wroclaw.pl strona główna Kulturalny Wrocław – najświeższe wiadomości o kulturze Kultura - strona główna

Infolinia 71 777 7777

2°C Pogoda we Wrocławiu
Ikona powietrza

Jakość powietrza: umiarkowana

Dane z godz. 01:05

wroclaw.pl strona główna
Reklama
  1. wroclaw.pl
  2. Kultura
  3. Polecamy - aktualności
  4. Jacy są stypendyści prezydenta Wrocławia

Ćwiczą godzinami, by wygrywać konkursy, i nie mają na nic czasu? Nic podobnego! Dla młodych muzyków – stypendystów prezydenta Wrocławia – granie jest czystą przyjemnością. Nie narzekają na przesłuchania, uwielbiają kontakt z publicznością i, wbrew pozorom, ich hobby to nie tylko muzyka. Choć dzięki wyjątkowej grze o wrocławskich stypendystach jest głośno w całym kraju i za granicą.

Reklama

Karolina Wojsznis, czyli najmłodsza stypendystka

Ma 8 lat, z pewnym trudem dosięga nóżką pedałów fortepianu, ale determinacją mogłaby zawstydzić niejednego dorosłego artystę. Jej mama, Dorota Wojsznis, zapewnia, że gdy córka nie chce ćwiczyć i na żarty mówi się jej, że nie musi chodzić do szkoły muzycznej, Karolina odpowiada (już całkiem na poważnie), że to pasja, a pasji nie wolno zmarnować. To właśnie mama odkryła, że z brzdąkania jej czteroipółletniej córeczki na keyboardzie nagle wychodzą kompletne akordy. – Bardzo mi się spodobało i poprosiłam mamę, żeby mnie zapisała na lekcje muzyki – mówi Karolina. Pierwsza nauczycielka zaproponowała szkołę muzyczną, a ostateczną decyzję podjęła sama zainteresowana. – Nie było w tym naszego udziału – podkreśla Dorota Wojsznis.

Karolina Wojsznis w ukochanej Szkole Muzycznej im. Karola Szymanowskiego/fot. Tomasz Walków

Od dwóch lat Karolina gra na fortepianie w klasie Agnieszki Wachowicz w Ogólnokształcącej Szkole Muzycznej im. Karola Szymanowskiego (dawnej „Łowieckiej”). Niedawno domowe pianino zastąpił kupiony 50-letni fortepian o aksamitnym brzmieniu. – Teraz Karolina znacznie lepiej się rozwija, gra ładniejszym dźwiękiem – nie ma wątpliwości Dorota Wojsznis. Talent małej pianistki docenili jurorzy zeszłorocznych Miniaturowych Zmagań Najmłodszych Pianistów w Świdnicy – wyjechała z Grand Prix. Były też inne sukcesy i stypendium od prezydenta Wrocławia. Za pieniądze (po dołożeniu niewielkiej kwoty) kupiła specjalnie profilowaną ławę do fortepianu, siedzenie na niej nie obciąża tak kręgosłupa, choć Karolina nie spędza przy klawiaturze całych dni (najwyżej godzinę dziennie).

Efekty starań są fantastyczne, a Karolina jest przekonana, że przynajmniej do matury chce być w swojej szkole i grać na fortepianie. Lubi występy, konkursami się raczej nie stresuje. – Jak wygrywam, fajnie mi i miło – mówi. Najchętniej i najwięcej gra utworów Jana Sebastiana Bacha, choć kocha też operę. W zeszłym roku była na spektaklach „Skrzypka na dachu”, „Carmen” i „Czarodziejskiego fletu”. W wolnych chwilach uwielbia malowanie i prace ręczne (np. szydełkowanie). Ale muzyka na pierwszym miejscu!

