Zeus i Posejdon witają gości z innej galaktyki
Nobliwi wielbiciele antyku, ale też ci, którzy idealizują antyk oglądając hollywoodzkie kino glamour spod znaku „Kleopatry”, płacą po kilkanaście euro, aby móc sfotografować się pod Koloseum z rzymskim legionistą, kompletują skórzane sandały i hełm w sklepiku nieopodal Panteonu koniecznie powinni zobaczyć wystawę „Mity olimpu wobec współczesności”.
Wystawa Krzysztofa Skarbka/ Mity Olimpu wobec współczesności w Galerii Miejskiej we Wrocławiu
Wernisaż / Performance / WystawaGaleria Miejska
Krzysztof Skarbek w dowcipny, mocno ostentacyjny i sobie tylko właściwy sposób przetwarza znane nam z mitologii postaci bogów i herosów, motywy, architekturę konfrontując je ze współczesnymi symbolami (przycisk on/off, bluetooth), bohaterami i techniką z kręgu pop kultury (Darth Vader, James Bond, King Kong, statki kosmiczne, roboty), czy problemami, z jakimi mierzy się współczesny odbiorca (walka o ekologię, cyberwojna, szkodliwe promieniowanie, pandemia), a jednocześnie udowadnia, że istnieje naturalna ciągłość między antykiem i współczesnością.
– Najbardziej wybrzmiewają w pracach dwa podstawowe tematy – miłość i konflikty, spory międzyludzkie wokół władzy, panowania. Te motywy są spoiwem, które nas łączy z antykiem – zwraca uwagę Katarzyna Zahorska, kuratorka wystawy w Galerii Miejskiej.
Fluorescencyjne farby, brokat, estetyka kampu
Na dwóch poziomach (parter i piwnica) obejrzymy ponad 40 prac (płótna, nadruki na banerach, film) Krzysztofa Skarbka, na co dzień profesora wrocławskiej ASP. Charakteryzuje je wyjątkowo mocna, kontrastowa kolorystyka, gęste faktury, użycie przez autora brokatu. Katarzyna Zahorska świadomie używa określenia „kamp” na określenie ich szczególnej estetyki. – Chodzi o ogólną teatralność przedstawień, bo patrząc na te prace uczestniczymy w spektaklu, który rozgrywa dla nas autor – tłumaczy kuratorka. – Pokazuje nam zaczątek historii, a my możemy ją kontynuować w dowolny sposób, rozbudowywać te scenariusze przechodząc od jednego płótna do drugiego – dodaje Katarzyna Zahorska.
Lubimy idealizować antyk, w czym przez lata pomagały nam filmy, komiksy, obrazy, ale bohaterskie czyny i wielkie romanse to tylko część tamtej rzeczywistości. – Celem Krzysztofa Skarbka jest pokazanie, że tamta rzeczywistość jest spójna ze współczesnością, a dylematy moralne i konflikty podobne do tych, z jakimi się zmagamy – podkreśla kuratorka wystawy „Mity Olimpu wobec współczesności”.
Bogowie walczą, defilują, dyskutują
Bogowie – Zeus (najważniejszy z bogów), Posejdon (bóg mórz), Ares (bóg wojny), Artemida (bogini łowów), Atena (bogini mądrości), Hera (bogini płodności), Nike (bogini zwycięstwa), Meduza (potwór, jedna z Gorgon), Demeter (bogini płodności ziemi), Persefona (bogini Podziemia) to tylko niektóre z postaci greckiego panteonu bóstw uwiecznione przez Krzysztofa Skarbka. Znajomość ich losów ułatwi nam oglądanie obrazów, a autor, za sprawą atrybutów, też podpowiada, kogo oglądamy (zanim przeczytamy tytuł). – Łatwo ich zidentyfikować, bo posiadają charakterystyczne dla siebie cechy, a więc na przykład Posejdon trzyma w ręku trójząb, a Meduza ma włosy z węży.
Bogowie częściej od walki ze sobą negocjują, dyskutują o medycynie, dopingują do poskramiania złych emocji, otrzymują w darze nieznane pliki od robota, biorą udział w defiladzie (z polską flagą zresztą), powstrzymują obce promieniowanie.
Poza bogami na obrazach pojawia się dobrze już znane z poprzednich prac Krzysztofa Skarbka imaginarium (m.in. tygrys, roboty, postaci z pop kultury).
Znajomi proszeni na antyczny performans
Obok tradycyjnie namalowanych na płótnie albo banerach obrazach mamy też obrazy fotograficzne, na których autor połączył zarówno sfotografowanych podczas performansu znajomych przebranych w stylu epoki, jak i dołączył budynki, technologiczne (czołgi, łaziki, roboty), postaci wojowników galaktyki. – Zdjęcia traktuję jako znak procesu twórczego, przygotowania, etapu przejściowego, pomocnego, bo jest dowodem, ile zabawy, entuzjazmu towarzyszyło tworzeniu prac w ich ostatecznej formie – wyjaśnia Katarzyna Zahorska.
Kuratorka dodaje, że wystawy nie zaaranżowała tak, aby zdjęcie usytuować blisko obrazu, któremu odpowiada. – Uważny widz po prostu znajdzie te odniesienia – zapewnia.