wroclaw.pl strona główna Sport i rekreacja we Wrocławiu – najświeższe wiadomości Sport i rekreacja - strona główna

Infolinia 71 777 7777

22°C Pogoda we Wrocławiu

Jakość powietrza: umiarkowana

Dane z godz. 16:20

wroclaw.pl strona główna

Reklama

  1. wroclaw.pl
  2. Sport i rekreacja
  3. Czesław Lang przed 81. Tour de Pologne [ROZMOWA]

Łańcuchy już nasmarowane, głód ścigania narasta… W poniedziałek kolarze wyruszą na trasę najważniejszego wyścigu w Polsce. W tym roku z Wrocławia. Na kilka dni przed startem rozmawiamy z Czesławem Langiem, medalistą olimpijskim, dyrektorem TdP.

Reklama

Podczas igrzysk w Paryżu chciałbym zacząć od wspomnienia z Moskwy z 1980 roku. Jak smakował srebrny medal olimpijski, wywalczony na terenie ZSRR, w bezpośredniej walce z dwoma kolarzami radzieckimi?

To były takie lata, kiedy sport był czymś więcej niż sport. Pamiętamy gest Kozakiewicza, piękny występ Janka Kowalczyka w polskim mundurze na koniu – takie nawiązanie do tradycji kawalerii polskiej. Podobnie w naszym wyścigu. Tak się potoczył, że już 130 kilometrów do mety zaatakował Rosjanin Suchoruczenkow, który był cyborgiem. Za mną drugi Rosjanin. Nad peletonem mieliśmy cały czas kilka minut przewagi. Dla kibiców było to bardzo ważne, bo odjechał Polak z dwoma Rosjanami… 30 kilometrów do mety Suchoruczenkow uciekł. Zostaliśmy z tym drugim, Barinowem. Czerwona koszulka i biało-czerwona koszulka. Kto kogo pokona? O parę centymetrów wygrałem, mimo że on był bardzo szybkim kolarzem. Myślał, że załatwienie mnie będzie czystą formalnością, ale się przeliczył.

Później jest niezapomniany moment wejścia na podium, kiedy na szyi wieszają medal.

Jest piękny, zostaje na zawsze. Tytuł medalisty olimpijskiego towarzyszy sportowcowi przez całe życie. Wspomnienia są żywe. Często spotykam się z ludźmi, którzy pamiętają tamtą olimpiadę, tamtą walkę na szosie. Trochę się człowiek w historii zapisał.

Powspominajmy jeszcze starty w Tour de Pologne. Raz Pan wygrał – 37. edycję w 1980 roku, czyli w roku srebrnych igrzysk w Moskwie.

Dwa razy jechałem Tour de Pologne. Wygrałem w debiucie. To był mój rok. Wcześniej Na Wyścigu Pokoju miałem mocno wybity bark. W zasadzie byłem skreślony z kadry. Pamiętam, jak przyszli do mnie trenerzy do szpitala. Wychodząc, jeden do drugiego mówił, że z tego Landa już nic nie będzie. To mi dało takiego kopa, taką siłę, że gdy wyleczyłem kontuzję, zaliczyłem najmocniejszy rok. Wygrałem wtedy może czterdzieści wyścigów, w tym wszystkie tytułu mistrza Polski, Tour de Pologne, zawody we Włoszech, w Meksyku byłem drugi w klasyfikacji generalnej. W zasadzie, jak chciałem coś wygrać, to wygrywałem. W życiu nie ma złego, co na dobre nie wyjdzie. Te wyniki doprowadziły to tego, że mogłem podpisać kontrakt zawodowy. Może gdyby nie wypadek, nie miałbym ekstra motywacji do wejścia na superpoziom i nie byłoby odskoczni do zawodowego peletonu, do którego wszedłem jako pierwszy kolarz z bloku wschodniego.

Przez kilkadziesiąt lat aż do dziś jest pan przy TdP, aktualnie jako dyrektor generalny. Stara miłość nie rdzewieje?

Gdy byłem zawodnikiem, chciałem dać ludziom radość, dobrą energię. Wiedziałem, że kibice czekają na wygraną premię, etap, na medal. To mnie najbardziej kręciło. Tak samo jest teraz z Tour de Pologne. Mamy siedem etapów, przejeżdżamy ponad tysiąc kilometrów. Na trasie towarzyszą nam łącznie ponad trzy miliony ludzi. To dla mnie naprawdę największa motywacja, bo ciężko jest zrobić taki wyścig. Ta edycja była chyba najtrudniejsza. Były wybory samorządowe, więc nie było z kim rozmawiać, pół Polski rozkopane przez remonty dróg. Dodatkowo sami musimy zbierać pieniądze. Nie mamy rządowych dotacji jak na przykład Tour de France czy Giro d’Italia. To trudne, ale z drugiej strony jest wielka satysfakcja. Już 31. rok organizuję TdP i jestem dumny jako Polak, że mamy taką imprezę. Małym budżetem robimy to samo co Francuzi czy Włosi, często od nich lepiej. W niektórych aspektach organizacyjnych jesteśmy klasyfikowani wyżej.

TdP 2023, etap w Krakowie Szymon Gruchalski
TdP 2023, etap w Krakowie

Z faktu obecności w UCI World Tour nie ma pieniędzy na organizację TdP?

