Najważniejsze informacje (kliknij, aby przejść)
Jak zapewniają przedstawiciele wrocławskiego MPWiK, stolica Dolnego Śląska jest bardzo bezpieczna, jeśli chodzi o zapewnienie ciągłości dostaw wody. Wynika to przede wszystkim z tego, że miasto ma do dyspozycji 27-kilometrowy kanał przerzutowy Nysa – Oława. Powstał on w latach 70-tych XX w. i bierze początek na jazie w okolicach miejscowości Michałów.
Dzięki temu woda we Wrocławiu nie pochodzi tylko z jednej rzeki, która okresowo notuje niskie stany, ale jest także zasilana wodą z Nysy Kłodzkiej, na której zbudowane są cztery wielofunkcyjne zbiorniki retencyjne, z czego dwa są kluczowe dla Wrocławia – Nysa i Otmuchów. Zgromadzona w nich rezerwa wody gwarantuje nieprzerwane zaopatrywanie Wrocławia w wodę nawet przy utrzymującej się suszy.
Cały czas prowadzimy działania, których celem jest przystosowanie się do gwałtownych zmian klimatu i przeciwdziałanie zjawisku suszy hydrologicznej. Intensyfikujemy pobór wody m.in. przez modernizację ujęcia wody surowej z rzeki Nysy Kłodzkiej w Michałowie, przebudowę stawów nawadniających, remont studni infiltracyjnych na terenach wodonośnych oraz ujęcia wody surowej Czechnica. Remontujemy także rurociągi tłoczne wody surowej Świątniki - Grobla oraz budujemy zbiornik wody czystej w Zakładzie Produkcji Wody na Mokrym Dworze. Wszystkie te działania spowodują zwiększenie bezpieczeństwa zaopatrzenia Wrocławia w wodęMartyna Bańcerek, rzeczniczka prasowa MPWiK
Dodatkowo MPWiK przebadało alternatywne źródła wody dla Wrocławia z ujęć głębinowych i rozpatruje ich ewentualne wykorzystanie w przyszłości, co ma dodatkowo zwiększyć odporność miasta na długotrwałe susze hydrologiczne.
Przybyło około 200 tys. nowych mieszkańców
Do tej pory wrocławskie MPWiK zaspokajało zapotrzebowanie na wodę około miliona osób z Wrocławia i okolic. Obecnie liczba wzrosła o 1/5, co podobnie jak wyższe temperatury, spowodowało zwiększenie poboru wody.
W ostatnich miesiącach obserwujemy wzrost poboru wody. Tegoroczne zima i wiosna były wyjątkowo suche, skąpe w opady śniegu i deszczu, przez co zasoby wody zostały mocno ograniczone. Wraz ze wzrostem temperatur na początku maja mieszkańcy aglomeracji Wrocławskiej zaczęli wykorzystywać większe ilości wody m.in. do podlewania ogrodówMartyna Bańcerek
Dodatkowo obecnie mierzymy się z największym po drugiej wojnie światowej kryzysem migracyjnym w Europie, spowodowanym agresją Rosji na Ukrainę. Polska przyjęła do siebie ponad 3 mln osób, z czego około 100 tys. trafiło do stolicy Dolnego Śląska, a kolejne 100 tys. zostało rozlokowanych w gminach ościennych Wrocławia. Tymczasem 200 tys. osób to liczba mieszkańców miasta średniej wielkości jak Częstochowa, Radom czy Rzeszów.
Ogród można podlać deszczówką i wziąć prysznic zamiast kąpieli
Mimo że dostawy wody dla mieszkańców Wrocławia są zapewnione, to jak co roku w miesiącach letnich MPWiK apeluje do mieszkańców, aby nie marnowali wody.
Zmiana naszych codziennych, drobnych nawyków, to duża oszczędność nie tylko wody, ale także naszego domowego budżetu. Dlatego zachęcamy do łapania deszczówki i wykorzystywania jej w okresach bezdeszczowych, sprawdzenia szczelności naszych instalacji wewnętrznych, wybieranie krótkiego prysznica zamiast kąpieli w wannie, włączanie pralki i zmywarki, kiedy są pełne czy zakręcanie kranu zawsze wtedy, kiedy bezpośrednio nie korzystamy z wody, np. podczas mycia zębów czy goleniaMartyna Bańcerek
Wielka susza nie zaczęła się w tym roku
Jak twierdzi dr hab. Tomasz Kowalczyk, dyrektor Katedry kształtowania i ochrony środowiska Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu, członek Państwowej Rady Gospodarki Wodnej, pełniący funkcję przewodniczącego Komisji ds. przeciwdziałania skutkom suszy, obecne niskie stany wody w rzekach, nie są spowodowane tym, że to w tym roku spadło za mało deszczu.
