wroclaw.pl strona główna Sport i rekreacja we Wrocławiu – najświeższe wiadomości Sport i rekreacja - strona główna

Infolinia 71 777 7777

4°C Pogoda we Wrocławiu
Ikona powietrza

Jakość powietrza: umiarkowana

Dane z godz. 22:37

wroclaw.pl strona główna
Reklama
  1. wroclaw.pl
  2. Sport i rekreacja
  3. Popowicki palimpsest… (część I)

Blokowisko i niewiele rzeczy, na których można zawiesić oko i świadomość – tak niesprawiedliwie myśli się o wrocławskim osiedlu, rozpiętym między brzegiem Odry i nurtem ulicy Legnickiej. Obcy nie ma tu co szukać, bo atrakcji nie znajdzie, swój zna wszystko od podszewki. Czy jednak?

 

Jeśli chodzi o Popowice, to najważniejsze i najciekawsze jest tu to, co było. Nad nazwą można debatować; według historyków „popelwitz” to po prostu popielisko, na dodatek należące do dóbr kościelnych. Spalone. Czyli to, czego już na Popowicach nie ma i nigdy nie będzie. I choć oczywiście z sentymentem myśli o tym miejscu, jako o „swojej parafii”, ponad 8 tysięcy mieszkańców, to jednak ten świat wyrósł na znacznie doskonalszych, szacownych i historycznych strukturach. Przepadły one niemal doszczętnie w czasie wojny.

A przepadło nie byle co, historia tego miejsca budowała się bowiem tak długo, jak historia nieodległego miasta, w którego skład zresztą Popowice weszły już w 1897 r. Wieś Popelwitz warta było wzmianki już w 1263 r. – jako posiadłość opactwa św. Wincenta na Ołbinie, wymieniona na Pawłowice oraz szybko przez nowych właścicieli – księcia Henryka III i jego brata Władysława – sprzedana mieszczaninowi Konradowi Bawarczykowi.

Tam grasował Manduba

Wiele już stuleci pisze się opowieść o tym świecie. W tej historii nie brak spektakularnych, barwnych postaci, morderstw, rabunków, zdrad, zrujnowanych pałaców i zbójeckich zasadzek. W osiemnastym stuleciu wrocławski biskup Ludwik Franciszek von Pfalz-Neuburg wzniósł w tym nieco dzikim i naturalnym wówczas miejscu malowniczy pałacyk. Niedługo postał, działania zbrojne podczas wojny siedmioletniej zamieniły go bowiem w ruinę. Ale mimo uszczerbków w strukturze budowlanej nadawał się jeszcze na schronienie, choć faktycznie na tę nieruchomość mógł się skusić jedynie amator mrocznych klimatów.

Według starych przekazów w ruinach uwił sobie gniazdo miejscowy Robin Hood ze swoją bandą – zbójnik Manduba, korumpujący ówczesną radę miejską i wymuszający haracze od bogatych, a sponsorujący biednych. Zginął w wyniku zdradzieckiego spisku, a jego zbójecka zgraja, pozbawiona charyzmatycznego przywódcy, rozpierzchła się po świecie. Ta legenda, ale nade wszystko rekreacyjne walory okolicy powodowały, że kilkadziesiąt lat po Mandubie wrocławianie chętnie zapuszczali się tu na podmiejskie wycieczki, na przykład korzystając z kursów pierwszych konnych tramwajów.

Ciuchcią na majówkę

Od 1856 r. można też było dojechać do Popowic koleją, bo otwarto linię na trasie do Poznania. Weekendowi turyści mogli liczyć nie tylko na wypoczynek nad rzeką, wśród natury, ale też na usługi gastronomiczne – działała tu knajpa z pysznym jedzeniem.

Trzy lata przed uruchomieniem kolejowego połączenia okolicy z miastem powstał w tym miejscu pierwszy ośrodek, który dziś nazwalibyśmy kliniką leczenia stresu bojowego: profesor Uniwersytetu Wrocławskiego, doktor Heinrich Neumann, założył placówkę psychiatryczną, w której dochodzili do pionu żołnierze niedawno zakończonej wojny austriacko-pruskiej.

Aby mieć bledziutkie pojęcie o tym, że Popowice sto lat temu były murowane nie wielką płytą, tylko zindywidualizowanymi wizjami architektów, zacznijmy wyprawę od jednego z naprawdę niewielu ocalałych budynków – to powstały w latach 1906-1910 Śląski Instytut Edukacji Niewidomych (Schlesiche Blinden-Unterrichts-Anstalt). Teraz to Ewangelickie Centrum Diakonii i Edukacji im. ks. Marcina Lutra, a w powojennych latach Centrum Kształcenia i Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych). (1) Wysiadka na przystanku przy popowickiej zajezdni przy ul. Legnickiej 65 – warto zaznaczyć, że w nieczynnej zajezdni działa teraz centrum wspierania organizacji pozarządowych oraz jeden z najnowocześniejszych skateparków w Polsce. Zadaszony, ogrzewany, oświetlony i bezpieczny; nawet bez kasku tam nie porządzisz, ani, będąc małolatem, nie wejdziesz bez zezwoleń od starych.

