– Strażnicy ekopatrolu mają charakterystyczne nakrycie głowy. Przy sobie zawsze mamy parę gumowych rękawiczek, bo nie boimy się grzebać w śmieciach, piecach a nawet szambie – wyjaśnia młodsza inspektor Agnieszka Sarnik ze Straży Miejskiej Wrocławia.
Dziennikarze w poniedziałek mieli szanse towarzyszyć ekopatrolom podczas ich służby.
Deklaracje śmieciowe
Większość interwencji strażników z ekopatroli to sygnały od wrocławian.
– Wielu mieszkańców wyrzuca śmieci poza pojemniki, nie segreguje odpadów. Za takie wykroczenia - jeśli uda się ustalić sprawcę - wystawiamy mandaty do 500 zł. Często zdarza się, że w deklaracjach śmieciowych lokatorzy podają np. 2 osoby, a w wynajętym przez nich mieszkaniu jest 8 osób, które produkują znacznie więcej odpadów. Takie przypadki zgłaszamy spółce Ekosystem – dodaje Agnieszka Sarnik.
Przepełnione pojemniki widać praktycznie na każdym osiedlu, bo firmy wywożące śmieci ich liczbę uzależniają właśnie od liczby mieszkańców podanych w deklaracjach.
– W nocy często przyjeżdżają samochodami i wyrzucają odpady pod śmietnikami. Pojemniki są przepełnione i jak to wygląda? – pyta retorycznie pani Kazimiera, mieszkanka osiedla przy ul. Zaporoskiej.
Czym palą wrocławianie?
Niebawem rozpocznie się sezon grzewczy, a wraz z nim wzmożone kontrole strażników z ekopatrolu. Czarny dym, dziwny zapach wydobywający się z komina - to już powody do niepokoju. Gdy nasz sąsiad, poza węglem i drewnem, wrzuca do pieca odpady, warto o tym poinformować straż miejską.
– Na takie sygnały reagujemy od razu. Często zdarza się, że ludzie palą w piecach plastikowe kubeczki od jogurtów, foliówki, zabawki. - Gdy pod podanym adresem zastaniemy właściciela, rozpoczynamy kontrolę. Jeśli mieszkańca nie ma w domu lub nie chce nas wpuścić do mieszkania, to informujemy odpowiedni służby i wtedy kończy się to procesem i znacznie wyższą karą niż 500 zł mandat. W taki sposób nie uniknie się odpowiedzialności – dodaje Agnieszka Sarniak.
Gdzie ląduje zawartość szamba?
Legalnie szambo trzeba opróżniać co najmniej raz na trzy miesiące. W razie kontroli należy przedstawić rachunek lub fakturę od firmy zajmującej się wywózką nieczystości. Za ich brak grozi mandat do 500 zł.
– To tylko jedna strona medalu. Drugą jest to, co z nieczystościami się dzieję. Nieuczciwe firmy, zamiast do zlewni, wylewają ścieki na pola irygacyjne. Taki proceder trwa dwie minuty i ciężko jest szambiarkę złapać – zaznacza Agnieszka Sarnik.
Straż Miejska jednak do akcji używa nieoznaczonego patrolu i co jakiś czas udaje się złapać szambiarkę wylewającą nieczystości na pola irygacyjne.
– Wtedy wystawiamy mandat do 500 zł. Kierujemy też odpowiednie pismo do Wydziału Środowiska Urzędu Miejskiego i firma może stracić zezwolenie na prowadzenie tego typu działalności – ostrzega Agnieszka Sarnik
Obecnie w Urzędzie Miejskim jest prowadzana jedna taka sprawa. Firmę udało się złapać na gorącym uczynku.
Miłosz Turowski