Choć tegoroczna wiosna była ekstremalnie sucha, to niskich opadów doświadczyliśmy już w minionych latach. Głęboką suszę, która przełożyła się na przyrodę, mieliśmy w 2015 roku. Niedobory wody w środowisku utrzymują się do dziśTomasz Kowalczyk
Warto łapać deszczówkę i dbać o zieleń
Jak twierdzi Tomasz Kowalczyk, susza ma kilka oblicz. Pierwsza z nich to susza glebowa, która prowadzi do wysychania gleby, a co za tym idzie również roślin. Tymczasem gleba ma także ogromne znaczenie dla retencjonowania wody opadowej. Kolejna to susza hydrologiczna, która dotyczy nadmiernego spadku poziomu cieków wodnych.
Natomiast jeśli wyczerpują się zasoby wód podziemnych, mamy do czynienia z suszą hydrogeologiczną, która pogłębia spadek poziomów rzek, stawów i jezior. Jeśli tam brakuje wody, to jest również problem z uprawami. Rolnicy korzystają do nawadniania również z wody odrzańskiej, choć na ogół wykorzystują do podlewania upraw wody gruntowe.
Mam wrażenie, że nadal nie bardzo potrafimy korzystać z naturalnych uwarunkowań do retencjonowania wody. Chodzi m.in. o potrzebę renaturyzacji cieków i ich doliny, ochronę terenów bagiennych, torfowisk, ale również likwidację małych zbiorników wodnych czy nieprawidłową konserwację rowów. Na terenach zabudowanych warto łapać deszczówkę i mądrze gospodarować wodą opadową. Przeszkadza nam w tym wzrastające uszczelnienie gruntu, a pomaga właściwie zaplanowana błękitno-zielona infrastruktura. Dlatego trzeba dbać o wszelkie formy zieleni, szczególnie duże drzewaTomasz Kowalczyk
Miejska zieleń pod specjalnym nadzorem
Suszę widać też w lasach i na miejskich terenach zieleni we Wrocławiu.
Zbyt małe opady sprawiają przede wszystkim opadanie wód i wysychanie roślin. W takich warunkach bardzo trudno nam dbać m.in. o miejskie akweny wodne. Brak wody oznacza zagładę organizmów, które tam żyją. Nie działają urządzenia do natleniania wody, które są stosowane na stawach w miejskich parkach. Brak odpowiedniego poziomu wody sprawia, że osiadają one na mule. Cały czas staramy się również ratować te rośliny, które przez brak wody mogą umrzeć bezpowrotnie, jak np. młode drzewa. Podlewamy też rabaty w miejscach reprezentacyjnych. Natomiast nie podlewamy trawy, bo przy najbliższych opadach ona i tak odbije. Niestety przed nami sierpień i wrzesień, które są miesiącami bez większych opadów. Dlatego z niepokojem patrzymy, co będzie dalejMarek Szempliński, rzecznik prasowy Zarządu Zieleni Miejskiej we Wrocławiu
W przyszłości możemy mieć problem z dostawą wody pitnej
W wielu gminach w trakcie susz ogranicza się możliwość poboru wody. Jak twierdzi Tomasz Kowalczyk, Wrocław także może w przyszłości napotkać problemy z dostawą wody pitnej. Dlatego warto ją na co dzień oszczędzać.
Coraz częściej w nowoczesnym budownictwie są stosowane systemy, które recyklingują tzw. wodę szarą i opadową. Jednak wciąż jest to na zbyt małą skalę. Efektywne ograniczanie skutków susz i powodzi wymaga przede wszystkim realizacji wielu inwestycji i kompleksowych programów retencji w całych zlewniach i dorzeczach. Rolnicy i leśnicy powinni tu ze sobą współpracować przy współudziale administracji. Jednak do tego jest potrzebne międzyresortowe wsparcie na poziomie ministerialnym. Potrzebne są także reformy przepisów, które uproszą procedury prawne inwestycji związanych z retencjonowaniem wody w różnych warunkachTomasz Kowalczyk