wroclaw.pl strona główna Najświeższe wiadomości dla mieszkańców Wrocławia Dla mieszkańca - strona główna

Infolinia 71 777 7777

6°C Pogoda we Wrocławiu
Ikona powietrza

Jakość powietrza: umiarkowana

Dane z godz. 05:50

wroclaw.pl strona główna
Reklama
  1. wroclaw.pl
  2. Dla mieszkańca
  3. Aktualności
  4. Znani wrocławianie o swoim dzieciństwie

„Kiedy byłem małym chłopcem…/Kiedy byłam małą dziewczynką…” – znane w naszym mieście osoby zdradziły nam kilka sekretów ze swojego dzieciństwa i pokazały fotografie z tamtych lat. Zobacz, komu dziecięce marzenia się spełniły…

  • Gdzie wybrać się na Dzień Dziecka we Wrocławiu? Lista imprez tutaj.

Janusz Degler  

• „Nie lubiłem tabliczki mnożenia i dzielenia, bo za złe odpowiedzi na lekcji dostawało się linijką po otwartych dłoniach; bardzo to było bolesne”.

• Bałem się – szczurów; ich wielka gromada gnieździła się w starej szopie na podwórku domu w Bystrzycy Kłodzkiej, w którym z Mamą i Babcią zamieszkaliśmy w lipcu 1945 r.. Głośne piski budziły nas w nocy, a mnie się śniły jeszcze wiele lat po przeprowadzce do Wrocławia”. • Najbardziej chciałem – powrotu Ojca, który poszedł na wojnę, gdy miałem 13 miesięcy, a powrócił, gdy skończyłem 9 lat.

• Prezent na Dzień Dziecka – za moich dziecięcych czasów nie było Dnia Dziecka, a najmilszym prezentem w życiu był angielski zegarek, który dostałem od Ojca w dniu jego powrotu do kraju. Niestety, szybko się zepsuł, ale przechowuję go do dziś.

• Moje spełnione marzenie – w zbiorze kartek mojej Babci była pocztówka z widokiem Wieży Eiffla; postawiłem ją na moim biurku i marzyłem, aby znaleźć się na jej szczycie, co spełniło się, gdy miałem 47 lat.

Dzisiajprofesor zwyczajny, związany z Uniwersytetem Wrocławskim historyk literatury, wybitny teoretyk teatru i znawca twórczości Stanisława Ignacego Witkiewicza. Po lewej: zdjęcie z Mamą, wykonane 18 czerwca 1941 w Sosnowcu. Badawcze spojrzenie naukowca przetrwało u Profesora ładnych kilkadziesiąt lat! (fot. arch. prywatne/T. Walków),

Barbara Folta

• Kiedy byłam małą dziewczynką – podobał mi się świat, nawet gdy padał deszcz. Moje warkocze świetnie rosły po myciu w deszczówce.

• Okropnie żal mi było koni, które ciągnęły w mieście bardzo ciężkie wozy, a wstrętny woźnica Michał okładał je batem.

• Kochałam wieś, spanie na strychu w pachnącym sianie. Trochę się bałam krów, ale asystowałam przy dojeniu.

• Nie znaliśmy Dnia Dziecka. Oczywiście chcieliśmy dostawać prezenty. Najbardziej cukierki kanoldy, każdy za 1 grosz. Lubiłam je, ale bardzo podobały mi się żółte ołówki, bo miały fioletowy grafit.

• Chciałam jak najszybciej zostać uczennicą, a w dalszej przyszłości nauczycielką.

Dzisiaj: nestorka wrocławskiego dziennikarstwa radiowo-telewizyjnego, autorka wielu filmów i reportaży tv, a także książek, w tym poświęconych pionierom Polskiej Miedzi, ma stopień doktora UWr. Po lewej: latem na wsi, w Odrzykoniu. Jak widać, ujarzmianie koni przychodziło małej Barbarze z taką łatwością, jak późniejsze okiełznanie tematów reporterskich redaktor Folcie (fot. arch. prywatne/YouTube).

Marek Krajewski

• Kiedy byłem małym chłopcem – nie lubiłem kotletów mielonych, w przedszkolu ukradkiem oddawałem je koledze z grupy.

• Bałem się – szerszeni i os. Do dzisiaj się ich boję.

• Najbardziej chciałem zostać – detektywem w Scotland Yardzie.

• Prezent na Dzień Dziecka, który ciągle pamiętam, to komplet plastikowych żołnierzyków.

• Moje marzenia, które spełniły się w dorosłym życiu? Chciałem pisać książki. I piszę.

