wroclaw.pl strona główna Najświeższe wiadomości dla mieszkańców Wrocławia Dla mieszkańca - strona główna

Infolinia 71 777 7777

8°C Pogoda we Wrocławiu
Ikona powietrza

Jakość powietrza: umiarkowana

Dane z godz. 06:35

wroclaw.pl strona główna

Reklama

  1. wroclaw.pl
  2. Dla mieszkańca
  3. Aktualności
  4. Kombinat Azovstal w Mariupolu jak ogromna twierdza z metalu. Jak miasto wyglądało przed wojną?

Kombinat Azovstal w Mariupolu jak ogromna twierdza z metalu. Jak miasto wyglądało przed wojną?

Redakcja www.wroclaw.pl,

Po prawie trzech miesiącach, ukraińscy obrońcy żołnierze opuszczają teren zakładów Azovstal w Mariupolu. Do 18 maja miało złożyć broń około tysiąca obrońców fabryki. Spójrzmy jak wyglądało miasto przed wojną, co działo się w miejscach, gdzie jeszcze niedawno trwała wielka bitwa?

Reklama

Wjazd do Mariupola pociągiem wygląda jak przekroczenie bram piekła. Jest luty. Ósma rano. Przez ostatnie sto kilometrów spokojnie wstaje świt. Skład toczy się od dziesięciu godzin z miasta Dnipro. Nagle ściemnia się. Za oknem widać kłęby dymu. Przysłaniają widok. Robi się mgliście, ponuro. Tak będzie aż do dworca. Wysiadam z pociągu w mrocznym, tajemniczym miejscu.

Kliknij, aby powiększyć
Powiększ obraz: Widok na kombinat Azovstal w 2017 roku, podczas wjazdu pociągiem do Mariupola fot. Michał Kurowicki
Widok na kombinat Azovstal w 2017 roku, podczas wjazdu pociągiem do Mariupola

To nie opowieść z wojny. Nie jesteśmy w 2022 roku i miasto nie jest równane z ziemią przez rosyjską armię. To scena sprzed wojny. Luty 2017 roku. Skąd więc dym, niczym wojenna pożoga? Jego kłęby wydobywają się z niezliczonych kominów ogromnej huty stali Azovstal, jednego z największych w Europie kombinatów metalurgicznych.

Powyginane szyny prowadzą do wielkiej huty stali

Do kombinatu prowadzi linia tramwajowa. Codziennie dojeżdżają nią do pracy tysiące robotników. Tory są potwornie powyginane. Wagonami tak buja, że nie wiadomo, dlaczego nie wypadają z szyn. Może dlatego, że pojazd jedzie 20 km/h? Bilet na taką podróż jest tani, kosztuje 2 hrywny, czyli 25 groszy. Nie mogłem nie wsiąść.

Zastanawia tylko, jak to możliwe? Wielka huta mogłaby wyprodukować tysiące kilometrów szyn rocznie, a prowadzą do niej stare, powyginane tory tramwajowe…

Wysiadam koło głównej bramy kombinatu. Rozglądam się. Drewnianym mostkiem przechodzę przez rzekę Kalmius. Po drugiej stronie wyschnięte, zmrożone trawy i trzciny. Zimowa łąka poprzecinana wydeptanymi ścieżkami. Nad brzegiem dwóch wędkarzy. Siadam koło nich. Chwilę rozmawiamy. Patrzymy zza rzeki na kombinat. 

Kliknij, aby powiększyć
Powiększ obraz: Zapory przeciwczołgowe przy wjeździe do miasta w 2017 r. fot. Michał Kurowicki
Zapory przeciwczołgowe przy wjeździe do miasta w 2017 r.

Kwiecień 2022 - obrona Azovstalu trwa

W kwietniu 2022 roku w tym miejscu stały pewnie rosyjskie czołgi. Ostrzeliwały Azovstal. Z nieba bombowce zrzucały na kombinat ładunki. W trzcinach na łące czaili się żołnierze armii Putina. Przyjechali z całej Rosji. Walczyły tam oddziały z Chabarowska i kadyrowcy z Czeczenii.

