Okazuje się, że nie każdy wędkarz musi nosić sarmackiego wąsa pod czapeczką typu żółwik i przekonywać wszystkich, że „szczupak jest królem wód, tak jak lew jest królem dżungli”. – Ja mam sentyment do okonia, bo to była pierwsza ryba, którą jako pięciolatek złapałem z dziadkiem w Zgorzelcu – uśmiecha się Kacper Wołejszo, którego spotykamy na Wyspie Słodowej. Zna, oczywiście, cytat z filmu Michała Tylki „Fanatyk” z Piotrem Cyrwusem w roli ojca-maniaka rybołówstwa śródlądowego.

Dzień Odry 2021
Eventy / W plenerze / Dla dzieci / Spacery i wycieczki / Dla wszystkich Bulwar Xawerego Dunikowskiego
Nie wolno łowić ryb w pobliżu zapór i tam
On w ryby wkręcił się przez dziadka, u którego spędzał za dzieciaka część każdych wakacji. Ale też od zawsze lubił zwierzęta i hodował w domu wszystko: od chomików przez papużkę po gekony. Sklep, w którym zaopatrywał się w karmy dla swojej menażerii, nazywał się zoologiczno-wędkarski, więc tam też kupował akcesoria do łowienia ryb.
Jak za mała, to do wody
Zrobił Kartę wędkarską, jak miał 10 lat, żeby dowiedzieć się, jakie są okresy i wymiary ochronne dla poszczególnych gatunków. – W każdym roku mogą być inne, ale np. w tym sandacza i suma nie można było łowić od 1 stycznia do 1 czerwca, okonia - do 15 cm długości, szczupaka - do 50 cm – wylicza. Jeśli więc złapie się mniejszą sztukę, trzeba ją z powrotem wypuścić do wody. – Ja wypuszczam wszystkie – zaznacza Kacper.
1,5 m i 25 lat - oto sum - rówieśnik TKD Fisha. Pływa w Odrze pod jednym z mostów, fot. archiwum prywatne
Wyciąga, ogląda, robi zdjęcie na pamiątkę i chlup – zwraca wolność jak rybak złotej rybce. Żeby zrobić jak najmniejszą krzywdę zwierzęciu, używa haczyków bez zadziorów, dezynfekuje ranę płynem do odkażania, a siatka, w której chwilę trzyma okaz, by nie zwiał z trawy do wody, nie ma supełków – żeby ryba nie wytarła sobie śluzu z ciała i potem nie zachorowała na grzybicę.
– Wrocławskim rybom hałas nie przeszkadza – zapewnia Kacper Wołejszo z koła PZW Krokodyl, fot. Tomasz Hołod www.wroclaw.pl
Czasem udaje mu się złowić ten sam okaz kilka razy. – Większe są charakterystyczne, bo np. brakuje im kilku łusek - opowiada. Dlatego ma nadzieję na ponowne spotkanie za kilka lat z sumem, który mieszka w Odrze pod mostem Milenijnym. Sumy mogą żyć nawet 80 lat.
Dno z drugim dnem
Skąd wie, w którym miejscu zarzucić wędkę? – Tylko na dwie rzeczy nie mamy wpływu: jakiej wielkości ryba skusi się na naszą przynętę i czy będzie wystarczająco głodna, żeby się nią w ogóle zainteresować – zaznacza TKD Fish.
Pod wodą trwa walka o przeżycie. Gatunki spokojnego żeru, żywiące się roślinami, muszą uważać, by nie zainteresować sobą drapieżnego towarzystwa. Dlatego w warunkach miejskich, ryb można spodziewać się np. pod mostami. Tam po budowie część dna przy filarach jest wyżej, część niżej, robią się zakamarki, gdzie można się ukryć albo ogrzać. – Zabronione jest łowienie w pobliżu budowli hydrotechnicznych, takich jak tamy, bo tam woda jest spiętrzona, ma dużo tlenu - ryb jest tam tak dużo, że można je wyciągać rękami – tłumaczy Kacper.
On z Odry w pobliżu Wyspy Słodowej wyciąga klenie, jazie i bolenie. Szczupaki żyją w kanale żeglugowym Odry na Sępolnie. W Odrze z wizytą pojawia się nawet łosoś. – Osobiście nie złowiłem, ale wiem, że bywa – zaznacza Kacper. Podobnie rzecz się ma z węgorzem. W Odrze można się doliczyć aż 100 gatunków ryb.
Karta wędkarska to dokument, który uprawnia do łowienia ryb w Polsce. Żeby ją wyrobić, trzeba mieć co najmniej 14 lat. Dostaje się ją dożywotnio po zdaniu komisyjnego egzaminu z przepisów dotyczących wędkowania. Więcej na www.kartawedkarska.pl