Nie. Oni biorą. Musisz zapłacić za licencję, za kontrolę dopingową, za przejazd kolarzy, za nagrody… Dodatkowo musimy uzbierać pieniądze na transmisje, co jest trochę przykre, ale myślę, że to się kiedyś zmieni. Tym niemniej mamy imprezę, która od strony sportowej jest na szczycie. Już wyżej nie wejdziemy, bo nie ma gdzie. Nasz wyścig promuje Polskę poprzez sport, na co od kilku lat zwracamy wielką uwagę. Wyszukujemy piękne miejsca, na przykład tu na Dolnym Śląsku. Pokazujemy je, nagrywamy wcześniej materiały promocyjne, później widać je transmisjach telewizyjnych, które przecież wydłużyły się do pięciu godzin. Te obrazki idą do około 100 państw na całym świecie. Chwalimy się pięknym krajem, rozwijającą się Polską. Tym, że stan dróg się ciągle poprawia, że jest bezpiecznie.

Jeździ pan rowerem po naszym województwie?

Jeżdżę. W okolicach Karpacza, Wałbrzycha. Kocham Dolny Śląsk. Jeździłem tu też jako sportowiec. Przez wiele lat organizowaliśmy tu Grand Prix MTB. Dolny Śląsk jest bardzo przyjazny dla kolarstwa, zresztą stąd pochodzi wielu wspaniałych kolarzy, z legendą polskiego kolarstwa, Ryszardem Szurkowskim na czele.

Jego dokonania sportowe są znane kibicom. Wystarczy przypomnieć dwa srebrne medale olimpijskie, trzy złote na mistrzostwach świata, cztery tryumfy w Wyścigu Pokoju. Przed tegorocznym Tour de Pologne stanie się patronem wrocławskiego tramwaju. Jak pan go pamięta?

Wielki sportowiec, wielki mistrz. Kolarz, który potrafił wygrać wszystko. Do tego niesamowita osobowość. Motywował innych do pracy, do walki. Widać to było chociażby gdy został trenerem. Człowiek kochający kolarstwo.

Pana faworyci tegorocznej edycji?

Vingegaard, który przyjeżdża tu po to, żeby wygrać. Widzieliśmy, jak walczył w Tour de France. Rafał Majka będzie w superskładzie. Ma świetnych kolarzy do pomocy i wielkie serce do walki. Motoj Mahorić, który zwyciężył rok temu. Myślę, że kolarze, gdy zobaczyli wymagający, selektywny profil trasy, zechcieli wziąć udział. Będzie rekordowa obsada gwiazd.

Na który etap czeka pan, jako kibic, najbardziej?

Na każdy. Na pewno już początek będzie piękny. Start z Wrocławia i meta na Orlinku w Karpaczu. Drugi etap to jazda indywidulana na czas. Klasyfikacja od razu będzie się układała. Później etap, który wygrywał w ubiegłym roku Rafał Majka – ze startem w Wałbrzychu i metą na Jamrozowej Polanie. I przedostatni, który wystartuje w Wadowicach, a skończy w Bukowinie, czyli ten najcięższy, królewski. Od startu do mety będziemy mieli dużo, dużo emocji.

Na etapie w Katowicach wszyscy pojadą bez radia. To druga, obok żółtych kartek, zmiana zasad, która będzie po raz pierwszy próbowana w UCI World Tour. Dlaczego chcecie ją wprowadzić?

Kiedyś Stasiek Szozda powiedział, że najwięcej, co się widzi podczas jazdy, to przednie koło. Trzeba być bardzo skoncentrowanym. Kolarze muszą bardziej uważać na to, co dzieje się w peletonie, a nie skupiać się na technologii. Wprowadzamy zmiany, żeby sami podejmowali decyzję, a nie czekali na polecenia dyrektora sportowego. Wtedy wyścig jest piękniejszy. Poza tym dzięki ograniczeniu łączności, oraz dzięki żółtym kartkom, zwiększy się bezpieczeństwo na trasie. Wierzymy, że będzie mniej wypadków. Sprawdzimy sposoby na to, żeby kolarstwo trochę wróciło do starych, samodzielnych form ścigania się.

Jak to się stało, że Wrocław jest miejscem startu pierwszego etapu?

Marzyłem o tym i bardzo długo o to zabiegałem. Trudno było dostać się do prezydenta, żeby porozmawiać. Nie było możliwości przez obowiązki. Ale cieszę się, że po latach prób jesteśmy we Wrocławiu. Może w przyszłym roku zrobimy tu metę? Zobaczymy, jak to się ułoży.

Przedostatnie pytanie, od którego de facto powinienem był zacząć. Co u Pana słychać?

Jeżdżę. Wczoraj się przewróciłem. Chciałem zademonstrować, jak się wchodzi w zakręt, a miałem nie swój rower, nie takie opony. Uciekło mi przednie koło, ślizgnąłem się i jechałem kilkadziesiąt metrów na łokciu, na biodrze, na barku…. także jestem dziś cały poobijany, ale daje mi to poczucie, że żyję, jak gdy byłem zawodnikiem. Poza tym cały czas pracuję, podróżuję w sprawach organizacyjnych Tour de Pologne.

Jaka jest skala prestiżu UCI World Tour, do którego zalicza się TdP?

To wielki prestiż. W Europie jest trzynaście wyścigów etapowych tej klasy. Nie mają Niemcy, Anglicy, nie mają Austriacy. A my Polacy mamy. Naprawdę jestem z tego dumny.

Z Czesławem Langiem, dyrektorem Tour de Pologne, rozmawiał Błażej Organisty.

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama