– Dzień dobry, pani Leokadio. Co się stało? – pyta lekarz.
– Oj, czuję, że ciśnienie mi się podniosło – odpowiada pacjentka.
Przychodzi pacjentka do lekarza
Tak zaczyna się pokaz wirtualnej symulacji przyjmowania pacjentki z nadciśnieniem na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym. Nadciśnienie to jedna z najpowszechniejszych chorób cywilizacyjnych naszych czasów.
W sali do ćwiczeń jest stanowisko komputerowe z rozbudowanym panelem, za którego pomocą animowany jest pacjent, oraz trzy zestawy gogli do wirtualnej rzeczywistości i czujników do rąk. Na ścianie wiszą dwa duże monitory. To na nich wyświetlany jest wirtualny gabinet lekarski, w którym od 27 stycznia ćwiczą studenci Uniwersytetu Medycznego.
Pracownia wirtualnej rzeczywistości stwarza zupełnie nowe możliwości. Sprawia, że proces edukacji jest nowocześniejszy i bardziej realny. To nie jest gra. To racjonalnie zaprojektowane przez doświadczonych klinicystów i dydaktyków narzędzie.dr hab. Robert Zymliński, prodziekan ds. rozwoju i innowacji Uniwersytetu Medycznego
W symulacji może ćwiczyć jednorazowo nawet sześć osób. Często są to studenci różnych kierunków: lekarskiego, pielęgniarstwa, ratownictwa medycznego. W naszej symulacji udział biorą trzy osoby: lekarz, pomocnik lekarza i pacjentka.
Scenariusze symulacji są różne, od najprostszych do bardziej skomplikowanych. Przewidziane są też nagłe zwroty akcji.
Lekarze badają pacjenta
Podczas symulacji w wirtualnej rzeczywistości studenci muszą wykonać wszystkie przewidziane procedury. Założyć odpowiednie ubranie, zdezynfekować ręce, przywitać się z pacjentem, przeprowadzić wywiad i wykonać odpowiednie badania.
Lekarz prowadzący badanie przeprowadza wywiad medyczny. Dowiadujemy się, jak czuje się pacjentka, na co choruje i jakie przyjmuje leki.
Po wywiadzie lekarz zleca wykonanie badań: zmierzenie ciśnienie, odsłuchanie szmerów, założenia wenflonu, pobranie krwi do badania. W symulacji można nawet wykonać badania neurologiczne. Kurczenie źrenic widać na twarzy awatara, a siłę mięśniową lekarz wyczuwa przez kontrolerki, które trzyma w dłoniach.
To nie symulator decyduje o tym, czy działania są dobrze wykonane, a instruktor. To on decyduje, co pacjent robi, jak reaguje.Krzysztof Patylak, instruktor symulacji
Lekarz zlecił przygotowanie leku i podanie go pani Leokadii. Na monitorze widzimy, jak awatar wykonuje odpowiednie czynności.
Nagły zwrot akcji
Po przyjęciu leków pani Leokadia nagle osłabła, jej skóra stała się sina i pojawiła się marmurkowatość. Parametry życiowe znacznie się pogorszyły.
Lekarz zdiagnozował niewydolność oddechową.
Stan pacjenta, wyniki badań to wszystko oparte jest na prawdziwych zdarzeniach i doświadczeniach lekarzy.Krzysztof Patylak, instruktor symulacji
Reakcja uczestników symulacji była natychmiastowa. Medycy na bieżąco informują siebie o podjętych czynnościach i stanie pacjentki. Na wirtualnej tablicy widzimy wyniki badań i parametry życiowe pani Leokadii. Nie jest dobrze.
Takie zajęcia to pomost między wykładem, seminarium, a tym, co dzieje się podczas ćwiczeń klinicznych.dr Paweł Gawłowski, kierownik Pracowni Innowacyjnej Edukacji Medycznej
Lekarz zleca wspomaganie oddechu i podanie odpowiednich leków.
Stan pani Leokadii powoli się poprawia.
Czas na debriefing
Po zakończeniu symulacji instruktor – jest nim lekarz, pielęgniarka albo ratownik medyczny – przeprowadza debriefing, czyli omawia sytuację, którą studenci przeżyli w wirtualnej rzeczywistości. Oceniana jest też komunikacja między poszczególnymi uczestnikami.
Powstaje też pisemny raport. Zawiera on opis przypadku, z którym student miał do czynienia, oraz analizę swojego zachowania. Po omówieniu symulacji instruktor podejmuje decyzję, czy ćwiczenie zostało przeprowadzona poprawnie.
Studenci przeważnie proszą, aby powtórzyć scenariusz. I o to nam chodzi, dzięki powtarzaniu utrwala się prawidłowe działania.Krzysztof Patylak, instruktor symulacji
Dzięki symulacjom student ćwiczy podstawowe zachowania, więc później, już podczas stażu, nie będzie tracił czasu na oswojenie się z sytuacją.