wroclaw.pl strona główna Najświeższe wiadomości dla mieszkańców Wrocławia Dla mieszkańca - strona główna

Infolinia 71 777 7777

7°C Pogoda we Wrocławiu

Jakość powietrza: umiarkowana

Dane z godz. 07:20

wroclaw.pl strona główna

Reklama

  1. wroclaw.pl
  2. Dla mieszkańca
  3. Aktualności
  4. Wrocławska Strona Johna Lennona

Wrocławska Strona Johna Lennona

Data publikacji: Autor:

Przeczytałem we wrocławskiej wtorkowej „Wyborczej”, że Marilyn Monroe zadomawia się w naszym mieście. A to za sprawą dzisiejszego pokazu w plenerach Ludowej Hali Stulecia filmowej ramotki „Przystanek autobusowy” – z seksbombą w roli głównej. 

Reklama

To była pierwsza rola Monroe po ukończeniu zawodowego The Actors Studio. Fajowo się więc zaczyna mozolne odrabianie 6 milionów społecznych złotych, zapłaconych za kilka walizek zdjęć z aktorką (bez prawa biznesowego wykorzystywania jej wizerunku). Taka miła ogórkowa informacja. Ja tam, w te gorące letnie dni otworzyłbym naprędce sezonowe Muzeum Kalesonów Sylwestra Stallone i wokół tej idei organizował masowe plenerowe międzynarodowe walki markowych pięściarzy. Przyniosłyby więcej profitów niż filmy z Blond Marysią.   

Napisałem o letnich, gorących dniach, bowiem lato 2014 roku dalekie jest od standardu ogórkowego sezonu. Wschód Ukrainy rozpala się coraz mocniej (wejdą – nie wejdą), wojska Izraela w strefie Gazy unicestwiają prawie wyłącznie cywilów, ofensywa muzułmanów niszczy Syrię, ciężkie klanowe walki dewastują Irak, Bałkany (szczególnie Bułgarię) niszczą gwałtowne powodzie, wirus Eboli w Afryce to dramatyczne stężenie cywilizacyjnych zagrożeń (zabił już ponad 1000 ludzi).

Dlatego doskonale rozumiem coraz częstsze hasła publikowane na społecznościowych forach – Dość wojen, nieszczęść, oddajcie nam sezon ogórkowy!

To jednak nie będzie takie proste. Także i w Polsce. Już się zaczęła kopanina samorządowych wyborów. Niczym przemysłową paszę trzeba – wspólnie z prezydentem Komorowskim – wtryniać jabłka i inne płody, aby wspomóc przed ogólnokrajową padaczką tubylczych plantatorów, sadowników, rolników, którzy za kilka tygodni będą mieli kłopot ze zbyciem buraków (cukrowych). Ale przecież dobrze wiecie, że nie zostawię Was, jak porzucone sieroty, że wskażę pocieszające światełko w foliowym ogrodniczym tunelu z niechcianymi pomidorami malinówkami.

Dwa dni temu, w branżowym amerykańskim muzycznym piśmie, przeczytałem tekst o ośmiu zdarzeniach, o których – pomimo dużej wiedzy o zespole The Beatles – nie miałem pojęcia. A mimo oddania serca jazzowi i bluesowi, lubię muzykę liverpoolskiej czwórki. Szczególnie teraz, po latach, w filharmonicznym, orkiestrowym i jazzowym wydaniu. Godzinami nie wychodzę ze wspaniałej platformy muzycznej AccuRadio, gdzie mają Beatlesów w niepoliczalnych wersjach. O tych 8 (z tysięcy) nieznanych obrazkach z życia Beatlesów napisali w gazecie z okazji obchodzonej właśnie 50. rocznicy wielkiego światowego tournée (The Beatles' 1964 World Tour).

W roku 1964, dali 27 gigantycznych koncertów na wszystkich kontynentach.

Z tej amerykańskiej publikacji dowiedziałem się na przykład, że w połowie trasy do szpitala na kilka dni trafił Ringo Starr. A myślałem, że na początku kariery zawsze grali w stałym składzie.

Te 8 zdarzeń (o tym za chwilę) brytyjskich muzyków, odbitki zdjęć Marilyn Monroe znajdujące się w Ludowej Hali Stulecia przywiodły mi na myśl przygodę z moim udziałem. I ja, 45-letni już stażem wrocławianin, też – jako solista i bez wywalania społecznych pieniędzy – nagoniłem do naszego miasta porcyjkę ogólnoświatowego prestiżu.