Dzisiaj: filolog klasyczny, specjalista w zakresie językoznawstwa łacińskiego, były wykładowca Uniwersytetu Wrocławskiego, który został znanym autorem powieści kryminalnych, w tym słynnego cyklu o komisarzu Eberhardzie Mocku. Po lewej: Pierwsze w życiu wakacje, Prucheńsko, lipiec 1967. Niby roczek na karku, a powaga na licu jak u greckiego filozofa (fot. arch.prywatne/http://www.marek-krajewski.pl).

Piotr Małachowski

• Gdy byłem mały, najbardziej lubiłem bawić się w chowanego, zwłaszcza wieczorami, w starej opuszczonej szkole.

• Lubiłem – jeść! Do 3. klasy szkoły podstawowej jadłem kaszę z butelki, a koledzy się ze mnie naśmiewali. Jednak ta kasza była taka pyszna, że nie mogłem się powstrzymać.

• Najbardziej nie lubiłem – kompotu ze śliwek, i tak mi zostało do dziś, oraz fizyki w szkole – to nadal dla mnie czarna magia.

• Chciałem zostać – oczywiście sportowcem. Z kolegami graliśmy podczas wakacji w piłkę od rana. Każdy z nas miał swojego futbolowego idola. Ja byłem… Romario.

• Wymarzony prezent w dzieciństwie – rower. Żeby dziadek nie krzyczał, że zabieram mu jego rower i ciągle go psuję…

Dzisiaj: wybitny lekkoatleta, dyskobol, zawodnik wrocławskiego Śląska. Wicemistrz olimpijski z Pekinu, medalista mistrzostw świata i Europy, 9-krotny rekordzista Polski. Po prawej: jedne z pierwszych rodzinnych świąt. Nie ma wątpliwości, że moc nigdy nie opuszczała przyszłego olimpijczyka (fot. arch. prywatne/http://www.piotr-malachowski.pl).

Paweł Rańda

• Kiedy byłem mały – najbardziej lubiłem bawić się w chowanego i berka na okolicznych budowach, grać w piłkę i ścigać się na rowerze (byłem mistrzem speedwayu).

• Lubiłem – jeść kiełbasę, kaszkę bananową i jajka w każdej postaci.

• Nie lubiłem – zup owocowych, czytania szkolnych lektur, poza „Małym księciem”.

• Chciałem zostać podróżnikiem.

• Fantastyczny prezent z okresu dzieciństwa – rower z przerzutkami.

Dzisiaj: wioślarz, zawodnik AZS Politechnika Wrocławska, wicemistrz olimpijski z Pekinu, brązowy medalista mistrzostw świata. Po lewej: jako anielsko słodki kilkulatek na rodzinnej fotografii. I chyba już wiadomo, skąd się wzięła jego późniejsza fascynacja „Małym księciem” (fot. archi. prywatne). 

Zdzisław Smektała

• Kiedy byłem małym chłopcem – najbardziej lubiłem chodzić na świeżutkie, ciepłe ciasto do szkolnej koleżanki, prymuski Justynki, córki słynnej zgorzeleckiej kapeluszniczki.

• Najbardziej bałem się mojego zwalistego sąsiada, sierżanta LWP od armat i haubic, Józefa Wasiloffa, który posturą przypominał podwójnego sierżanta Garcię z serialu „Zorro”, lecz twarz miał o wyrazie Bustera Keatona.

• Najbardziej chciałem – żeby siostra Winnetou, piękna Nszo-Czi, i jej szlachetny ojciec Inczu-Czuna nie zginęli z ręki wrednego bandyty Santera, który porwał się na złoto Apaczów. Miałem 7-8 lat, gdy ten okropny fragment powieści przerobiłem na happy end.

• Najpiękniejszy prezent na Dzień Dziecka – to nowiutki popielaty egzemplarz amerykańskiego koła o nazwie hula hoop. Umiałem nim kręcić na szyi, na brzuchu, na kolanach, na łokciach.

• Moje marzenie, które z dzieciństwa przeniosłem do dorosłości – wolność kreacji. Wciąż jestem jak westman Old Schatterhand. Howgh! 

Dzisiaj: dziennikarz, felietonista, literat, aktor i wrocławski showman. Od roku publikuje felietony na portalu. www.wroclaw.pl. Po lewej: w wielkich jasnych gaciorach (po lewej) jednoroczny Zdzisiu nad Nysą Łużycką w roku 1952 z mamą Tereską i starszym bratem Ryśkiem. Od razu widać, dlaczego tak elegancko wypada dziś „Smektała na weekend” (fot. arch. prywatne).