Ewa Kasprzak, czyli zmobilizowana flecistka

Gdy jedenastoletnia Ewa Kasprzak stoi przy pulpicie i trzyma w dłoniach flet poprzeczny, nie widać u niej cienia niepewności. Dobrze wie, co robi i jak ma zagrać. Instrument wybrała nieprzypadkowo, zobaczyła, jak gra koleżanka, która także chodzi do szkoły muzycznej przy Zespole Szkół nr 20 im. Profesor Marii Zduniak. Zauroczenie było wzajemne. – Pamiętam, jak podczas jednego z pierwszych koncertów nauczycielka Ludmiła Szuber-Wolny stawiała Ewę za wzór innym flecistom, że z taką siłą mają dąć – uśmiecha się pani Katarzyna, mama Ewy Kasprzak.

Teraz oprócz siły (i talentu) są także wyćwiczone palce oraz… przepona. To podstawa w przypadku muzyków, którzy grają na instrumentach dętych. Ewie przydały się godziny spędzone na pływaniu i nurkowaniu. – Poprawił mi się wtedy oddech – mówi stypendystka. Teraz czasu na uprawianie sportu nie ma aż tyle, ale wystarcza na rysowanie, zabawę z kotem, weekendowe rozmowy z przyjaciółmi. I uzyskanie średniej 5,50 w szkole. Mimo przesłuchań i konkursów (m.in. Grand Prix na Dolnośląskich Miniaturowych Zmaganiach Flecistów w Lubaniu). Za niecałe dwa tygodnie Ewa jedzie na kolejne – do Oleśnicy, a potem do Sochaczewa.

Ewa Kasprzak w swojej sali zajęć, w tle dyplomy z konkursów, które wygrała/fot. Tomasz Walków

W futerale zabierze instrument kupiony za stypendium od prezydenta Wrocławia i za pieniądze z wygranych konkursów. Flet kupiony w Katowicach jest niemal idealny. – A będzie jeszcze lepiej, na razie go rozgrywam – uprzedza Ewa. Rywalizacja z innymi dziećmi jej nie stresuje. – Nie dość, że zagram, pokażę, na co mnie stać, to jeszcze posłucham i mogę potem wprowadzić poprawki w moje utwory, wzorując się na grze innych – mówi młoda flecistka. Sama uwielbia Jana Krzeszowca, solistę Orkiestry Symfonicznej Narodowego Forum Muzyki, zdobyła nawet jego autograf.  Na pytanie, czy muzyka jest dla niej ważna odpowiada: – Jest ważna. Najważniejsza? – Może – dodaje tajemniczo Ewa Kasprzak.

Julia i Aleksandra Czajka, czyli siła sióstr

Gdy siedzą obok siebie widać ogromne podobieństwo. Siostry Julię (11 lat) i Aleksandrę (9 lat) rzeczywiście łączy wyjątkowo dużo. To wspólne szkoły (Podstawowa nr 36 im. Bohaterów Westerplatte i Muzyczna I stopnia im. Grażyny Bacewicz), wspólna pasja – gra na fortepianie i wspólna profesor Krystyna Dyżewska, a nawet wspólnie wygrane konkursy (tylko w różnych kategoriach wiekowych) w Sosnowcu czy Görlitz. O rywalizacji nie ma mowy – jest natomiast pełne wsparcie (Julia pomaga młodszej Oli) i współpraca. Nie może być inaczej, bo dziewczynki ćwiczą co najmniej godzinę dziennie każda, ale o różnych porach, trzeba dobrze prowadzić grafik, by każdy zdążył na swoje zajęcia (Ola dwa razy w tygodniu chodzi na ceramikę). Mama, Anna Cisło, przyznaje, że o pomoc poprosiła także akustyka. Wyciszył pokój z pianinem, dzięki temu sąsiedzi mają większy komfort, a w niedzielę siostry próbują także w szkole muzycznej na dwóch różnych instrumentach.