15 lat temu opublikowałem (Wydawnictwo Astrum) poetycki tom: „Jazz Baba Riba” (nakład 5 tysięcy egzemplarzy), Z przedmową bluesmana Tadeusza Nalepy (Breakout) i Tadka prywatnymi zdjęciami. Ale, co ważne – książkę wypełniają rysunki wielkiego omnibusowego artysty Johna Lennona. Otrzymałem jednorazową zgodę na ich publikację (ze szlabanem na następne wydania). To pewnie jedyna wydana w Polsce książka z ilustracjami Lennona właśnie. Byłem wielce szczęśliwy po jej publikacji. Dlaczego we wrocławskim tomie znalazł się John Lennon? To jest książka o dorastaniu w aurze polskich beatloczasów (1964-1974).

Jest upoetyzowanym fotograficznym zapisem stanów duchowych nastolatków z prowincjonalnego Zgorzelca, żyjących na przełomie lat 60. i 70. Mały realizm miesza się tutaj z marzeniami o wolnym świecie, wypełnionych muzyką rokową, seksem, wielkim szmalem, zachodnią cywilizacją. Były zatem buty beatlesówki z klamrą lub bez, lampowe adaptery Bambino, pocztówkowe płyty, jabłkowe (nomen omen) wina patykiem pisane (bełty, bałagany, alpagi, mamroty), włoskie paradne ortaliony, kurtki szwedki, klej butapren oraz płyn Tri (służące do narkotyzującego wąchania) i gitarowe wzmacniacze. Wszystkie te gadżety – to nieodłączny element scenografii tych gomułkowskich, biednych czasów naznaczonych jednakowoż pokoleniowym buntem, wspólnotą polskich Dzieci Kwiatów, spowinowaconych z beatlesowym sierżantem Pieprzem – napisał kumaty krytyk. A ja nie protestowałem przeciwko tej diagnozie. Cieszyłem się z odrobiny Johna Lennona w książce wydanej we Wrocławiu!

Przechodzimy teraz do sedna. Jakich to szczegółów nie znacie o Beatlesach, pomimo że lubicie ich bezterminowo?

A. Na ich koncertach wyczuwało się wyraźnie woń moczu – popuszczały go młode fanki nie mogąc nad nim zapanować z emocji. Było to zjawisko powszechne.

B. Georg Harrison przestał być prawiczkiem po jednym z koncertów w Hamburgu (początki kariery), na piętrowym łóżku. Po skończeniu aktu, skryci za przepierzeniem kumple bili mu brawo, wiwatowali.

C. The Beatles oficjalnie rozpadł się w zabawowym miejscu – w Disney World.

Po telefonie od Yoko Ono – Lennon wziął kartkę i pisemnym oświadczeniem rozwalił najsłynniejszą kapelę świata.

D. The Beatles próbowali zbudować własny świat, utopijną społeczność. Znudzeni panującym politycznym porządkiem kupili (1967) na Peloponezie sporą wyspę.

Na szczęście ten pomysł szybko im się znudził.

E. Do używania LSD skłonił ich podstępem osobisty dentysta zespołu – John Riley. Dodawał im halucynogenny specyfik (bez wiedzy muzyków) do kawy. Był rok 1965.

F. Podczas pierwszego grania klubowego w Hamburgu Beatlesi mieszkali w skandalicznych warunkach. W norze za ekranem podrzędnego kina Bambi, w sąsiedztwie pisuarów (1961). Właśnie stamtąd brali wodę do mycia, do golenia – więc zanim nadszedł późniejszy high life, musieli trochę pocierpieć.

G. Gdy John Lennon po raz pierwszy poznał Paula McCartneya, był kompletnie pijany. Działo się to 6 lipca 1957 roku. Po klubowym koncercie w wykonaniu McCartneya zawiany John wprosił się na pokoncertowe jam session. Mieli wówczas 15 i 16 lat. Ale dalej poszło już w porządku, bardzo w porządku.

H. Światowa beatlomania zaczęła się nie w Anglii, nie w mateczniku, a w USA, w Maryland.

15-letni Marsha Albert zapytał na antenie słuchaczy lokalnej rozgłośni: Dlaczego nie możemy mieć takiej muzyki w całej Ameryce, we wszystkich stanach? Podzwonił do kumpli, kumple do innych kumpli – lawina ruszyła, świat się zachłysnął i oszalał. Właśnie w 1964 roku, równe 50 lat temu.

To taka garstka plotkarskich wakacyjnych faktów do przeczytania na weekend.

Z wrocławskim książkowym epizodem Johna Lennona. A w finale teraz napiszę, iż szkoda, że w naszym Mieście Spotkań nie ma Pubu Lennon z nieustanną muzyką Beatlesów i rysunkami z mojej książki na ścianach. 

Zdzisław Smektała

Grafiki od Myszki Miki

Rysunki z Lennona komórki

 

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama