Nadawca podpisany jako Carl Swanback pyta, czy jest udokumentowana informacja o śmierci jego dziadka, który był niemieckim pilotem i zmarł 25 lutego 1945 w Breslau. Pyta też, czy zachowały się jakieś zdjęcia i dokumenty. "Nazywał się Albrecht Voll i mam jego zdjęcie, jeśli to pomoże" .Mieszkaniec Osnabruck przeprasza, że nie pisze po polsku, tylko po angielsku: „Mój ojciec Heinz Ulbrich urodził się we Wrocławiu w 1925. Po II wojnie światowej żył w Niemczech w Hesji blisko Marburga. Zmarł w 1979 r. Teraz chciałbym dowiedzieć się więcej o historii, miejscu, w którym się urodził , gdzie mieszkał przed wojną, a o jego rodzinie we Wrocławiu itp. Czy możecie mi pomóc?”.Ktoś inny poszukuje aktu urodzenia pradziadka, dr Jana Wernera, który urodził się 21 września 1902 we Wrocławiu.
Siedem tysięcy wpisów
Obcokrajowcy poszukujących wiadomości o swoich rodzicach, dziadkach czy pradziadkach z przedwojennego Wrocławia mogą liczyć na pomoc wrocławskiego Urzędu Stanu Cywilnego. Mogą pisać maile po niemiecku lub angielsku. W USC potwierdzają, że w ostatnich latach setki osób z zagranicy zwraca się do nich prośbą o udzielenie informacji nt. bliskich, którzy żyli lub umarli w przedwojennym Wrocławiu.
– Mamy zgromadzonych w USC ponad milion niemieckich aktów stanu cywilnego, najwięcej w Polsce. Rocznie dokonujemy około 7 tys. wpisów w aktach urodzenia osób, które przyszły na świat w Breslau, a zmarły już za granicą, np. w Niemczech – potwierdza Henryk Kalinowski, kierownik USC. Najczęściej piszą osoby z Niemiec, czy USA, które potrzebują tych informacji do badań genealogicznych lub do postępowań spadkowych. Wrocławski USC może przechowywać akta sto lat, a potem je przekazuje do Archiwum Państwowego.
Gdzie jest grób przodka?
Cudzoziemcy w swoich poszukiwaniach docierają też do Muzeum Miejskiego. – Rocznie ponad sto osób z całego świata prosi nas o pomoc w ustaleniu np. nazwy dawnej ulicy albo adresu konkretnego budynku. Chcą wiedzieć na którym cmentarzu jest pochowany ich przodek, gdzie jest jego grób. Ostatnio ktoś pytał jak nazywała się przed wojna jakaś szkoła – opowiada Ewa Pluta, rzeczniczka Muzeum Miejskiego.
Najczęściej są to potomkowie mieszkańców pochodzenia żydowskiego z dawnego Wrocławia – piszą z Niemiec, USA, Brazylii, Izraela a nawet Nowej Zelandii. Rzeczniczka muzeum przyznaje, że najwięcej pytań dotyczy cmentarza żydowskiego i że najłatwiej pracownikom muzeum zdobyć informację, jeśli rodzina potomka była znana, np. jej członkowie zasiadali w radzie miasta, lub byli znanymi naukowcami. – Przy okazji poszukiwań śladów przodków sami coś fajnego odkrywamy, o czym wcześniej nie mieliśmy pojęcia – podkreśla Ewa Pluta.
Często kontaktują potomków breslauerów z innymi instytucjami: Biblioteką na Piasku, w której są przechowywane księgi adresowe przedwojennego Wrocławia (Adressbuch Stadt Breslau), Biblioteką Uniwersytecką, Archiwum Państwowym lub Arsenałem, gdzie są z kolei zebrane dokumenty budowlane (mapy, plany, zdjęcia budynków zgromadzone przez Baupolizei Breslau tj. niemiecki nadzór budowlany) do 1945 r. – Potomkowie dawnych mieszkańców Wrocławia często potem sami nas odwiedzają, z niektórymi utrzymujemy stały kontakt – dodaje rzeczniczka.
Płaczą ze szczęścia
Od ponad 7 lat obcokrajowcom pomaga szukać śladów przodków Piotr Szereda ze straży miejskiej Wrocławia. To jego pasja, z powodu której nauczył się biegle języka niemieckiego. Tłumaczy pisma – nawet takie z połowy XIX wieku, jeździ w różne miejsca we Wrocławiu i okolicy, rozmawia z obecnymi właścicielami poniemieckich domów, robi zdjęcia, nagrywa filmy i wysyła potomkom. – Są bardzo za to wdzięczni, bo nie wiedzą, gdzie szukać dokumentów. Niektórzy, gdy np. szukamy grobów, boją się wychodzić z auta i są zdziwieni, że Polacy tak chętnie im pomagają mimo bolesnej wojennej historii – mówi Piotr Szereda, który kontaktuje się z obcokrajowcami szukającymi śladów na stronie www.breslau-wroclaw.de.Pani Sylwia chciała wiedzieć, czy zachowały się zakłady (Breslauer Eiswerke) jej dziadka i dom przy ul. Wilczej. Teren przejął deweloper, który zburzył budynki fabryki, ale ocalała – jako zabytkowa - rodzinna willa. – Pani Sylwia przyjechała tam z synem i bukietem kwiatów. We wnętrzu domu się rozpłakała. Potem pojechaliśmy do Hali Stulecia, ale uciekła na jej widok. Jej brat musiał przy hali stać w czasie wizyty Hitlera i bić w werbel. Gdy opadał z sił, nadzorujący oficer okładał go pejczem – opowiada Piotr Szereda. Takich traumatycznych wojennych wspomnień odwiedzający go Niemcy mają więcej.
Pan Piotr nie tylko pomaga im w poszukiwaniach. – Kiedyś na prośbę potomka z USA zebrałem z cmentarza w Chrząstawie Wielkiej trochę ziemi i wysłałem. Miała być prezentem dla jego matki z dawnej ojczyzny. Płakała ze szczęścia – wspomina. Innym razem zeskanował i wysłał do USA potomkom wrocławskiego Żyda pracę doktorską, którą ten obronił na wydziale prawa Uniwersytetu Wrocławskiego. Miała być prezentem dla jego wnuka, który po latach na amerykańskiej uczelni napisał pracę dyplomowa na ten sam temat co dziadek. Piotr Szereda podkreśla, że odkrywanie przeszłości zmienia. - Zarówno Niemcy jak i Polacy po tych spotkaniach pękają. Poznajemy się, wyzbywamy uprzedzeń. W końcu jesteśmy sąsiadami i powinniśmy sobie pomagać.
Gdzie szukać informacji o przodkach?
Urząd Stanu Cywilnego we WrocławiuArchiwum Państwowe ( dokumenty do 1913 r.)Muzeum Miejskie we WrocławiuArsenał Miejski ( dokumenty budowlane do 1945 r)Biblioteka Uniwersytecka – Zbiory na Piasku ( są tam tzw. Adressbuch Stadt Breslau)Biblioteka Uniwersytecka – archiwumwww.breslau-wroclaw.de.http://dolny-slask.org.pl
Eliza Głowicka