Jak twierdzą znawcy, chleb wypiekany według starych, tradycyjnych receptur nie ma sobie równych. Choć w stolicy Dolnego Śląska są jeszcze miejsca, gdzie można kupić właśnie takie pieczywo, to niestety nie wszystkie mogą przetrwać ze względu na duży wzrost kosztów działalności. Z tego też powodu tylko do najbliższego wtorku będzie otwarta rzemieślnicza piekarnia Andrzeja Sekuny, działająca na wrocławskim Nadodrzu od 1977 roku. Niestety w lutym nie kupimy już tam popularnego we Wrocławiu chleba.
Od początku najważniejsza była tradycja
W piekarni Andrzeja Sekuny od początku działalności, stawiano na tradycję. Pieczywo zawsze było wypiekane na podstawie starych receptur - na zakwasie, bez polepszaczy i bez chemii. Jak twierdzi Andrzej Sekuna, taki chleb jest zdrowy i doskonale smakuje, co widać też po jego wyglądzie i wyjątkowym zapachu.
W piekarni na Jagiellończyka można było kupić chleb, bułki, rogale. Z czasem coraz więcej pojawiało się też pieczywa ciemnego, żytniego, które cieszy się obecnie coraz większą popularnością. Jednak zawsze było to zdecydowanie inne pieczywo niż to, które oferują duże markety. Choć więcej kosztowało, to było dużo lepsze pod względem jakościowym. Również jego zapach był wyjątkowo kuszący. To również sprawiło, że piekarnia kilkakrotnie była laureatem plebiscytu „Orły piekarnictwa”.
Piekarni pana Andrzeja już raz groziło zamknięcie. Gdy w 2020 roku pojawiła się pandemia, zakład stracił wielu stałych klientów i wpadł w kłopoty. Jednak wrocławianie, którzy zauważyli tę trudną sytuację, postanowili pomóc. Po apelu w mediach społecznościowych, pojawiło się tam tak wielu klientów, że nie nadążano z produkcją.
Okoliczni mieszkańcy uwielbiali pieczywo z piekarni na Jagiellończyka
Pieczywo wypiekane na Jagiellończyka doceniali też klienci, którzy zostawiali swoje komentarze w social mediach. „Jedna z najlepszych piekarni w okolicy. Najlepsze bułki słodkie w całym mieście. Bardzo podoba mi się fakt że wszystko robione jest tradycyjna metodą, bez żadnych konserwantów” – napisał jeden z klientów.
„Wreszcie udało się odkryć dobrą (bardzo dobrą!) piekarnie we Wrocławiu. Chleb zupełnie inny niż wszystkie, chce się go jeść samego bez żadnych dodatków. Bagietki na zakwasie... MISTRZOSTWO ŚWIATA! Normalnie dwie bagietki wystarczają nam na 2 dni, te rozeszły się w jedno popołudnie.” – dodał pan Konrad, klient piekarni.
Z kolei pani Sandra napisała: „Polecam bardzo smaczne pieczywo, zawsze świeże. Zapachy noszą się po ulicy, gdyż Państwo pieką na miejscu”.
Piekarnie, które pamiętają najstarsi wrocławianie
Jeszcze kilka lat temu we Wrocławiu było dużo piekarni, które funkcjonowały nawet od czasu wojny. Należały do nich piekarnie m.in. Stanisława Musiała działająca przy ul. Konopnickiej (od 1946 r., najstarsza we Wrocławiu.), Mieczysława Kubiaka przy ul. Blacharskiej (od 1946 r.) czy Bogusława Mlaka przy ul. Kiełbaśniczej (od 1948 r.). Niestety wiele z tych starych zakładów nie przetrwało.