Dlaczego miasto zachęca do meldowania się na pobyt stały? Czy to jest nasz obowiązek?
Łukasz Medeksza: Musimy się meldować, mamy taki obowiązek. Oczywiście zależy nam na tym, żeby mieszkańcy, mówiąc trochę slangowo – użytkownicy miasta – meldowali się we Wrocławiu. Dlaczego? Po pierwsze, zależy nam na mieszkańcach i liczbie mieszkańców. Po drugie, dlatego że mieszkańcy, mówiąc może niezbyt eleganckim określeniem, to jest baza podatkowa.
Z tego, ilu ich jest, biorą się podatki, przede wszystkim podatek PIT, czyli podatek od dochodów osobistych, z którego duża część jest przekierowywana do budżetów samorządowych. Im więcej mamy mieszkańców rozliczających PIT we Wrocławiu, tym większe dochody własne z tego tytułu w budżecie miasta. To z kolei oznacza, że możemy wydawać te pieniądze na poprawę jakości życia w mieście, np. na inwestycje w transport, edukację, ale też w poprawę jakości usług publicznych.
To, gdzie mieszkańcy się zameldują, jest również istotne pod kątem planowania miasta.
Łukasz Medeksza: Oczywiście, ponieważ my musimy wiedzieć, ilu mamy mieszkańców, żeby zaplanować sensownie transport publiczny, sieć szkół, przestrzeń pod mieszkania i pod usługi. Problem jest w tym, że posługujemy się oficjalnie liczbą mieszkańców, którą podaje Główny Urząd Statystyczny, czyli GUS. Ta liczba do niedawna to było ok. 640 tysięcy osób. GUS skorygował tę liczbę w górę dzięki Narodowemu Spisowi Powszechnemu i wiemy, że mamy kilkadziesiąt tysięcy więcej. Natomiast nieoficjalnie wiemy, że tak naprawdę ludzi mieszkających we Wrocławiu jest znacznie więcej.
Liczymy to regularnie od kilku lat po zużyciu wody. I wiemy, że najprawdopodobniej we Wrocławiu mieszka ok. 840 tys. osób, co oznacza, że jest ich o 150 tysięcy więcej niż podaje GUS. To jest kolosalna różnica. Kolejny czynnik to są migracje. Unia Metropolii Polskich wyliczyła, że po zeszłorocznej inwazji Rosji na Ukrainę liczba Ukraińców mieszkających we Wrocławiu wzrosła do poziomu 250 tys. osób, co stanowi niemal 30 proc. ludności miasta, w zależności od tego, jaką liczbę przyjmiemy jako tę główną. Te wszystkie dane każą nam przypuszczać, że być może Wrocław już dochodzi do pułapu prawie miliona mieszkańców, czego w ogóle nie pokazuje nam GUS.
ZOBACZ CAŁY WYWIAD: