Pierwsze pociągi z Polakami ruszyły w stronę Syberii w nocy z 9 na 10 lutego 1940 roku. Czerwonoarmiści i funkcjonariusze NKWD wygnali ich z domów i zapakowali do wagonów towarowych. Ofiarami czystki byli przede wszystkim inteligenci, urzędnicy, rodziny wojskowych, kolejarzy i leśników, nauczyciele, zamożni chłopi. W sumie na Syberię i do Kazachstanu wywieziono ok. 140 tys. osób, wiele zmarło z powodu głodu, mrozu i z wycieńczenia. We Wrocławiu po wojnie osiadła duża grupa zesłańców.
Wtorkowe obchody rocznicy w studiu Radia Wrocław
– Przez lata PRL nie można było mówić o tej zbrodni bolszewików – mówił Eugeniusz Kuszka, prezes Zarządu Oddziału Związku Sybiraków we Wrocławiu. – Jesteśmy pokoleniem odchodzącym. Zależy nam bardzo, aby nasze doświadczenia trwale zapisały się w pamięci narodu polskiego.
Podczas spotkania wspomniano dwóch członków Związku Sybiraków, którzy zmarli w ostatnim tygodniu.
Zobowiązania wobec Sybiraków
Uroczystość w dużym studio Radio Wrocław było okazją do wyróżnienia przedstawicieli środowiska zesłańców, którzy odebrali odznaczenia i medale nadane przez prezydenta RP.
- Jesteście świadkami historii, dajecie świadectwo przeżyć, o których nie wolno nam zapomnieć – mówił zebranym Andrzej Dera z Kancelarii Prezydenta RP.
Prezydent Wrocławia mówił, że nikt nie potrafi oddać skali dramatu podczas deportacji Polaków na Syberię zimą 1940 roku. Złożył także deklaracje wobec uczestników spotkania.
- Będziemy z całych sił troszczyć się, aby przetrwała pamięć o tamtych dramatycznych wydarzeniach i dołożymy starań, aby już nigdy nie doszło do takich tragedii – mówił Jacek Sutryk.
Wieńce pod pomnikiem „Zesłańcom Sybiru”
W środę sybiracy spotkali się pod pomnikiem „Zesłańcom Sybiru” przy pl. Strzeleckim na Nadodrzu, aby oddać hołd ofiarom zsyłek. Represje wojenne na ludności cywilnej przypomniał wicewojewoda Jarosław Kresa.
– Ci ludzie, których nagle wyrwano z ich domostw, musieli zmierzyć się nie tylko z ekstremalną pogodą, ale głodem, fatalnymi warunkami sanitarnymi, przewożeni w bydlęcych wagonach, daleko i długo. Dla wielu z nich podróż zakończyła się śmiercią, jeszcze przed dotarciem do celu. Wielu Polaków nigdy z nieludzkiej ziemi nie wróciło, inni przetrwali, pokazując hart ducha i pokazując, że Polaków tak łatwo złamać nie można – podkreślał.
Wśród składających wieńce pod pomnikiem „Zesłańcom Sybiru” był Tadeusza Gicala ze ze Związku Inwalidów Wojennych RP (Zarząd Okręgu Wrocławskiego). W jego rodzinie pamięć o wywózkach była przez lata żywa, a na Syberii zmarł wujek, kołodziej z Rzeszowszczyzny. Do Polski, po trzech latach katorgi, wróciła tylko ciocia. – Opowiadała w jak strasznych warunkach tam żyli, panował głód, ciężka, wyniszczająca praca, straszliwe zimno. Wielu słabszych ludzi nie wytrzymało nieludzkiego traktowania – wspomina Tadeusz Gicala.
Wieniec złożył także prezydent Wrocławia Jacek Sutryk, który w przemowie nawiązał do wtorkowej uroczystości w studiu Polskiego Radia. – Wczoraj rozpocząłem od tego, co napisał Gustaw Herling-Grudziński w książce „Innym świecie”. Wyraził obawę, jaka była nadzieją tych, którzy do tej tragedii w roku 1940 doprowadzili. Obawa polegała na tym, czy pamięć o tych smutnych wydarzeniach przetrwa na łamach książek i w naszej pamięci. Wczoraj ustaliliśmy, że przetrwała. Dzisiaj spotykamy się i jeszcze silniej dajemy dowód, że ta pamięć o smutnych wydarzeniach jest w nas ciągle niezwykle żywa – mówił prezydent.
Dziękując za wolne miasto Wrocław i niepodległą ojczyznę sparafrazował słowa „Marszu Sybriaków” Mariana Jonkajtysa – „A wyście szli i szli - dziesiątkowani!/Przez tajgę, stepy - plątaniną dróg!/A wyście szli i szli - niepokonani!/Aż „Cud nad Wisłą” darował wam Bóg!”