wroclaw.pl strona główna Najświeższe wiadomości dla mieszkańców Wrocławia Dla mieszkańca - strona główna

Infolinia 71 777 7777

24°C Pogoda we Wrocławiu
Ikona powietrza

Jakość powietrza: umiarkowana

Dane z godz. 13:55

wroclaw.pl strona główna
Reklama
  1. wroclaw.pl
  2. Dla mieszkańca
  3. Podróże
  4. W rytmie flamenco i corridy

Długa droga czeka piłkarzy Śląska i kibiców wrocławskiej drużyny w najbliższym czasie. I to podwójnie długa. Nie dość, że trzeba rozegrać pierwszy mecz ponad 2900 km od domu, to jeszcze z zespołem, z którym niejedno starcie na boisku może oznaczać „powrót z dalekiej podróży”.

Długoterminowa prognoza dla hiszpańskiej Sewilli pokazuje, że do końca sierpnia temperatura powietrza nie spadnie tam poniżej 34 stopni Celsjusza, a dniu meczu Śląska z Sevillą FC ma osiągnąć 38 stopni. Trudno w takich warunkach biegać za piłką i niełatwo też teraz być turystą na południu Półwyspu Iberyjskiego, gdzie pali takie słońce. Ale też szkoda odmówić sobie skorzystania z atrakcji, jakie oferuje przepiękna Andaluzja.

Niepełnych czterech godzin potrzeba, żeby przemieścić się kanałem powietrznym z Wrocławia do Sewilli, jednak nie bezpośrednim lotem – bo takich nie ma z żadnego miasta w Polsce. Chyba że ktoś zdecydowałby się na podróż np. z Amsterdamu czy Londynu, wówczas wyląduje na Aeropuerto de Sevilla. Stamtąd przejazd autobusem do centrum trwa ok. 40 minut. Są co prawda u nas połączenia z Barceloną, z której także samolotem można udać się dalej, na południe Hiszpanii, ale oczywiście trzeba zaliczyć wcześniej przesiadkę w Warszawie, no i mieć dostęp do sporej gotówki. Ale z odsieczą nadchodzi Ryanair. Za 209 zł przetransportuje chętnych z Wrocławia do Malagi albo Alicante (http://www.infoloty.pl), a zwłaszcza z tej pierwszej do Sewilli jest już niedaleko. Tutaj: www.movelia.es oraz na stronie http://www.alsa.es są natomiast dostępne połączenia autobusowe na terenie Hiszpanii, a pod adresem http://www.renfe.com znajduje się rozkład połączeń kolejowych RENFE (Krajowa Sieć Kolei Hiszpańskich), po której torach suną z prędkością 300 km/h pociągi AVE. Warto kawałek z takim pędem się przejechać, bo w „naszych” pendolino takiej przyjemności pewnie nie zaznamy…

A gdyby ktoś planował wycieczkę krajoznawczą busem (www.autobusy.pl) „wprost” na sewilski stadion, niech pamięta, że do Hiszpanii trzeba jechać „trzy dni wołami”. Dla wrocławian oznacza to 58 godzin z ul. Suchej na dworzec autobusowy na placu de Armas w Sewilli – pasażerowie ze skłonnością do zakrzepicy nie powinni brać tej opcji pod uwagę.

Tyle światów naraz…Niejeden z ponad 700 tys. mieszkańców Sewilli na pewno puka się w czoło na widok „ugotowanych” w ukropie południowego słońca turystów, którzy biegają po mieście, żeby nacieszyć oczy wieloma jego wspaniałościami. Sewilczycy w tym czasie mają tradycyjną sjestę. Ok. 12-13 na dwie, trzy godziny odrywają się od wszystkich codziennych obowiązków, siadają do posiłku, a potem „leżą do góry brzuchem”.

Ale rzeczywiście trudno odmówić sobie, przyjeżdżając z daleka i na krótko, natychmiastowego zwiedzenia jednej z największych na świecie gotyckich katedr czy niesamowitego Alkazaru, a także spaceru po tak małych i wąskich uliczkach, że nierzadko trudno je przemierzyć naraz dwóm osobom idącym obok siebie.

W tym czwartym pod względem wielkości hiszpańskim mieście, stolicy Andaluzji, ważnym ośrodku kulturalnym i finansowym regionu, rządzi ogniste flamenco, corrida, duch przeszłości zamknięty w murach wielu znakomitych budowli oraz świeży powiew nowoczesnych technologii na terenach ekspozycyjnych EXPO.

Quien no ha visto Sevilla, no ha visto maravilla, czyli „Kto nie widział Sewilli, nie widział cudu” – zasadność tego hiszpańskiego powiedzenia łatwo można sprawdzić, wkraczając do królestwa egzotycznych roślin – palm i drzew pomarańczowych, których pełno przy ulicach, w ogrodach i parkach. A potem zanurzyć się w bogactwo sztuki i architektury, naznaczonych śladami mauretańskimi, rzymskimi, gotykiem, renesansem czy barokiem.

To miasto, założone według legendy przez Herkulesa, ma długą i „pokręconą” historię. Istnieje od II w. p.n.e. Widziało i Fenicjan, i Kartagińczyków, jako Hispalis było pod wpływem Rzymu, potem „gościli” w nim Swebowie (plemiona germańskie), Wandalowie, Wizygoci, a w VIII w. najechali je Maurowie, po których pozostała m.in. dzisiejsza nazwa miasta. Wolność przyniósł mu zaś król Kastylii Ferdynand III (1248), zwyciężając niewiernych. Ale kultura Maurów odcisnęła trwały ślad na tym, co potem tworzyli chrześcijanie.

To z Sewilli Krzysztof Kolumb wypłynął  do Indii (1492), a zdobyte w Nowym Świecie bogactwa pozwoliły na zbudowanie miejskiej potęgi, rozdającej handlowe karty pomiędzy koloniami. Pamiątki tamtych czasów i wydarzeń skrywa dziś Archiwum Indii, pełne oryginalnych dokumentów z czterech wieków istnienia hiszpańskiego imperium. Są tam nawet dzienniki Kolumba, bulle papieskie czy pirackie mapy. Sporo czasu potrzeba, żeby to wszystko ogarnąć. Ponad 43 tys. dokumentów wystawiono na 8 km półek, co daje jakieś 80 mln stron – świadectw epoki wielkich odkryć geograficznych.

Wszystkiego i tak nie zobaczyszWiększość przyjezdnych trafia najpierw do katedry Najświętszej Maryi Panny, która wielkością dorównuje, a niektórzy twierdzą, że przerasta, największym w Europie – rzymskiej bazylice św. Piotra i londyńskiej katedrze św. Pawła. Nie wszyscy jednak mają siły, by zwiedzić 80 kaplic tej katedry, której główny ołtarz jest wysoki na 27,8 m i szeroki na 18,2 m. Przedstawia 48 scen religijnych, pokrytych złotem, nad którymi autor pracował przez 44 lata! Tam jest także grobowiec Kolumba o dość szczególnej konstrukcji – unoszony bowiem na ramionach czterech heroldów. Dwóch ma nieco „wyświecone” buciki, bo podobno dotknięcie stopy herolda przynosi szczęście, więc turyści dotykają sobie na potęgę. Jakie to monumentalne gmaszysko i niesamowite wewnątrz – można zobaczyć:

http://www.sevillaen360.es/esfericas/catedraldesevillaaltarmayor/catedraldesevillaaltarmayor.html

A przy katedrze wznosi się La Giralda – grubo ponad 90-metrowa dzwonnica, onegdaj minaret. Na górę prowadzą nie schody, a pochylnie (muezin wjeżdżał na szczyt konno!). Widok z góry jest wart paru groszy – za jedyne 8 euro można ogarnąć Sewillę jednym spojrzeniem.

A potem powoli (bo upał!) do Alkazaru – dawnego pałacu królewskiego, jednego z najprzedniejszych w Hiszpanii kompleksów tego typu, gdzie stopiły się różne style: arabski, gotyk, mudejar (http://pl.wikipedia.org/wiki/Mudejar).Niektóre z pałacowych pomieszczeń bywają siedzibą dzisiejszej pary królewskiej, gdy ta przybywa do Sewilli. Za jedyne 7,50 euro wstępu „monarsze” przeżycia w Alkazarze gwarantowane.

