– Nikt mnie tak nie dręczy jak Renata, ale jednocześnie zawsze trafiasz w sedno i zawsze jesteś uśmiechnięta. Teraz też startujesz w wyborach samorządowych i mam nadzieję, że dalej mnie będziesz dręczyć, bo jesteś bardzo kochaną osobą – komplementował panią Renatę prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz.
Wrocławska strzelnica dosłownie pękała dziś w szwach, bo uczestniczyć w zakończeniu kariery przez Renatę chciało wiele osób. Trudno dziwić, bo tak świetnej sportsmenki, a przede wszystkim miłego, ciepłego i sympatycznego człowieka trudno nie lubić.
– Nie mniejszą zdobyczą Renaty niż medale jest szacunek i zwykła ludzka sympatia. My strzelcy dziękujemy Bogu, że dane nam było spotkać Renię na swojej drodze – mówił prezes Polskiego Związku Strzelectwa Sportowego Tomasz Kwiecień.
Prezes wręczył pani Renacie pamiątkowy karabin, taki sam jakim wystrzelała olimpijskie medale oraz złoty pierścień strzelecki.– Ten pierścień ma numer 14. Tylko tylu zawodników go otrzymało, co świadczy jakim wybitnym sportowcem jest Renia – dodał Kwiecień.
Wczoraj minister obrony narodowej przyznał Renacie Mauer-Różańskiej złoty medal za zasługi dla obronności kraju, którego wręczenia dokonał dziś szef Śląskiego Okręgu Wojskowego gen. broni Zbigniew Głowienka.
– Postanowiłam, że nie będę płakać, ale gdy zaśpiewaliście mi sto lat, nie mogłam opanować łez wzruszenia. Przyzwyczaiłam się do tego, że mam dużą rodzinę. Najpierw zadbali o to moi rodzice, a następnie wy. Byliście ze mną, byliście moim oparciem w trudnych chwilach i razem ze mną cieszyliście się z tych radosnych – mówiła pani Renata.
Śląsk Wrocław i płk. Leopold Kałuża
Jej kariera w głównej mierze związana była ze Śląskiem Wrocław i strzelnicą, której szefem był nieżyjący już pułkownik Leopold Kałuża. Dlatego do miary symbolu urasta to co było początkowym elementem dzisiejszej uroczystości.
Otóż o zwycięstwo w memoriale Leopolda Kałuży w konkurencji strzelania z karabinka pneumatycznego 40x40, czyli tej w której Renata wywalczyła pierwsze olimpijskie złoto, rywalizowały najlepsze polskie zawodniczki (z wicemistrzynią olimpijską z Londynu Sylwią Bogacką). Medale im wręczała właśnie Renata wraz z prezydentem Dutkiewiczem i wdową po Leopoldzie Kałuży.
Podczas uroczystości Mauer-Różańska dziękowała wszystkim, którzy pomogli jej w trakcie trwania sportowej kariery. Nie zapomniała o nikim. Podziękowała także mediom, jak również wszystkim ludziom, z wojska z którymi współpracowała na strzelnicy i nie tylko. – Żołnierze mnie masowali, a szpital wojskowy to dobrze znajome mi miejsce – mówiła ze śmiechem zawodniczka.
Znakomita sportsmenka zdradziła przy okazji, że bardzo nie lubiła rywalizacji z polskimi zawodniczkami. – Miałam z tym problemy, bo ja wszystkich tych ludzi lubiłam i raczej chciałam z nimi współpracować niż rywalizować – dodała pani Renata.
Nie tylko sport, uczelnie wyższe i Rada Miejska są ważne w jej życiu. Najważniejsza jest oczywiście rodzina - mąż Paweł, 18-letnia już dziś córka Natalia (kilka tygodni po jej urodzeniu Mauer wywalczyła swoje pierwsze olimpijskie złoto) i mały Mateusz.
– Natalia jest dziś ze mną, natomiast Mateuszek został w przedszkolu. Gdyby tu był, to nie byłoby tej imprezy, bo ciągnąłby mnie do domu – śmiała się pani Renata, która została dzisiaj dosłownie obsypana kwiatami i prezentami. Tym razem nie było wśród nich aut, których w swojej karierze Renata dostała aż 5. Wszystkie marki fiat: 2 pandy, cinquecento, seicento i brava.
Specjalnie dla Renaty zagrali i zaśpiewali muzycy z Orkiestry Reprezentacyjnej Wojsk Lądowych we Wrocławiu, a potem jeszcze długo dyskutowano przy poczęstunku. Jednym słowem było to godne zakończenie kariery najlepszego dolnośląskiego sportowca w historii.