wroclaw.pl strona główna Najświeższe wiadomości dla mieszkańców Wrocławia Dla mieszkańca - strona główna

Infolinia 71 777 7777

19°C Pogoda we Wrocławiu
Ikona powietrza

Jakość powietrza: umiarkowana

Dane z godz. 21:35

wroclaw.pl strona główna
Reklama
  1. wroclaw.pl
  2. Dla mieszkańca
  3. Aktualności
  4. A mieszkanie kupił kochance

Pracownik na pracodawcę, była żona na męża, student na właściciela mieszkania, przedsiębiorca na przedsiębiorcę, lokatorzy na spółdzielnię – od początku tego roku do Izby Skarbowej we Wrocławiu wpłynęło 98 donosów, a raczej „informacji od społeczeństwa”, jak poprawiają urzędnicy. Nie lubią słowa donos.

Reklama

Jak mówi Zbigniew Wiliński, zajmujący się kontrolą podatkową od 20 lat, liczba doniesień od społeczeństwa w ostatnich latach spadła. W 2012 do Izby Skarbowej trafiło ich ponad 200. Ponadto doniesienia trafiają też do 34 urzędów skarbowych na Dolnym Śląsku .

Pisemnie, telefonicznie i osobiście

Zmienia się też sposób ich składania wraz z rozwojem internetu. Już nie tylko są to powiadomienia listowne, choć te stanowią wciąż 60 proc. korespondencji, ale też maile (ok. 40 proc. i telefony (ok.10 proc).

– Zdarza się, choć są to pojedyncze przypadki, że ktoś przychodzi osobiście. Są to bardzo zdeterminowane i niecierpliwe osoby, które chcą aby natychmiast zająć się sprawą i ukarać winnego – przyznaje Zbigniew Wiliński. Takie osoby co jakiś czas wydzwaniają i dopytują co skarbówka robi w ich sprawie. Zdecydowana większość autorów się podpisuje, choć niektóre nazwiska są fikcyjne. Rozpatrywane są wszystkie powiadomienia, nawet anonimowe.

Widać, że niektóre z listów są autorstwa osób znających się dobrze na prawie, finansach. Piszą kadrowe, księgowi, prezesi firm, studenci. Ale też zwykli szarzy obywatele. Często doniesienie kierują do wielu instytucji: ZUS, Państwowej Inspekcji Pracy, policji, Urzędu Kontroli Skarbowej.

Z czego oni żyją?

Najwięcej doniesień jest od osób fizycznych, które nie prowadzą działalności gospodarczej. – Widać, że to osoby, które mają dużo wolnego czasu. Nazywam ich: pilni obserwatorzy życia społecznego – mówi Wiliński. Są to na ogół sąsiedzi I podaje klasyczne przykłady. „Ma pięć działek, kilka samochodów, dom wybudował, a pieniądze ma nie wiadomo skąd”. Albo:

„Zawiesił naprawę telewizorów, a prowadzi normalne życie, robi zakupy i płaci rachunki. Proszę sprawdzić z czego on żyje?” – pisze ręcznie jakaś starsza osoba.

Nie da się ukryć, że lektura niektórych listów może być wciągająca.

 „Cwaniak pożycza pieniądze na lichwiarski procent, nie pracuje normalnie ” – pisze jeden z autorów.

„Kierowca autobusu firmy X kasuje pieniądze, ale nie daje biletów, robi to nagminnie” – donosi uczciwy pasażer.

„Chwali się, że ma warsztat samochodowy i wyciąga miesięcznie od 5 do 8 tys. zł na czysto, a do PIT-u wpisał „0” dochodów – donosi zapewne kolega rzeczonego mechanika.

- Nieraz widać, że pisze kolega lub przyjaciel domu, który dowiedział się, że znajomy naciągnął fiskusa – opowiada Zbigniew Wiliński.

Niektóre doniesienia okraszone są inwektywami – obrywa się tez przy okazji urzędnikom państwowym, politykom i samej skarbówce.

Duża część doniesień dotyczy nielegalnego – zdaniem informatorów - wynajmu mieszkań. Powiadamiają o tym na ogół sąsiedzi podając dokładny adres lokalu. Ale też studenci, którzy w niezgodzie rozstali się z właścicielem wynajmowanego mieszkania. Sporo jest powiadomień o zatrudnianiu na czarno.

Brat na brata zwykle po świętach

Dlaczego ludzie piszą doniesienia? Nie tylko z obywatelskiego obowiązku, choć tak zwykle przekonują. Zdaniem Zbigniewa Wilińskiego głównym motywem jest zazdrość lub zemsta. Klientów, byłych pracowników, wspólników. Byłych małżonków, porzuconych kochanek.

„ Mój mąż mieszkanie kupił kochance, ciekawe z czego, jak nic nie ma?” – chce wiedzieć była żona.

„Fryzjerka zepsuła mi włosy i nie wystawia paragonów” – pisze niezadowolona z usług salonu klientka, która za wydłużanie włosów zapłaciła 1800 zł, a gdy chciała zareklamować usługę okazało się, że w ogóle nie dostała paragonu.

Była wspólniczka studia fotograficznego powiadamia, że mimo, iż zawiesiło ono działalność dalej robią tam zdjęcia do sesji ślubnych a „wszystko jest na ich  fanpage`u”.

Niektóre doniesienia składają bliscy krewni. – Z moich obserwacji wynika, że takie informacje najczęściej przychodzą po świętach, kiedy to rodzina spotyka się i np. jeden brat właśnie przyjeżdża nowym autem i jeszcze opowiada o zagranicznych wakacjach, a brat któremu się nie wiedzie nie może tego znieść – podkreśla Zbigniew Wiliński.

Prezes też donosi

Nie tylko zwykłe osoby fizyczne donoszą o oszukiwaniu fiskusa.

Dość często są to przedsiębiorcy piszący o nieprawidłowościach w konkurencyjnej firmie ale nie tylko.

Prezes polskiego oddziału międzynarodowej firmy zgłasza, że jeden z barów sushi we Wrocławiu nie dał mu mimo nalegania ani paragonu ani faktury.

Brak paragonu albo nieprawidłowo wypisane paragony zgłasza coraz więcej osób. Są m.in. skargi na prywatnie przyjmujących lekarzy czy prawników. Są też fałszywe paragony, min. z barów z kuchnią azjatycką i jeden ze sklepów z chińska odzieżą.

Ze zdjęciem, rysunkiem i płytą CD

Rocznie urzędnicy wrocławskiej skarbówki przeprowadzają kilka tysięcy kontroli. Nigdy nie ujawniają danych osoby, która przysłała donos. Czasem przekazują sprawy PIP lub ZUS a nawet prokuraturze. Potwierdza się tylko 30 proc. doniesień. Najczęściej są to te poparte dowodami. – Piszący dołączają coraz częściej kserokopie faktur i paragonów, zdjęcia, numery rejestracyjne samochodów, rysunki z planem sytuacyjnym, płyty CD, mapki  z google  – podkreśla Zbigniew Wiliński.

Nieraz urzędnikom wystarczy krótka analiza i zerknięcie do danych  w komputerze, żeby przekonać się, że osobę na którą donosi informator naprawdę stać na samochód, dom czy jacht.

Eliza Głowicka

Posłuchaj podcastu

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama
Powrót na portal wroclaw.pl