Ola (na pierwszym planie) i Julia Czajka w Klubie Muzyki i Literatury, gdzie co miesiąc odbywają się koncerty stypendystów prezydenta Wrocławia/fot. Tomasz Walków

Zajęć jest sporo, wyjazdów na konkursy także (Julia właśnie wróciła z Międzynarodowego Chopinowskiego w Antoninie, gdzie zdobyła III nagrodę), ale dziewczyny się nie skarżą. Stres ich nie paraliżuje, ważniejsze jest, by dobrze zagrać. Zwłaszcza przed publicznością. – Lubię, gdy ludzie słuchają mnie z uwagą i twierdzą, że dobrze gram i że to nie była dla nich strata czasu – mówi Ola Czajka. – Ja też lubię sprawiać przyjemność moją grą ­– wtóruje jej Julia. Obydwie są stypendystkami prezydenta Wrocławia, pieniądze ze stypendium przeznaczają głównie na dofinansowanie wyjazdów na konkursy pianistyczne, bywa, że trzeba też dokupić drogie nuty albo ciekawe płyty (Ola uwielbia muzykę barokową). Przyszłości jeszcze nie planują, choć wiadomo, że będą chciały dalej grać. – Nie myślimy kategoriami tego, co będzie w przyszłym roku za kilka lat, ale tym, co teraz, zwłaszcza przygotowaniem nowego utworu – zwraca uwagę mama dziewczynek, Anna Cisło. Czy poza szkołą jest czas na hobby, spotkania z przyjaciółmi? Julia namiętnie czyta powieści Lucy Maud Montgomery i Małgorzaty Musierowicz, Ola spędza czas na ceramice i spotyka się z rówieśnikami. Obydwie zgodnie przyznają jednak, że to granie sprawia największą przyjemność.

Nel Maślanka, czyli magia sześciu strun

Spotykamy się w Sali Wójtowskiej ratusza, bo tu dziesięcioletnia Nel Maślanka kiedyś grała i ma bardzo dobre wspomnienia. Stypendystka prezydenta Wrocławia przespała zaledwie kilka godzin, dopiero wróciła z mamą z konkursu w austriackim Rust, gdzie zajęła I miejsce. Jest zmęczona, ale wyjątkowo szczęśliwa. – Gdy na sali jest publiczność, mam większą radość z grania muzyki – przyznaje i wie, o czym mówi. Oprócz udziału w wielu konkursach gitarzystka daje także sporo koncertów. Pod okiem profesorki Agaty Furmanowskiej w Szkole Muzycznej I stopnia im. Grażyny Bacewicz ćwiczy różne utwory – uwielbia zwłaszcza te skomponowane przez Mirosława Drożdżowskiego i Marka Pasiecznego. Numerem jeden na prywatnej liście ulubionych utworów jest jednak „El ultimo tremolo” paragwajskiego gitarzysty z I połowy XX wieku Agustína Barriosa Mangoré, a ulubionym gitarzystą pozostaje niezmiennie Waldemar Gromolak.

Nel Maślanka w Sali Wójtowskiej ratusza, gdzie grała już podczas koncertu/fot. Tomasz Walków

Na razie Nel Maślanka stara się pogodzić wiele obowiązków. W szkole podstawowej udało się zorganizować dla dziewczynki naukę w trybie domowym (tylko egzaminy zdaje w szkole). To wygodniejsze, w przeciwnym razie dojazdy na zajęcia w obydwu szkołach byłyby bardzo męczące. Nel uczy się gry na gitarze dopiero od trzech lat, a już wzięła udział (i z reguły wygrała) aż w 10 konkursach w Polsce i za granicą. Duża w tym zasługa nauczycielki, Nel polubiła też instrument, który przywiozła z Krakowa od lutnika Jerzego Wysockiego. Gitarę tego samego budowniczego podpatrzyła kiedyś u kolegi i zamówiła. – Ma odpowiedni dla mnie kształt, menzurę (długość czynną strun), ciepłe brzmienie – mówi Nel. Pieniądze ze stypendium prezydenta Wrocławia są pożytkowane m.in. na nowe struny, stroiki. Czy oprócz gitary i ćwiczeń (około godziny dziennie) jest jeszcze czas na przyjemności? – Jazda konna – podpowiada Magdalena Maślanka, mama Nel. Gitarzystka jeździ w stadninie należącej do jej cioci. Wybór sportu nie był przypadkowy – w grze na gitarze trzeba po prostu uważać na paznokcie.   

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama
Powrót na portal wroclaw.pl