W kombinacie bronili się ukraińscy żołnierze. To batalion Azov i piechota morska. Mariupol nie poddawał się, choć już kilka dni po rozpoczęciu inwazji rosyjska armia otoczyła miasto. Mijał 50 dzień w okrążeniu. Najeźdźca nie miał litości. Burzył dom za domem. Całe osiedla bloków leżały w gruzach. Cierpiało lub zginęło tysiące cywilnych mieszkańców. Nikt nie wie, ilu. Powoli zmniejszał się obszar wolnej Ukrainy w mieście, ale obrona trwała.

- Dziś, 16 kwietnia 2022 roku, nasz duch nie ginie, morale silne, nie poddajemy się, Sława Ukrainie - te słowa wypowiadał na Twitterze zastępca dowódcy batalionu Azov. Co kilka dni setki tysięcy ludzi słuchały jego kolejnych raportów. Wojskowy zawsze siedział na tle otynkowanych cegieł. Gdzieś w podziemiach kombinatu. Zawsze przemawiał z dumą i spokojem. Długa broda dodawała mu lat, choć na oko ma ich około trzydziestu.

Co tam się działo? W niekończącym się labiryncie tuneli pod kombinatem trwało około tysiąca ukraińskich żołnierzy. Z zewnątrz fabryka wyglądała jak ogromna twierdza z metalu. Jego obrońcy przygotowywali się do tej bitwy od lat. Wielu z nich wiedziało, że Putin w końcu zaatakuje. Gromadzili zapasy żywności, wody i przede wszystkim broni. To, że w drugiej połowie kwietnia, po 50 dniach od okrążenia, ciągle się bronili, było zasługą trzech czynników. Świetnego przygotowania logistycznego, ogromnej odwagi, determinacji i wiary w zwycięstwo. 

Koniec obrony Azovstalu w połowie maja 2022

Około 16 maja pierwsi obrońcy huty Azovstal zaczęli wychodzić z oblężonych, od kilku miesięcy, labiryntów pod wielką fabryką w Mariupolu. Poprzedziły to nieoficjalne rozmowy na wysokim szczeblu pomiędzy Ukrainą i Rosją. Wstępnie Rosjanie mieli zgodzić się na wymianę obrońców Azovstalu na swoich żołnierzy, znajdujących się w ukraińskiej niewoli. 

Do 18 maja już około tysiąca obrońców Azovstalu miało złożyć broń i wyjść na powierzchnię. Jednak armia Putina zmieniła zdanie i wydaje się, że nie zamierza wymieniać ich na swoich jeńców. Wręcz przeciwnie. Ukraińscy żołnierze trafiają z Mariupola prosto do obozu w byłej kolonii karnej w Ołeniwce, w kontrolowanej przez Rosjan i separatystów części obwodu donieckiego.

Tam rosyjska „komisja śledcza” ma poszukiwać wśród nich żołnierzy pułku „Azow”, którym Rosjanie mają zamiar odmówić prawa do uczestnictwa w wymianach jeńców i prawdopodobnie również wszelkich praw kombatanckich.

Prawdopodobnie, zgodnie z doktryną uznania pułku „Azow” za organizację zbrodniczą i terrorystyczną, o czym 26 maja ma „orzekać” rosyjski sąd najwyższy, Rosjanie będą chcieli urządzić jego żołnierzom pokazowe procesy.

Kliknij, aby powiększyć
Powiększ obraz: Budynek w centrum miasta zniszczony podczas pierwszej inwazji Rosjan na miasto. fot. Michał Kurowicki
Budynek w centrum miasta zniszczony podczas pierwszej inwazji Rosjan na miasto.

Pociski tu nie dolatują, więc można zostać

W lutym 2017 roku, po rozmowie z wędkarzem wróciłem przez mostek i kołyszącym tramwajem dojechałem do centrum. Ulica wspinała się w górę, szukałem miejsca do spania. Do linii frontu, gdzie stały rosyjskie jednostki, było wtedy około 15 km. Po godzinie znalazłem gościniec „Morski”.

Na ścianie obok portierni wisi plakat. Na górze napis: Uwaga, wszyscy! A pod spodem rysunki pocisków, min, granatów i rakiet, z ostrzeżeniem przed zbliżaniem się do takich przedmiotów. Na portierni jego właścicielka Julia gorąco zachęca do pozostania na noc.

Nie ma co się przejmować strzałami i hukami - mówi Julia.  Od trzech lat jest tak samo. Oni tam walczą, słychać wybuchy i serie z automatów, ale nie ma się o co martwić. Do nas nic nie dolatuje! Zostaję, bo jak nie dolatuje, to wszystko będzie w porządku.

