W ostatnim czasie we Wrocławiu ginie coraz więcej nasadzeń, m.in. na Placu Powstańców Śląskich, gdzie od połowy maja trwa urządzanie nowych rabat. Straty szacowane są na co najmniej 200-300 złotych dziennie.
– W tym miejscu codziennie ginie 5-10 sadzonek bylin, głównie barwinek. Ludzie wyrywają je być może do swoich ogródków. Czemu służy rozjeżdżanie rabat rowerem, nie potrafimy stwierdzić. Szkoda, bo te miejsca powinny służyć i cieszyć oko wszystkich Wrocławian. Dlatego też apelujemy, by zwracać uwagę i nie przechodzić obojętnie jeżeli widzimy, że ktoś niszczy nasadzenia czy sprzęt na miejskich terenach – mówi Marek Szempliński, rzecznik Zarządu Zieleni Miejskiej we Wrocławiu.
fot. ZZM
Niestety nie tylko giną nasadzenia. Niszczone są też starodrzewy we wrocławskich parkach oraz place zabaw.
– Przy ul. Pereca zniszczono ostatnio drewniany plotek i nowe kosze na śmieci. Nawet ktoś zabrał stamtąd siedziska huśtawek. Podobnie dewastacje zauważyliśmy w Parku Brochowskim. Z kolei z zieleńców na Skoczylasa i Wędkarzy zniknęły ławki – opowiada Marek Szempliński – Straty, zwłaszcza huśtawek, wyceniane są na ok 16 tys. złotych – dodaje.
fot. ZZM
Niektórych sprawców kradzieży i wandalizmu udaje się zatrzymać dzięki monitoringowi. Jednak nie obejmuje on wszystkich terenów miejskich.
– Za kradzież rzeczy, której wartość nie przekracza 500 złotych grozi kara ograniczenia wolności albo grzywny. Natomiast jeżeli wartość jest większa, to grozi kara pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat – mówi Waldemar Forysiak, rzecznik wrocławskiej Straży Miejskiej.
We Wrocławiu, kradzieże nasadzeń i dewastacje terenów zielonych, nasilają się głównie wiosną.