Nie ma zagrożenia epidemią grypy we Wrocławiu. – Od dwóch i pół tygodnia widzimy spadek zachorowań na grypę i infekcje grypopochodne na Dolnym Śląsku – potwierdza Magdalena Mieszkowska, rzeczniczka Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej we Wrocławiu.
I podaje liczby. O ile w lutym stwierdzono średnio w tygodniu ponad 5 tys. przypadków zachorowań na grypę, to w ostatnim tygodniu marca zachorowało 4 747 osób. – Oczywiście nie są to wszystkie stwierdzone przypadki, ale dane szacunkowe, które dają nam wgląd w sytuację – mówi rzeczniczka Sanepidu.
Nadal bez odwiedzin w kilku szpitalach
Mimo, że mniej ludzi choruje na grypę i stany grypopodobne, niektóre wrocławskie szpitale, które jakiś czas temu z obawy przed epidemią grypy ( a także zakażeniem wirusem AH1N1 ) zakazały odwiedzin – nie zrezygnowały z niego. W lutym całkowity zakaz odwiedzin pacjentów wprowadził Wojewódzki Szpital Specjalistyczny przy ul. Kamieńskiego po wykryciu grypy typu A u trójki dzieci i zwiększonej liczby infekcji grypopochodnych zarówno u pacjentów jak i odwiedzających.
W dalszym ciągu nie można też odwiedzać pacjentów na oddziałach wchodzących w skład Samodzielnego Publicznego Szpitala nr 1 przy ul. M. Skłodowskiej –Curie ( tzw. kliniki). Ograniczył odwiedziny także szpital wojskowy przy ul. Weigla. Pacjentów można odwiedzać tylko od godziny 16 do 17. W szpitalu im. Gromkowskiego przy ul. Koszarowej ograniczono liczbę odwiedzających, ale ze względu na tłok na oddziałach, a nie obawę przed epidemia grypy.
- Jeśli dyrektorzy szpitali uznają, że jest jakieś zagrożenie dla pacjentów, to mają prawo ograniczyć ruch gości – przyznaje Magdalena Mieszkowska.
Według Sanepidu tegoroczny sezon grypy należy do łagodniejszych. W ubiegłym roku sezon grypowy trwał bardzo długo: zaczął się z końcem października i trwał aż do kwietnia, a zachorowało dwa razy więcej osób niż obecnie.
Eliza Głowicka