wroclaw.pl strona główna Najświeższe wiadomości dla mieszkańców Wrocławia Dla mieszkańca - strona główna

Infolinia 71 777 7777

24°C Pogoda we Wrocławiu
Ikona powietrza

Jakość powietrza: umiarkowana

Dane z godz. 12:00

wroclaw.pl strona główna
Reklama
  1. wroclaw.pl
  2. Dla mieszkańca
  3. Aktualności
  4. Myszy i ludzie

John Steinbeck

Uprawianie sportu jest prawem człowieka.

Każdy musi mieć możliwość uprawiania sportu bez jakiejkolwiek dyskryminacji i w zgodzie z duchem olimpijskim, czyli w atmosferze wzajemnego zrozumienia, przyjaźni, solidarności i zasad fair play – to zdanie, przetłumaczone przez Google na podstawie Karty Olimpijskiej. Zdanie, które w dniu otwarcia olimpiady w Soczi (Sochi) otwierało stronę Google na całym świecie. Przez miniony tydzień trwania olimpijskich igrzysk wydarzyło się wiele. Takie gigantyczne imprezy zatrzymują oddech, ale robią je ludzie: z twarzą, umiejętnościami, nazwiskami. Takim właśnie ludziom (przynajmniej niektórym) chciałbym oddać dzisiejszy tekst „Smektały na weekend”. Dlatego przywołałem tutaj tytuł słynnej powieści Johna Steinbecka „Myszy i ludzie”. Przy igrzyskach kreują się bowiem, firmują je – ludzie oraz myszy właśnie.

 

 

Ralph Lauren

To facet, który zaprojektował perfekcyjnie skomponowane sportowe stroje, w których występują reprezentanci USA. Sportowcy w dresach Laurena są rozpoznawalni natychmiast. Bardzo pomysłowe zewnętrzne „ingrediencje”, przywołujące w tyle głowy flagę i potęgę Stanów Zjednoczonych – robią wrażenie przynależne do światowego lidera. Bardzo się sprawdził ten nowojorski twórca wielu marek, między innymi – Polo Fashion. Ale Polacy nie mają się w Soczi czego wstydzić. Stroje zaproponowane przez potężniejącą na rynku firmę 4F emanują zgaszoną elegancją. W gamie odcieni popiołu – sycą wzrok. Romby zaś w okolicach ramion mają przypominać kryształy Swarovskiego (to chyba lekka nadinterpretacja).

Pod polskimi ubraniami nikt się z nazwiska nie podpisał, ale to propozycja wysoce profesjonalna. Polakom i Amerykanom przyznaję – w dziedzinie mody – wspólny złoty medal!

 

 

Katarzyna Janowska

Natomiast o dyskwalifikację otarła się Katarzyna Janowska, od trzech lat naczelna TVP Kultura, mojego branżowego kanału. Zaprosili tę redaktorkę do olimpijskiego studia TVP 1, aby wspólnie z innymi komentatorami obejrzeć inaugurację olimpiady. Ludzie! Jakie głupoty gadała pani redaktorka, gdy inaugurujący igrzyska pokaz dobiegł końca. Pogardliwie tokowała, że to słabizna, nuda, że wszystko pod Putina, że w Londynie było lepiej, bo śpiewali ludzie sceny pop. Zupełni nie zrozumiała prostego przesłania widowiska. Gdyby to wszystko mówił prezes PiS, Jarosław Kaczyński, zrozumiałbym. On w ogóle by nie puścił polskich sportowców, prawdziwych patriotów, do Ruskich. Ale jeśli takie androny plecie kierowniczka kanału kulturalnego – wstyd. Albo luki w wykształceniu. Pamiętam jej telewizyjne rozmowy w cyklu „Na koniec wieku” oraz  „Rozmowy na nowy wiek”, gdy z Władysławem Bartoszewskim, Markiem Edelmanem rozmawiała na klęczkach, czyli nieciekawie. Teraz pokazała pogardę dla twórców wielkiego widowiska pokazującego ducha Rosji.

 

 

Konstantin Erst

Tego historycznego ducha, na pewno na osobiste polecenie Putina, przywoływał Konstantin Erst (1961), pochodzący, tak jak prezydent Rosji, z Petersburga (dawniej Leningradu). Mając 25 lat, obronił doktorat z biochemii (mój syn Tymon doktoryzował się z ekonomii w 26. roku życia). Jest wydawcą wielu głośnych programów telewizyjnych, obecnie dyrektor wielkiego telewizyjnego kanału ORT (żona – szefowa TV Channel). To właśnie on wykombinował, że pięć tysięcy artystów pokaże światu „Sny o Rosji”, czyli odtworzy dzieje imperialnego kraju od rządów wielkiego władcy Piotra I do czasów współczesnych. Ale bez obecności Lenina, Stalina i innych bandytów. Tak wymyślił. I tak zrobił w sposób perfekcyjny. Komentującemu wydarzenie redaktorowi Babiarzowi zabrakło pieśniarza Wysockiego, redaktorowi Szaranowiczowi zabrakło barda Okudżawy. Ja chciałbym zobaczyć w tym pokazie Mistrza i Małgorzatę. Gdy mi kiedyś zlecą podobne widowisko – na pewno wcisnę do scenariusza bohaterów powieści Michaiła Bułhakowa. Ale (będzie rusycyzm) – póki co – zachwyciłem się wytworem wyobraźni Ersta (scenami z Malewicza, Rodczenki).

 

 

Steve Rosenberg

Steve Rosenberg to moskiewski korespondent brytyjskiej telewizji BBC.

To on pierwszy odkrył, że w olimpijskiej wiosce, w centrum biathlonu, są toalety ze stereofonicznymi, podwójnymi klozetami. Więc wrzucił to na Twitter i zaczęła się zabawa. Wiele razy widziałem ten bliźniaczy produkt na tubylczych ekranach, po prostu kupa śmiechu. Inny redaktorski zuch z Polski odkrył rdzawą wodę w olimpijskim kranie. A już ekstremalnie zachwycił mnie nasz dziennikarski strażnik moralności, który na konferencji prasowej po złotym skoku Kamila Stocha zadał mu półdebilne pytanie. Mianowicie zapytał mistrza skoków, czy nie czuje dyskomfortu, bo przecież jest niedziela – a Stoch zamiast być obecny na mszy skacze w zawodach.

 

 

Kamil Stoch

Za to Kamil Stoch okazał się w każdej mierze debeściakiem. Skacze na medal, rewelacyjnie (także podczas treningów na dużej skoczni – szykuje się kolejny triumf!). A do mikrofonów mówi tak, jak na mistrza przystało. Bez chełpliwości, z delikatnym żartem. Wie, że jest jeszcze w tej sportowej karuzeli jego trener, sztab pomocników, oddani kibice, kochani rodzice. Duża klasa. A po drugim, jutrzejszym konkursie na skoczni dużej, klasa Kamila Stocha będzie jeszcze większa.

To dzięki temu sportowcowi staję się nadmiernie sentymentalny. W telewizyjnym ekranowym wymiarze HD, za sprawą Kamila właśnie, narodowa flaga łopocze dumniej, orzeł nie idzie w gówna, wilgotnieje mi oko. Bezcenne.

 

 

Aleksander Wierietielny

Nie tylko mnie trafia się ta specyficzna wilgoć. Rosyjski Białorusin urodzony w Finlandii i mieszkający w Hrubieszowie oraz w Kazachstanie, czyli Aleksander Wierietelny (30 lat temu trenował narciarzy Górnika Wałbrzych) też beczał na olimpijskiej trasie, na Krasnej Polanie, gdy jego zawodniczka, Justyna Kowalczyk, pokonując ból nogi, biegła po złoto. Podobne emocje okazywał polski trener Paweł Abratkiewicz, główny trener rosyjskich łyżwiarek szybkich, gdy jego z kolei podopieczna, Olga Fatkulina, przy ogłuszającym dopingu widzów, zdobywała dla Rosji srebrny medal na dystansie 500 metrów. Na tym właśnie polega wspólnota sportu, jego międzynarodowy wymiar. A nie na dwóch sedesach czy płynącej z rury rdzawej wodzie. Nie ma co szukać dziury w całym – o czym świadczy wielomiesięczna partanina na polskich drogach – zapoczątkowana jeszcze przed Euro 2012.

 

 

Andrzej Biernat

Biernat to nowy minister sportu. Zgrzyta mi w tym szlachetnym olimpijskim obrazie. Pokazuje się w relacjach z Soczi w przygniecionym sportowym stroju, bredząc o 12 (a nawet 20) medalach, jakie mogą zdobyć jego podopieczni (premier Tusk myśli o 4, 5 medalach dla Polaków). Zasłynął głośną bibą w hotelu sejmowym zaraz po nominacji na ministra. Mówi najczęściej w sposób arogancki, taki trącący nawet knajactwem.

Zwany w PO basenowym, lub kierownikiem pływalni, był do niedawna postrachem łódzkich struktur tej partii. Lubi rządzić z cienia. Nie znosi wytykania mu błędów i kiedy ktoś jest mądrzejszy od niego – donosi jego dawny współpracownik.

Zupełnie mi nie pasuje do sportowców, o których dzisiaj pisałem. Nie pasuje do przesłania Karty Olimpijczyka. Ale może, przynajmniej w dniach trwania olimpiady, nie będzie forsował swoich życiowych zasad. Mamy jeszcze dwa tygodnie zmagań.

A jutro, w sobotę, na dużej skoczni, Kamil Stoch znów zbuduje miliony Polaków.

 

 

Zdzisław Smektała

Fot. z archiwum autora (Flickr)

Posłuchaj podcastu

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama
Powrót na portal wroclaw.pl