Jeśli komuś mało zabytków do fotografowania, niech zmierza do Złotej Wieży nad brzegiem Gwadalkiwiru (z I połowy poł. XIII w.), która w połowie XVIII w. omal nie runęła przez trzęsienie ziemi, a przez wieki była więzieniem, kaplicą, prochownią, a dziś służy muzeum morskiemu. A dlaczego nazywa się złota, skoro taka nie jest? Ponoć przechowywano w niej złoto pochodzące z Nowego Świata…

Plac Hiszpański – otoczony galeriami, w kształcie półkola, powstał w roku 1928 na terenie parku Marii Luizy z okazji Wystawy Ibero-Amerykańskiej. Niektóre dawne pawilony są dziś muzeami. Zawsze pełny jest turystów, szukających ochłody przy rozpryskujących się wodach fontanny, umieszczonej w centralnym punkcie placu.

Kolorowa dzielnica Santa Cruz to chyba najbardziej „naszpikowana” zabytkami część miasta, no i w końcu można tam złapać trochę cienia w krętych i bardzo romantycznych uliczkach. Praktycznie wszystkie tamtejsze domy mają patio, nierzadko bardzo okazałe, jak to, uznane za jedno z piękniejszych w Andaluzji, przy dawnym XVII-wiecznym przytułku dla emerytowanych księży. No i koniecznie trzeba obejrzeć XV-wieczny Dom Piłata – który dzieli taka sama odległość od sewilskiego kościoła Cruz del Campo, ile wynosi dystans między rzeczywistym domem Piłata a Golgotą. W bazylice La Macarena króluje natomiast słynna rzeźba Matki Boskiej Nadziei, pod którą modlą się matadorzy i Cyganie. Bo Sewilla to także miasto Carmen i Don Juana – bohaterów opery Bizeta (para miała słodkie tête-à-tête w sewilskiej dawnej Fabryce Tytoniu – drugim co do wielkości budynku w Hiszpanii wzniesionym w stylu neoklasycystycznym).

Dla żądnych „byczej krwi” jest dostępna najstarsza arena walk byków na terenie Hiszpanii o długiej nazwie: La Plaza de Toros de la Real Maestranza de Caballería de Sevilla – zbudowana w latach 1749-1881. A od corridy już tylko krok do andaluzyjskiego flamenco, którego sercem jest dzielnica Triana. Miłośnicy dobrej rozrywki i nocnego życia nie pożałują odwiedzenia tego miejsca zwłaszcza po zmroku. Taniec, wino, przysmaki hiszpańskiej kuchni – tapas (wyśmienite niewielkie przekąski), carrillada (policzki wieprzowe w aromatycznym sosie) czy gazpacho (zupa pomidorowa na zimno) – nieustający gwar i temperament Południowców nie wygonią nikogo przed świtem z tamtejszych pubów, klubów czy restauracji.

Jeśli ktoś zamierza zabrać na andaluzyjski rekonesans dzieciaki, to niech zapamięta nazwę Magiczna Wyspa. Niedaleko terenów Expo 92 odbywa się bowiem odkrywanie Nowego Świata w karawelach Kolumba, wznoszą się meksykańskie piramidy, rozpościerają bezludne wyspy z kryjówkami piratów. Można tam też wziąć udział w morskiej bitwie. No i który maluch oprze się takim przygodom?

„Leniuchom” proponuję rejs wycieczkowym statkiem po Gwadalkiwirze, ale głównie po to, żeby złapać południową opaleniznę i dać odpocząć nogom po miejskich wędrówkach. Z pokładu niewiele bowiem można „pozwiedzać” – i historyczna, i współczesna część miasta są widoczne tyle o ile. Świetny sposobem na zwiedzanie jest zaś skorzystanie z zielonych autobusów Tour por Sevilla lub czerwonych Sevilla Tour. Po wykupieniu 24-godzinnego biletu można na określonej trasie turystycznej wsiadać, wysiadać i jeździć, ile dusza zapragnie. Autobusy kursują bowiem wzdłuż najciekawszych zabytków i atrakcji w mieście, tak że oszczędzając nogi i zelówki, da się „zaliczyć” wszystkie najważniejsze miejsca w Sewilli.

A z czym wracamy z atrakcyjnej wycieczki, zachrypnięci oczywiście po wygranym meczu wrocławskiej drużyny? Kilka buteleczek wybornych win Sherry i Malaga, a także niezłego sewilskiego piwa Cruzcampo nie zawadzi. Słoiczek oliwek czy pyszne sery manchego i tetilla, a także dojrzewająca szynka to też niezły pomysł. Że do dostania we Wrocławiu? A chcecie poczuć rzeczywiście niebo w gębie?

MaWi

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama
Powrót na portal wroclaw.pl