wroclaw.pl strona główna Najświeższe wiadomości dla mieszkańców Wrocławia Dla mieszkańca - strona główna

Infolinia 71 777 7777

14°C Pogoda we Wrocławiu
Ikona powietrza

Jakość powietrza: umiarkowana

Dane z godz. 07:50

wroclaw.pl strona główna
Reklama
  1. wroclaw.pl
  2. Dla mieszkańca
  3. 40 lat Solidarności
  4. Dla Gdańska – strajk w Zajezdni Autobusowej nr VII we Wrocławiu

Napięcia społeczne, których kulminacją był przełomowy sierpień 1980 r. trwały w Polsce od dłuższego czasu. Już w lipcu 1980 r. po podwyżce cen mięsa rozpoczęły się masowe protesty.

Reklama

Wojciech Kucharski

Najwięcej zakładów zastrajkowało na Lubelszczyźnie.

Władzom udało się wówczas wyciszyć sytuację tymczasowymi ustępstwami. Wydawało się, że sytuacja wraca do normy. Najważniejsi dygnitarze udali się na wakacyjny urlop, w tym Edward Gierek pojechał odwiedzić Leonida Breżniewa na Krymie, a duża część mieszkańców Polski fascynowała się trwającymi podczas igrzysk olimpijskich w Moskwie rywalizacjami sportowymi. W pewnym stopniu jaskółką, która zwiastowała zmiany było zachowanie Władysława Kozakiewicza po zwycięskim konkursie olimpijskim w skoku o tyczce, Gdy mimo niesportowego zachowania zawodników i publiczności ze Związku Radzieckiego Polak wygrał podbijając rekord świata pokazał w stronę publiczności (ale w domyśle całego ZSRR) gest przez wielu uznany za obraźliwy ale symbolizujący, że Polacy mimo przeciwności wygrają.

Ówczesna prasa nie dostrzegała zbliżającej się znad wybrzeża burzy. Usypiała czujność społeczeństwa artykułami o wakacjach, pogodzie nad morzem, odnalezionemu na Majorce fortepianu Fryderyka Chopina, nowych nabytkach Ossolineum, czy wchodzących do kin Gwiezdnych Wojnach. Niewielu z nas dzisiaj pamięta, że właśnie w sierpniu 1980 r. doszło pod Bydgoszczą do największej katastrofy kolejowej w powojennej Polsce. Nawet początek sierpniowego strajku w Gdańsku dzienniki skwitowały nic nie mówiącym tytułem „Zakłócenia w rytmie pracy”.

Po dyskusjach w nocy z 17 na 18 sierpnia opublikowano w Gdańsku słynne 21 postulatów (dzisiaj wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO Pamięć świata). Był to początek komunikowania polskiemu społeczeństwu i światu, że robotnicy Wybrzeża walczą nie tylko o sprawy bytowe ale o prawa, a mówiąc po dawnemu, wolności obywatelskie.

Ta wartość praw uniwersalnych dostrzeżona została także poza Gdańskiem. W tym i we Wrocławiu, już 19 sierpnia redakcja „Biuletyn Dolnośląskiego”, czyli środowiska opozycyjnego skupionego wokół Kornela Morawieckiego i Jana Waszkiewicza wydała ulotkę wzywającą do poparcia strajkujących w Gdańsku.

Tydzień później (dokładnie 26 sierpnia) dwóch kierowców – Tomasz Surowiec i Bohdan Jetz wspierani przez mechanika-pilota Czesława Stawickiego rozpoczęli strajk w zajezdni autobusowej nr VII przy ul. Grabiszyńskiej (gdzie dzisiaj mieści się muzeum – Centrum Historii Zajezdnia).

Po latach Władysław Frasyniuk nazwie Surowca – „wrocławskim Lechem Wałęsą”. Bardzo szybko do akcji protestacyjnej dołączyły inne zajezdnie, w ciągu kilku porannych godzin transport publiczny we Wrocławiu stanął. Strajk w tym zakładzie pracy był niezwykle ważny, gdyż od wczesnych godzin porannych mieszkańcy miasta oczekując na autobusy i tramwaje uświadamiali sobie, że coś się dzieje. W wielu wspomnieniach przywoływane jest jedno stwierdzenie kwitujące reakcja na brak przyjeżdżającego autobusu w chłodny poranek 26 sierpnia – „Zaczęło się”.

Tymczasem do Zajezdni przy ul. Grabiszyńskiej zaczęli zjeżdżać delegaci różnych zakładów pracy, który podjęli decyzję o przyłączeniu się do akcji strajkowej oraz „zawodowi opozycjoniści” związani przede wszystkim z SKS-em oraz KSS KOR, którzy już od końca lat 70., aktywnie włączyli się w walkę o wolność. Jednymi z pierwszych byli: Jarosław Broda, Stanisław Huskowski, Piotr Starzyński, Krzysztof Turkowski i Tomasz Wacko. Później dołączyli – profesorowie Mirosława Chamcówna, Roman Duda i dr Jan Waszkiewicz i wielu innych. Dzięki nim na terenie Zajezdni szybko zorganizowano sprawnie działającą drukarnię, wydawano regularnie Komunikaty strajkowe, które zawierały najważniejsze informacje o przebiegu strajku, powołano biuro informacyjne, które ulokowano w jednym z autobusów, stworzono straż strajkową.

Liczba przyjeżdżających delegatów rosła z godziny na godzinę.

Już popołudniu 26 sierpnia była tak duża, że postanowiono powołać prezydium Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego. Na jego czele stanął Jerzy Piórkowski kierowca z Grabiszyńskiej, a jednocześnie członek PZPR, cieszący się zaufaniem i autorytetem wśród pracowników.

Dzięki współpracy z działaczami z Klubu Inteligencji Katolickiej, a dokładnie z Maciejem Ziębą (wówczas fizykiem, dzisiaj dominikaninem i filozofem) o strajku powiadomiony został arcybiskup Henryk Gulbinowicz, który szybko publicznie wyraził swoje poparcie dla strajkujących. Widocznym znakiem wsparcia ze strony Kościoła były msze święte polowe celebrowane w Zajezdni przy Grabiszyńskiej 29 i 31 sierpnia, którym przewodniczył duszpasterz studentów ks. Stanisław Orzechowski. Msze organizowano również w innych zajezdniach. Tą relację między Kościołem i strajkującymi robotnikami można uznać, za rys charakterystyczny dla Polski, nie spotykany wśród ruchów robotniczych nigdzie indziej na świecie.

Wielu strajkujących do dzisiaj wspomina poczucie wielkiego wsparcia ze strony mieszkańców miasta, nie tylko zrozumienia, że pojawiała się istotna niedogodność w ich życiu, ale aktywnego zaangażowania, przez dostarczanie żywości, potrzebnych materiałów pomoc w transporcie i łączności w całym mieście na nawet przez wrzucane przez karty zamkniętej zajezdni pieniądze. Niezwykły gest wykonali także pracownicy z Opery Wrocławskiej, którzy 31 sierpnia zorganizowali na placu Zajezdni koncert standardów operowych m.in. fragmentów „Strasznego Dworu” Stanisława Moniuszki.

W ciągu 6 dni liczba komitetów strajkowych zrzeszonych we wrocławskim MKS-ie przekroczyła 170 obejmując zasięgiem cały Dolny Śląsk. Do dzisiaj nierozstrzygniętą kwestą pozostaje ustalenie kto rzucił pomysł by strajk wrocławski był solidarnościowy. To znaczy by Wrocław nie formułował własnych postulatów ale strajkował dla Gdańska. Po latach Kornel Morawicki powiedział, że strajk wrocławski zmienił wiatr z nad Wybrzeża w burzę nad Polską. Chcemy myśleć, że właśnie wówczas we Wrocławiu narodziła się idea Solidarności, przez duże i małe „S”.

Poważnym problemem dla strajkujących we Wrocławiu był brak łączności z Gdańskiem.

Kilka dni przed końcem miesiąca wysłano do Gdańska trzy delegacje, które miały zorientować na jakim etapie są negocjacje i potwierdzić zawarcie porozumień. Pierwsza została zatrzymana w pociągu przez milicję, druga dotarła na Wybrzeże skodą (jej kierowcą był Bolesław Czernewcan, a wśród pasażerów jechał Bogdan Ziobrowski), a trzecia dużym fiatem (w skład tej delegacji wchodzili Antoni Skinder i Hubert Hanusiak). Po dotarciu do Gdańska wrocławianami zaopiekował się Bogdan Lis. Wrocławscy delegaci byli wśród robotników na Sali BHP w stoczni podczas podpisywania porozumień sierpniowych. By jednak strajk we Wrocławiu się zakończył musieli mieć uwierzytelnioną kopię tekst porozumień. Uzyskali ją z gdańskiego MKS-u z podpisem Anny Walentynowicz. 1 września, około 4 rano delegaci powrócili do zajezdni, gdzie w obecności wojewody wrocławskiego Janusza Owczarka odczytano treść porozumień. Kilka godzin później autobusy i tramwaje wyjechały na ulice.  

Nieco ponad dwa tygodniu później delegacji z całej Polski powołali do życia jedną ogólnopolską organizację: Niezależny Samorządny Związek Zawodowy Solidarność.

Dla Wrocławia, który przeżył niemal całkowitą wymianę ludności w 1945 r. i wciąż buduje swoją współczesną tożsamość, strajk w Zajezdni przy ul. Grabiszyńskiej jest jednym z fundamentów i tych momentów, gdy nowi mieszkańcy w do niedawna obcym mieści poczuli się w nim jak u siebie. 

Zdjęcia Władysław Dębicki, Ośrodek „Pamieć i Przyszłość”

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama
Powrót na portal wroclaw.pl