Bez kasku oraz ochraniaczy na kolana, zęby i łokcie nie ma co wchodzić na tor. – Można mieć nieźle posiniaczony tyłek. To raczej standard u nas – mówi Krzysztof Kaczyński, trener kobiecej drużyny Breslau Rebels Roller Derby.
Drużyna jest najważniejsza
To sport drużynowy, gdzie pięcioosobowe zespoły rywalizują na owalnym torze wrotkarskim. Zespoły wybierają tzw. jammera, czyli ścigacza, który może zdobywać punkty podczas dwuminutowych wyścigów. – Punkty zdobywa się poprzez wyprzedzanie i dublowanie przeciwników. Reszta drużyny blokuje przeciwników, co ma pozwolić ścigaczowi na swobodne poruszanie po torze – tłumaczy Kaczyński. To przypomina trochę futbol amerykański, gdzie część zawodników toruje drogę dla gracza z piłką lub blokuje rywali. W roller derby piłki nie ma, ale emocji nie brakuje. – Nie wolno uderzać głową, kopać przeciwników, ale można solidnie się przepychać – opowiada Krzysztof Kaczyński, który kilka lat temu utworzył męską reprezentację Polski.
Jak i gdzie grać w roller derby we Wrocławiu?
Każdy zespół maksymalnie może wystawić 14 osób. Przy mocnym tempie rywalizacji zmiennicy są potrzebni niczym tlen. Mecz trwa łącznie godzinę – dwie połowy po 30 minut każda. – Trenujemy w 10 osób, część dojeżdża do nas ze Śląska – tłumaczy trener wrocławskiej drużyny. – Treningi prowadzimy w każdą środę o godz. 18 w tunelu prowadzącym na przystanek tramwajowy przy Stadionie Wrocław. Niestety z powodu pandemii COVID-19 mieliśmy problemy z dostępnością hal. Na zimę szukamy dla siebie nowego miejsca.
Tor wrotkarski przy ul. Sukielickiej nie spełnia wymagań roller derby, gdyż ten ma wymiary 30x20 m. Nie oznacza to, że z obiektu na Nowym Dworze nie mogą korzystać inni rolkarze. Chętni do wspólnej jazdy na wrotkach mogą kontaktować się z zespołem, wysyłając mejla na adres: breslaurebelsleague[at]gmail.com lub poprzez konto drużyny na Facebooku. Obecnie w Polsce trenuje ok. 10 drużyn. Z powodu COVID-19 liga została zawieszona.