wroclaw.pl strona główna Najświeższe wiadomości dla mieszkańców Wrocławia Dla mieszkańca - strona główna

Infolinia 71 777 7777

12°C Pogoda we Wrocławiu
Ikona powietrza

Jakość powietrza: umiarkowana

Dane z godz. 11:00

wroclaw.pl strona główna
Reklama
  1. wroclaw.pl
  2. Dla mieszkańca
  3. Aktualności
  4. Cała noc w śródziemiu. Maraton filmowy z Hobbitem [ZDJĘCIA]

Trzy pełne seanse, jeden po drugim. Od godziny 22.00 do białego rana. Maratony filmowe to prawdziwe święto filmu i kino-maniaków. W piątek wieczorem w kilku wrocławskich kinach wystartowała „Noc z Hobbitem”. Spośród blisko trzech tysięcy widzów znaczna większość wytrzymała do końca.

Reklama

Pierwsi zagorzali fani przyszli jeszcze przed godziną 21.00 mimo, że na części sal film zaczynał się dopiero o 22.00, a na pozostałych 23.00. Wszyscy w dobrych humorach i dużym ładunkiem energii.

Tym razem bez dziewczyny

- Dzisiaj od samego rana, co 3 godziny piję mocną kawę. Jestem tak nakręcony, że nie zasnę przez kolejne dwa dni – śmieje się Adrian. Do kina wybrał się z kumplami. Jak twierdzi nie chciał iść z dziewczyną, bo mogłoby dojść do zerwania. – Znam ją. Jest ogromnym śpiochem. W połowie drugiej części filmu oświadczyłaby: idziemy do domu! Spać mi się chce! A ja musze dzisiaj zobaczyć ostatnią część Hobbita, więc poszłaby sama. I prawdopodobnie byłaby to nasza ostatnia randka. Obiecałem jej, że w niedziele pójdę z nią na zakupy, a wieczorem zabiorę do kina na jakiś romantyczny film, to odpuściła i pozwoliła mi iść z chłopakami – dodaje Adrian.

Być prawie jak Gandalf

Dla grupki osób tematyczny nocny maraton filmowy to okazja do świetnej zabawy i przebierania. W holu kina można było natrafić na kilka hobbitów a nawet samego Gandalfa.  – Miałem przebrać się dla żartu za elficką królową. Koleżanka obiecała mi sukienkę z zielonego aksamitu z kapturem i rozszerzanymi rękawami. Okazało się, że podczas przeprowadzki ta kiecka gdzieś przepadła. Został mi płaszcz, który może trochę przypomina szatę Gandalfa. Bardziej to jest sutanna, ale ma kaptur – mówi Krzysiek. Dlaczego się przebierają? Dla zabawy, dla śmiechu, i aby zrobić wrażenie na innych, że są tacy zwariowani. Dla innych to też okazja żeby złożyć taki mini hołd Tolkienowi za stworzenia tak magicznego świata i Jacksonowi za rewelacyjne przeniesienie go na ekran.

Pierwszy kryzys

U niektórych nastąpił już po pierwszej części „Hobbit: niezwykła podróż”. Marek po wyjściu z kinowej sali skierował się do baru po napój energetyczny. – Na kawę jest już za późno. To musi być coś mocniejszego. Wiedziałem, że pierwsza część mnie uśpi, bo jest najsłabsza. Mało się dzieje. No i też z racji, ze jest najdłużej dostępna, widziałem ja najwięcej razy. Teraz powinno być tylko lepiej, bo „Pustkowie Smauga” widziałem tylko raz. No i tam akcja zasówa jak na torze wyścigowym, więc dam rade. Najgorsze jest już za mną – mówi popijając napój wzmacniający. Wiele osób czuje podobne zmęczenie. Agnieszka też ledwo stała na nogach. Postawiła na bardziej radykalne posunięcie. – Zamoczyłam w zimnej wodzie całą twarz. Trochę mi się tusz rozmazał, ale podziałało. Dla utrwalenia tego wstrząsającego bodźca zmoczyłam zimną wodą apaszkę i zawiązałam ją na szyi – mówi pokazując wilgotny materiał.  – Tak robię kiedy nocami uczę się do egzaminów. Zawsze działa, zawsze działa więc powinno zadziałać i teraz.

Tuż przed premierową częścią

-„Pustkowie Smauga” kończy się w takim momencie, że nie mogę doczekać się początku trzeciej części. Nie ma mowy, że teraz zasnę – śmieje się Sylwia. Jednak nie wszyscy podzielają jej zapał. W holu multikina zajęte są wszystkie fotele. Na niektórych drzemią co słabsze osobniki. Do baru ustawiła się długa kolejka po kawę i jedzenia. Po 3.00 w nocy organizm przyzwyczajony jest do głębokiego snu. Nic dziwnego, że zmuszony do działania, domaga się posiłku i gorącego napoju. Kiedy jednak na ekranach pojawiają się pierwsze napisy trzeciej części, hol kina pustoszeje. Wszyscy chcą zdążyć na premierową „Bitwę pięciu armii”. – Taka jest recepta na sukces w filmowym maratonie. Jeśli nie widzieliśmy filmu, który jest wyświetlany jako ostatni, to nie ma siły, żeby nie wytrwać – dodaje Krzysiek, czy raczej „prawie” Gandalf.

Maraton w pracy

Dla pracowników multikina taki maraton, to też spore wyzwania. Muszą być czujni i gotowi do pomocy, czy obsłużenia widzów przez całą noc. Nie mogą sobie zrobić przerwy, bo filmy wyświetlane są na połowie sal z godzinnym opóźnieniem. – Wszystko po to, aby widzowie mieli łatwiej. Kiedy trzy tysiące osób wyjdzie jednocześnie do holu, potworzą się gigantyczne kolejki do toalet i do barów. Będzie ciasno i nieprzyjemnie. A przecież nie o to chodzi – mówią pracownicy kina. Wszystko musi grać, więc cały czas dosypywany jest popcorn do prażenia i przygotowywana jest odpowiednia ilość kawy w ekspresach. Nie może zabraknąć kubków, czy słomek. Kiedy na części sal kończy się seans, obsługa jak na sygnał alarmowy stawia się za barem.

Ostatnia część za nami

Kiedy napisy końcowe pojawiają się na ekranie, nikt nie ziewa. – Podobała mi się ta część. Bałem się że będzie ciężko, bo w książce to było jakieś 20 stron. Ale film wyszedł super. Bitwa jest naprawdę spektakularna – mówi Andrzej. – Przykre jest jednak to, ze teraz już nie mam na co czekać. Kiedy Jackson nakręcił trylogię „Władca pierścieni”, czekałem na „Hobbita”. Teraz już nie ma kolejnych książek. Saga Śródziemia jest ukończona – dodaje. Po zakończeniu wszystkich seansów widzowie powoli rozchodzą się do domów. Tłoka na schodach był tak ogromny, że pokonanie ich zajęło blisko kwadrans. Kino pustoszeje. Nie na długo. Za niecałe 3 godziny zapełni się kolejnymi widzami.

Posłuchaj podcastu

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama
Powrót na portal wroclaw.pl