O nowych trendach w diagnozowaniu i leczeniu nowotworów, problemach, a także kosztach niektórych leków rozmawiali w czwartek, 18 września, lekarze hematolodzy na konferencji z okazji jubileuszu oddziału przeszczepowego Kliniki Hematologii, Nowotworów Krwi i Transplantacji Szpiku przy ul. Pasteura 4.
Okazją do zorganizowania konferencji był 500. przeszczep szpiku, jakiego niedawno dokonali lekarze wrocławskiej kliniki. Pacjent chorował na ciężką białaczkę i czuje się dobrze. Od tego czasu było już kilka kolejnych.
Choć klinika hematologiczna istnieje od 1970 roku, to przeszczepy zaczęto przeprowadzać tam dopiero od 2000 r. Prof. Kazimierz Kuliczkowski, wieloletni szef Kliniki Hematologii, Nowotworów Krwi i Transplantacji Szpiku, podkreśla, że w leczeniu nowotworów krwi dokonał się olbrzymi postęp w stosunku do lat, gdy zaczynał karierę lekarza, ale wciąż niektóre leki i terapie nie są u nas w kraju dostępne. – W latach 70. umieralność chorych na ostrą białaczkę była bardzo duża, pod koniec tego okresu pojawiła się chemioterapia, a później doszły przeszczepy, które odmieniły los wielu chorych – opowiada.
Trzeba więcej dawców szpiku
Przeszczep nie jest jednak – jak to uważa wiele osób – jedyną lub ostatnią deską ratunku dla chorych na białaczkę. – To metoda wieńcząca leczenie przy niektórych nowotworach, np. białaczkach ostrych – wyjaśnia prof. Kuliczkowski. Nigdy jednak nie daje gwarancji, czy choroba zostanie pokonana na dobre.
Jaka jest obecnie skuteczność przeszczepów w wyleczeniu raka krwi? Specjaliści zwracają uwagę, że w tym przypadku lepiej mówić o przeżywalności. – Jeśli np. u 100 pacjentów z ostrą białaczką zastosujemy tylko chemioterapię, to tylko 30 proc. z nich przeżyje od trzech do pięciu lat. A jeśli do chemioterapii dodamy przeszczep, to liczba takich pacjentów wzrośnie do 60 proc. – wyjaśnia szef kliniki.
Zdecydowaną większość dokonanych w klinice hematologii przeszczepów szpiku stanowią autoprzeszczepy i przeszczepy od osób spokrewnionych z chorym. Przeszczepy od osób obcych to wciąż niewielka liczbę. Ale jeśli chodzi o dawców szpiku w Polsce, jest już o wiele lepiej niż jeszcze kilka lat temu. – W porównaniu z takimi krajami, jak Niemcy, wciąż mamy mało dawców, ale trzeba oddać honor młodzieży, bo to ona najchętniej się zgłasza do banku dawców szpiku – podkreśla prof. Kuliczkowski.
Eliza Głowicka