Julia to wysoka blondynka około czterdziestki. Jej mąż walczył w ukraińskiej armii. Teraz pomaga w remoncie hoteliku. Jest bardzo zadowolona, że ma gościa. Mówi, że przez wojnę nikt tu nie przyjeżdża. Prosi, żeby nie przejmować się stanem budynku i wyciąga z szafy świeżą pościel.

Hotelik Julii to czteropiętrowy blok z wielkiej płyty. Zachował surowy, betonowy wygląd. Klasyka radzieckiego budownictwa. Choć mógłby przyjąć ponad stu gości, dostępnych jest tylko pięć pokoi na parterze i pierwszym piętrze.

Po wyższych kondygnacjach hula wiatr, a na ścianach wiszą stare kalendarze i plakaty pamiętające czasy ZSRR. Tuż obok stoi wyższy budynek. Przy wejściu do niego dwa działka przeciwlotnicze i reklama firmy adwokackiej z hasłem „U nas zawsze najbezpieczniej”.

Właścicielka hotelu ma też inne zajęcie. Jest gorącą ukraińską patriotką. Prowadzi mnie do piwnic budynku. Pokazuje stare worki, flagi i ubrania. To z nich szyje ze znajomymi maskujące mundury dla ukraińskich snajperów. Jest z tego bardzo dumna. Mówi, że za nic w świecie nie odda Mariupola Rosjanom. Informuje o tym po rosyjsku, bo jak prawie wszyscy mieszkańcy mówi tylko w tym języku.

W Teatrze Dramatycznym kolejka po bilety

Od gościńca do centrum miasta prowadzi prospekt Pokoju. Jak dziwnie brzmi dziś nazwa tej ulicy. W lutym 2017 r. idę w górę prospektem. Po półgodzinie jestem na pl. Teatralnym. Po drodze mijam rozwaloną kamienicę. To były posterunek policji. W marcu 2014 roku toczyły się tu ciężkie walki. W 2017 roku budynek ciągle jest wypaloną ruiną. Nie ma okien, na ścianach ślady kul i przyczepiona tablica pamiątkowa z nazwiskami poległych policjantów.

Kliknij, aby powiększyć
Powiększ obraz: Babuszkę Swietłanę znał cały Mariupol. Wiele lat sprzedawała ziarno dla gołębi przed wejściem do Teatru Dramatycznego. fot. Michał Kurowicki
Babuszkę Swietłanę znał cały Mariupol. Wiele lat sprzedawała ziarno dla gołębi przed wejściem do Teatru Dramatycznego.

Plac Teatralny to dość duży park. W jego środku wtedy stoi Teatr Dramatyczny. Przed wejściem kolejka. Ludzie kupują bilety na wieczorne przedstawienie. To jedna z pierwszych sztuk wystawianych po ukraińsku w Mariupolu. i wzbudza duże zainteresowanie. Dla mnie nie starcza już biletu. Pomimo wszystko przychodzę wieczorem obejrzeć ludzi, którzy przyszli na spektakl. Są elegancko ubrani, spokojnie wchodzą do środka, dyskutują o zbliżającej się premierze. Wchodzę z nimi, jak daleko tylko można. Czuć atmosferę wielkiego święta. To miasto kocha sztukę.

Przed wejściem do teatru, na małym stoliczku, siedzi babuszka Swietłana. Zna ją chyba każdy w mieście. Od wielu lat sprzedaje tu jedzenie dla gołębi. Za kilka hrywien można kupić od niej ziarna zawinięte w papier. Wokół niej rodzice z dziećmi i dziesiątki ptaków. Dzieci uwielbiają je karmić. Gołębie wiedzą, że mogą tu dostać jedzenie. Szczególnie zimą to dla nich bardzo ważne.

Tuż obok kawę sprzedaje Sławko. Ma dużą konkurencję. Na placu jest jeszcze sześć punktów, gdzie można kupić świeżą kawę. Jednak nie daje za wygraną. Od pięciu lat przyjeżdża tu swoją starą ładą kombi. Jest świetnie zorganizowany. W środku wszystko, co potrzebne do przygotowania aromatycznego napoju. Duży ekspres ciśnieniowy, maszyna do robienia pianki z mleka, kilka kilogramów cukru, smakowe syropy, kartonowe kubki z kolorowymi wzorami. I tak od rana do wieczora.

