Oceanarium-Afrykarium we Wrocławiu liczy trzy kondygnacje, z czego jedna jest pod ziemią. Właśnie pod ziemią mieści się duża część obiektu, do której nie będą mieć dostępu zwiedzający. To "wnętrzności" oceanarium, to tam bije jego serce. Pod budynkiem (ma 160 m długości) w wielkich halach i korytarzach powstaje skomplikowany system instalacji, który odpowiadać będzie m.in. za pompowanie i przepływ wody, za jej mieszanie i oczyszczanie.
Od jakiegoś czasu trwa tam montowanie specjalnie robionych na zamówienie rur do pomp i filtrów. Wiją się kilometry kabli elektrycznych i tysiące metrów rur zapewniających ogrzewanie, biegną potężne szyby wentylacyjne, w których może poruszać się dorosły człowiek. Wszystko to będzie sterowane komputerowo.
Jest sala, gdzie stoją zbiorniki rezerwowe, służące do mieszania wody z solą. Oprócz tego są tam inne pomieszczenia techniczne, jak kuchnia, gdzie będzie przygotowywany pokarm dla zwierząt czy sala dla nurków, albo winda do transportu zwierząt.
Zwiedzających tam nie wejdą. Z wyjątkiem jednego miejsca, gdzie przez okrągłe okna będą mogli zajrzeć do hali, w której pracować będzie 54 potężnych filtrów żwirowych do oczyszczania wody w basenach. Na dniach ogromne zbiorniki zostaną wypełnione żwirem, który będzie wymieniony za 5, a może 10 lat.
- 60 proc. technologii zastosowanych przy budowie Afrykarium nie było nigdy dotąd stosowanych w Polsce – podkreśla Radosław Ratajszczak, prezes spółki Zoo Wrocław i dyrektor ogrodu.
Dotyczy to np. dachu z poduch foliowych (mają być odporne na gradobicie i ataki ptaków). Między warstwami teflonowej folii będzie powietrze, na tyle ciepłe, aby stopić śnieg. Dach będzie rozsuwany latem, aby zapewnić zwierzętom dostęp do słońca i świeżego powietrza. Albo izolacje zbiorników z polimocznika, nie stosowane dotąd w Polsce na taką skalę, czy specjalne pompy holenderskie odporne na działanie słonej wody. Z Holandii przyjechały też właśnie bardzo ważne części do filtrów i czekają na montaż.
– Bo Holendrzy są znakomici we wszystkim co związane z wodą – tłumaczy dyrektor. Podobnie jak Hiszpanie wyspecjalizowani w robieniu wystroju, a Japończycy w montażu akrylowych szyb, przez które oglądać będziemy ryby i zwierzęta. Przy budowie i montażu różnych instalacji zaangażowane są ekipy także z Niemiec, Anglii, Szwajcarii, przy wylewaniu betonu pracowali Ukraińcy. Ostatnio dyrektor Ratajszczak doliczył się 64 podwykonawców. To pokazuje skalę tej inwestycji.
- Korzystamy z doświadczeń innych ogrodów , koledzy z zagranicy nam pomagają. Chcemy uniknąć błędów innych oceanariów, ale sami pewno popełnimy nowe – uśmiecha się Radosław Ratajszczak, dyrektor zoo we Wrocławiu. Dlatego też zmienili projekt i musieli dwukrotnie zwiększyć przepływ wody na wybiegu-basenie hipopotamów. Ten, który był w Koloni, okazał się niewystarczający.
Oceanarium-Afrykarium ma niezależne źródło zasilania, co jest niezwykle istotne w razie awarii energetycznej w mieście. Rozdzielnia prądu jest na zewnątrz, tam są też generatory prądu. Główny kabel zasilający o długości 6 km poprowadzono pod Odrą.
Eliza Głowicka
Zdjęcia Rafała Makieła
