal na każde nasze wydarzenie. Wiele osób nam kibicuje i to nas niesie.
– Stodoła łączy ludzi – mówi Michał Gawliński. – Daliśmy temu miejscu drugie życie i to już zostanie. Nie wiem, jak długo uda nam się ciągnąć ten wózek zwany "kulturą na wsi", ale może ktoś to kiedyś będzie kontynuował.