Jak mówi, najlepszy okres w roku na sprzedaż kawy to wiosna i jesień. Nie za ciepło, nie za chłodno. Można stać przy swojej ładzie i sprzedawać. A w zimie? Człowiek zmarznie, dzień krótki i klientów niewielu. Za to latem w Mariupolu panują upały. W takiej temperaturze i słońcu ludziom nie w głowie picie gorącej kawy.

Co stało się z tymi wszystkimi ludźmi z Dramatu?

Gdzie są dziś kochający teatr mieszkańcy Mariupola? Czy udało im się uciec z miasta? Gdzie jest babuszka Swietłana? Czy dalej karmi gołębie, tylko w innym miejscu? Czy Sławko przeniósł swój biznes i dalej parzy kawę w starej ładzie? Czy oni wszyscy żyją?

Ciągle o tym myślę, szczególnie od 16 marca 2022 roku, kiedy wczesnym popołudniem rosyjskie wojska zrzuciły na Teatr Dramatyczny w Mariupolu potężny ładunek. Zrobiły to pomimo wielkiego napisu „Dzieci”, który informował, że w środku chowają się najmłodsi. To byli mieszkańcy, którzy wcześniej, w wyniku rosyjskich nalotów na miasto, stracili swoje domy. 

Gdy zrzucali bomby wiedzieli, że w teatrze kryją się ludzie.

Według zastępcy burmistrza Serhija Irłowa w chwili ataku mogło znajdować się tam do 1200 osób. W kilka dni po ataku rada miasta podała informację, że w środku zginęło 300 niewinnych osób.

Kliknij, aby powiększyć
Powiększ obraz: Autobus, w którym sprzedawano kawę w parku Teatralnym tuz obok teatru. fot. Michał Kurowicki
Autobus, w którym sprzedawano kawę w parku Teatralnym tuz obok teatru.

A przecież Teatr Dramatyczny od zawsze był wizytówką tego miasta. Miejscem, gdzie można było umówić się ze znajomymi, czy na randkę. Na pytanie - gdzie jesteś? Wystarczyła odpowiedź - jestem w Dramacie. Dowiedziałem się tego od Juli, właścicielki gościńca Morskiego, w którym spałem. Gdy zadzwoniła do mnie w lutym 2017 roku i usłyszała, że jestem w Dramacie, od razu wiedziała, jak mnie znaleźć i po chwili przyszła pod teatr z mężem.

W wioskach wokół miasta duże zniszczenia

Tego dnia, z zaprzyjaźnionym taksówkarzem, pokazała mi okolice Mariupola, które były wtedy znacznie bardziej zniszczone, po pierwszej agresji Rosji, niż samo miasto.

Z niewielkiego Szyrokyna nie zostało już właściwie nic. Podobnie z Wojdane. I ciągle spadały tam pociski artyleryjskie. Nawet w czasie ogłaszanych co jakiś czas rozejmów nie było tam spokoju.

W Sartanie, wsi zamieszkałej głównie przez Greków, też pełno ruin. Mieszkańcy próbowali jednak do niej wracać mimo że kilka dni wcześniej, na prowizorycznej minie zakopanej w ziemi, wyleciał tam w powietrze żołnierz ukraińskiej piechoty morskiej.

Po Sartanie krążyły auta obserwatorów OBWE. Na jednym z przystanków na marszrutkę, czyli malutki bus, czekały dwie kobiety. Rozmawialiśmy chwilę. Przyzwyczaiły się już do huku wybuchających pocisków. Mówiły, że ludzie starają się od razu remontować zniszczone domy, a sąsiedzi pomagają sobie nawzajem.

Obrona Azovstalu cały czas trwa

Jak długo wytrwają jeszcze obrońcy kombinatu Azovstal? Czy Mariupol doczeka się odsieczy? Tego na razie nie wiemy. Znając Ukraińców można śmiało założyć, że pewnego dnia, gdy wyzwolą miasto, przystąpią od razu do jego odbudowy. Powrócą jego mieszkańcy. W centrum znowu stanie Teatr Dramatyczny. W środku będą wystawiane spektakle, a pewnego dnia na krzesełku przed wejściem znowu usiądzie babuszka Swieta.

Posłuchaj podcastu

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama

Powrót na portal wroclaw.pl

Powódź na Dolnym Śląsku