wroclaw.pl strona główna Kulturalny Wrocław – najświeższe wiadomości o kulturze Kultura - strona główna

Infolinia 71 777 7777

22°C Pogoda we Wrocławiu

Jakość powietrza: umiarkowana

Dane z godz. 16:20

wroclaw.pl strona główna

Reklama

  1. wroclaw.pl
  2. Kultura
  3. Rozmowy i recenzje
  4. Festiwal Tricolore. Po zakończeniu 13. edycji T-Mobile Nowe Horyzonty

Każdy z widzów jak zwykle wybierał seanse wedle własnego uznania, ale nie da się zaprzeczyć, że spora grupa horyzontowych bywalców obejrzała któryś z francuskich filmów, zarówno premierowych pokazów, jak i w ramach retrospektyw.

Jeśli rangę Międzynarodowego Festiwalu Filmowego mierzymy nazwiskami liczących się ludzi z branży, którzy się na nim pojawiają to T-Mobile Nowe Horyzonty ma się całkiem dobrze. Przed seansem otwarcia ze sceny przemówili nie tylko dyrektor imprezy, prezydent Wrocławia i przedstawiciel tytularnego sponsora, ale reżyser nagrodzonego kilka tygodni temu w Cannes „Życia Adeli- Rozdział 1i 2”. Urodzony w Tunezji i wychowany we francuskiej Nicei Abdellatif Kechiche przyjechał do Wrocławia świeżo po wielkim sukcesie swojego obrazu i właśnie na Nowych Horyzontach zdecydował się go pokazać po raz pierwszy od czasu wywalczenia Złotej Palmy. Film, którego bohaterkami są namiętnie w sobie zakochane kobiety (znakomite i także nagrodzone w Cannes aktorki- Adèle Exarchopoulos i Léa Seydoux) nie wzbudził może kontrowersji z uwagi na podejmowany temat związków partnerskich, ale był dyskutowany (podobnie zresztą, jak seans kończący festiwal- „W imię…” Małgośki Szumowskiej pokazywany na ostatnim Berlinale).

Do Wrocławia przyjechał także szef Berlinale Dieter Kosslick, głównie po to, by opowiadać o projekcie School of Film Agents, któremu patronuje, a którego gospodarzem będzie przez kolejne cztery lata miasto Wrocław.

Wracając do festiwalu, francuski język był może nie najczęściej rozbrzmiewającym, ale kto wie, czy nie najbardziej rozpoznawalnym podczas tegorocznej edycji Nowych Horyzontów. Seanse wspomnianego już „Życia Adeli-Rozdział 1i 2”, ale także „Camille Claudel 1915”, nowego obrazu Bruno Dumonta, kilka filmów z retrospektywy Waleriana Borowczyka (który we Francji znalazł drugą ojczyznę) i wreszcie dzieła zebrane twórców francuskiego neobaroku (Jeana-Jacquesa Beineixa, Leosa Caraxa i Luca Bessona) stanowiło rodzaj barwnej mozaiki, zarazem stanowiąc dowód, że artystyczne kino spod znaku tricolore ma się doskonale. Filmy przedstawicieli neobaroku kręcone od połowy lat osiemdziesiątych właściwie do dnia dzisiejszego (choćby „Holy Motors” Caraxa) nie tylko się nie zestarzały, ale zachwycają wciąż fantastycznie opowiedzianymi i sfilmowanymi historiami ze znakomicie dobraną obsadą aktorów, którzy dziś należą do pokolenia dojrzałych twórców, podobnie zresztą jak sami reżyserzy. Nowy rozdział pisze Kechiche, we Francji chętnie nagradzany i lubiany przez krytyków, swoją własną drogą artystyczną, na przekór trendom podąża Dumont, którego opowieść o słynnej francuskiej rzeźbiarce obejmuje lata, wydawałoby się, dla filmowca najmniej atrakcyjne-jej pobytu w szpitalu dla psychicznie chorych, a nie wspaniałą przeszłość artystyczną i wieloletni związek z wielkim Augustem Rodinem. Rozchwytywany przez publiczność rezerwującą bilety seans „Vic+Flo zobaczyły niedźwiedzia”, który podobał się na tegorocznym Berlinale, wyreżyserował Kanadyjczyk Denis Côté i bohaterowie także mówią po francusku.

Wreszcie wśród nagród, jakie przyznane zostały podczas gali zamknięcia festiwalu ogłoszono, że krytycy za najlepszy film uznali „Nieznajomego nad jeziorem” francuskiego reżysera Alaina Guiraudie. Francuskie kino istotnie nie tylko było silnie obecne, ale i imponująco dobre.

Magdalena Talik

   

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama