Kowal

Ryszard Mazur

– Ogień jest rzeczą świętą, a na kowadle nigdy nie siadamy – uprzedza Ryszard Mazur, mistrz rzemiosła artystycznego w zakresie kowalstwa. – To nie zabobony, ale pokora i szacunek do zawodu, który daje nam chleb – podkreśla. – Ponadto w taki sposób przemycano też zasady bhp, czyli zasadę utrzymywania porządku w miejscu pracy – dodaje. Kuźnię pana Ryszarda Mazura znajdziemy na Strachocinie (ul. Rolnicza 42 a), a dom rozpoznamy m.in. po oryginalnej skrzynce pocztowej w kształcie torby listonosza. Artysta wykonał ją w połowie lat 80. i pokazał na I wystawie rzemiosł artystycznych Arsenał 86 w Warszawie, gdzie zachwyciła profesora Aleksandra Krawczuka, ówczesnego ministra kultury. Nie ma w tym niczego dziwnego, bo skrzynka do złudzenia przypomina skórzaną torbę z charakterystyczną klapą. Ale, by podziwiać wytworzone w palenisku kuźni dzieła Ryszarda Mazura, nie trzeba odwiedzać autora. Wystarczy przespacerować się po wrocławskiej starówce, gdzie znajdują się wykonane przez niego latarnie (przy współpracy z Tomaszem Myczkowskim, projektantem przebudowy Rynku), zajrzeć na plac Solny i latem ochłodzić się przy smoczej fontannie czy zwrócić uwagę na okute przez mistrza północne drzwi do katedry. Jednym z większych wyzwań był klucz do miasta dla papieża Jana Pawła II, wykonany na Kongres Eucharystyczny w 1997 roku (trafił do zbiorów watykańskich), czy statuetka „Andrzej” przyznawana najlepszym satyrykom. Ciekawa okazała się rzeźba konia wykonana dla sycylijskiego muzeum u podnóża wulkanu Etna, czy rzeźba zakwalifikowana do finału konkursu w angielskim Fareham (do dziś zdobi przestrzeń miejską).

Do kuźni pana Ryszarda Mazura trafiają ci, którzy pragną czegoś oryginalnego. – Typowego rękodzieła opartego na klasycznych technologiach, które zaimprowizuję i będę tworzył samodzielnie, a nie przygotowywał z gotowych elementów – wyjaśnia mistrz kowalstwa. Wnętrze kuźni zmieniło się niewiele od lat – są kleszcze, młotki, tylko zamiast miechów elektryczna dmuchawa, a zamiast węgla drzewnego – koks. Czy istniejące od średniowiecza kowalstwo staje się ginącym zawodem? – Niektóre zawody są wycofywane, przestają mieć rację bytu – wyjaśnia. – Ręczne kowalstwo, w którym trzeba było podkuć konia czy wykonać narzędzia rolnicze, odchodzi do przeszłości, teraz bardziej potrzebne okazało się kowalstwo dekoracyjne – zaznacza Ryszard Mazur. Na dowód wygasających zawodów mistrz kowalstwa pokazuje dyplom rzemieślniczy swojej mamy (mistrza lakiernictwa) z wyszczególnionymi na nim 20 cechami. Trzydzieści lat później dyplom otrzymał pan Ryszard – pozostało na nim już o 6 cechów mniej. W rodzinie pana Ryszarda trudno jednak mówić o zanikaniu tradycji. Jego córka, Agnieszka, absolwentka ASP, także projektuje i tworzy prace w metalu. – Ja opieram wszystko na rzemiośle, ona ma zmysł sztuki, ale chętnie korzysta z mojej wiedzy i doświadczenia – dodaje pan Ryszard Mazur.

Magdalena Talik

fotografie: Janusz Krzeszowski