Anna Szarycz

• Najbardziej lubiłam: wszystkie święta – świat stawał się wtedy bardziej kolorowy, a ja uwielbiałam brać udział w ich przygotowywaniu i odkrywaniu świątecznych tajemnic.

• Nie lubiłam… cebuli – każda potrawa, która ją zawierała, była dla mnie istną „kulinarną udręką”.

• Chciałam być już dorosła – bo fascynowały mnie wszystkie „dorosłe” zajęcia, i wydawało mi się, że potrafię już je wykonać.

• Bałam się… krowy – bo gdy odwiedzaliśmy dziadków na wsi, zawsze na drodze stawała mi na drodze i złowrogo się przyglądała.

• Z prezentów, jakie dostałam na Dzień Dziecka, pamiętam rower (składaka) od starszego brata.

• Marzyłam – o robieniu czegoś niezwykłego, czego jeszcze nikt nie zrobił, i co miałoby znaczenie. Mam wrażenie, że marzenie wciąż się spełnia, bo wciąż biorę udział w niezwykłej historii świata. Marzyłam też, by mieszkać blisko lasu, zwierząt, grzybów, kwiatów na łące. To marzenie właśnie się spełnia.

Dzisiaj: Anna Szarycz jest pierwszą od 1990 r. kobietą na stanowisku wiceprezydenta Wrocławia. Przedtem pracowała na stanowisku doradcy prezydenta ds. rozwoju organizacji, a później szefa Wydziału Zdrowia Urzędu Miejskiego Wrocławia. Po lewej: kilkuletnia Ania w swoim pierwszym pojeździe. Mamy więc czarno na białym: siedzenie za kierownicą było dorosłej Annie po prostu pisane (fot. arch. prywatne/T. Walków). 

 Stanisław Szelc

• Pierwsza rzecz, jaką pamięta z dzieciństwa – dorodne piersi Kozaczki Małanki, która mnie wykarmiła w zastępstwie chorowitej mamy, podczas syberyjskiej tułaczki.

• Ulubione zabawki – byliśmy strasznie biedni, placem zabaw była okolica, łaziło się po drzewach, biegało, skakało. Pamiętam jakąś puszkę z żarzącą się hubą, jakieś kółko kręcone na drucie – nic wyjątkowego, ale to chyba uruchamiało wyobraźnię.

• Aktywne fizycznie dzieciństwo – sprawiło, że widziałem siebie w przyszłości w roli sportowca. Podnosiłem ciężary. I choć okazałem się nieudanym ciężarowcem, to dawałem z siebie wszystko. I przez to jestem dziś o trzy centymetry krótszy…

• Uważam się za dziecko szczęścia i w zasadzie trudno mi uznać, że moje fortunne dzieciństwo kiedykolwiek się skończyło. Dziś bowiem, jak przed laty atencją mamy i sióstr, cieszę się towarzystwem i opieką najlepszej na świecie żony!

Dzisiaj: satyryk z Kabaretu Elita, polonista, kalamburowiec, radiowiec, znany przede wszystkim z nieocenionego Studia 202. Po lewej: w wieku tzw. komunijnym. Czy te oczy – najpierw Stasia, a potem Stanisława – mogą kłamać? Nic z tych rzeczy! Dlatego ich właściciel dorobił się z powodzeniem... satyrycznego spojrzenia (fot. arch. prywatne/agencjakontakt.home.pl).

Anita Włodarczyk

 • Najbardziej lubiłam – na podwórku grać w piłkę nożną, koszykówkę i jeździć na rowerze. A w szkole – wf. Nie lubiłam za to lekcji fizyki.

 • Lubiłam – jeść kotlety schabowe i słodycze, a nie znosiłam szpinaku.

• Miłość do aktywności ruchowej, to jedna z głównych rzeczy, jakie zostały mi z dzieciństwa – już wtedy chciałam być sportowcem.

• Prezenty, o jakich marzyłam w dzieciństwie, to oczywiście rower, no i komputer.

Dzisiaj: choć nie pochodzi z Wrocławia, to chętnie „adoptowalibyśmy” tę lekkoatletkę, młociarkę, w naszym mieście, po tym jak fantastycznie przerzuciła nie tak dawno młot na drugi brzeg Odry! Na igrzyskach w Pekinie była 6, ale już w Londynie wywalczyła srebro. Mistrzyni i wicemistrzyni świata, ma też złoto i brąz mistrzostw Europy. I aktualny rekord Polski. Po lewej: kto by pomyślał, że taka cicha myszka narobi kiedyś takiego hałasu w sporcie (fot. arch. prywatne).

MaWi(UJ, bach)

Posłuchaj podcastu

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama
Powrót na portal wroclaw.pl