Ewangelickie Centrum Diakonii i Edukacji im. ks. M. Lutra, przed wojną ośrodek leczenia osób ociemniałych

 

Przed czterdziestym piątym – do czterdziestego piątego

Tak wszak dzieli się egzystencja tego osiedla. To był naprawdę piękny kawałek miasta. Ludzie tu pracowali, bawili się, wypoczywali, żyli. Kto nie wierzy, niech zerknie na karty pocztowe i archiwalne fotografie.

Istotnym miejscem, nadającym energię przemysłową, był powstały na przełomie wieków popowicki port rzeczny. Jego budowę ukończono w 1901 r. Powstał obiekt z obszernym basenem portowym, magazynami, halą stoczniową. Raźno pracowały dźwigi, suwnice przeładunkowe, sypał się węgiel i żwir, podjeżdżały wagony kolejowe. Tory łączyły Popowice z dworcem Nadodrze oraz z Trzebnicą dzięki kolejce wąskotorowej, istniejącej jeszcze wiele lat po wojnie.

Takie były Popowice. Trudno uwierzyć – takie światy zaginione... źródło: Wratislaviae Amici dolny-slask.org.pl

 

Oprócz uniwersyteckiej kliniki psychiatrycznej działało tu wówczas zlokalizowane w imponującej budowli pomiędzy dzisiejszą Niedźwiedzią a Starograniczną – Królewskie Katolickie Seminarium Nauczycielskie (gmach rozebrano po wojnie). Przy Żubrzej (Krischke Strasse) stał budynek szkoły podstawowej, niedaleko kaplica św. Jerzego, dalej – za linią ulicy Legnickiej – były pola z kapustą i ziemniakami.Ani śladu nie ma też już z wielkiej popowickiej inwestycji, zaprojektowanej przez Theodora Effenbergera dla ośmiu tysięcy mieszkańców – Siedlung Popelvitz w okolicach ulicy Na Ostatnim Groszu (granicznej ulicy Popowic).

Dziś blokowisko, kiedyś coś może w tym samym stylu, a jednak inaczej... Ciekawe, że nie pozostał po tym nawet ślad... źródło: Wratislaviae Amici dolny-slask.org.pl

Imponujące budowle zamieniły się w pył w 1945 r., podczas oblężenia Festung Breslau, razem z przepięknym ceglanym kościołem przy ulicy Kłodnickiej, wzniesionym w stylu neogotyckim, zaprojektowanym przez wrocławskich architektów Johannesa Gebla i Theodora Pluschke. Ołtarz główny wykonał monachijski rzeźbiarz Schreiner. Trwały tu zażarte walki, bombardowania, ostrzały, dochodziło nawet do indywidualnych potyczek, ba! nawet do walk wręcz.Cud, że ocalała wspaniała bryła rzeźni miejskiej, zaprojektowanej w 1893 r. przez Georga Osthoffa. Działała jeszcze długo po wojnie, powodując, że transporty zwierząt rzeźnych, wożone ulicą Legnicką, dawały się specyficznie we znaki. „Niedopasione” zwierzęta wypuszczano nawet czasem w latach 70. na „zieloną trawkę” w rejonach ulicy – nomen omen – Podmiejskiej, obok dzisiejszego popowickiego bazarku (fajne miejsce, bardzo ważne dla osiedla i dla Wrocławia, klimat, asortyment, świeżość – perfektamente!).

Popowicki bazarek. Świeżo

Ale dzieło zniszczenia – i to wcale nie z powodów neohumanitaryzmu, czy fali wegetariańskich ruchów – dokonało się w roku 1999, przy nieskutecznych protestach wielbicieli wrocławskiej architektury. Rzeźnia bowiem, choć kontrowersyjna jako miejsce zwierzęcych cierpień, była niezwykła jako obiekt budowlany. Próżny żal, pozamiatane. Został tylko budynek dyrekcji rzeźni, a w nozdrzach nikła pamięć zapachu z tego miejsca. W zamian mamy handlowe centrum Magnolia, więc cieszmy się światem, który sami sobie urządziliśmy.

Z wrocławskiej rzeźni pozostał tylko biurowy budynek

Mongolia... czyli Centrum Handlowe Magnolia

Ale nie ma też jeszcze innych, ważnych dla kultury Wrocławia miejsc na Popowicach. Na wybudowanym w latach 1972-1975 blokowiskowym osiedlu działało studyjne kino Studio. Kto chciał czerpać w latach 70.-80. wrocławska kulturę pełnymi garściami, nie mógł nie trafić w ten punkt, stworzony przez Ryszarda Mergiesa. Koniec tego świata nastąpił w 2000 r.; kino zlikwidowano, potem rozebrany został kinowy budynek. Znów mamy, co mamy. Jedną z potężniejszych struktur budowlanych, które, wraz z blokami, musiały godnie zastąpić to, co kiedyś tu było, okazuje się dziś kościół Matki Bożej Królowej Pokoju. Zwłaszcza że ręce do góry poniósł nawet kultowy niebieski pawilon, zwany „kwadraciakiem”, w którym czasem można było znaleźć cuda wianki, a czasem – i najczęściej – nic. Ale była tam, na ostatnim etapie, bardzo fajna szmaciarnia oraz znakomita naleśnikarnia.

Dawniej miejsce emocji kinowych, dziś Biedronka

Monumentalny kościół, integrujący społeczność Popowic

cdn.

Tekst i fot.: Barbara Chabior

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama
Powrót na portal wroclaw.pl