Nie było otwarcia festiwalu w stylu wielkich wrocławskich imprez, ale nikt z zebranych w sobotni wieczór w Ossolineum tego nie wymagał. Muzyka kameralna rządzi się własnymi prawami, nie gromadzi publiczności (przynajmniej w naszym kraju) porównywalnej do tej, jaka przychodzi, aby posłuchać utworów symfonicznych. Wypada powiedzieć, wielka szkoda, bo choćby kwartety smyczkowe to olimpijska niemal forma muzykowania wymagająca wielu umiejętności, by wymienić idealne zgranie i wypracowanie kompromisów wśród członków zespołu, dobór repertuaru dostosowanego do artystycznej dojrzałości i (nie da się ukryć) technicznej sprawności.
Rozpoczynający się właśnie festiwal Kwarteneum jest propozycją dla tych, którzy od monumentalnego brzmienia wolą bardziej wyselekcjonowane albo po prostu oryginalne (bo gdzie indziej posłuchamy kwartetu fletowego, czy waltorniowego). Organizatorzy, skrzypkowie Radosław Pujanek i Tomasz Kwieciński, trzeźwo patrzą na rynek muzyczny i zależy im na razie, by zdobywać powoli wiernych melomanów. Po znakomitym występie poznańskiego Kwartetu Meccorre na kolejny koncert wielu z nich, z pewnością, wróci. Atmosfera w Ossolineum sprzyja kontemplacji, akustyka mogłaby być lepsza (w niskich rejestrach gorzej brzmi np. wiolonczela), ale ogromnym atutem jest fakt, że publiczność może być bardzo blisko wykonawców. Następny koncert (Polskiego Kwartetu Fletowego) zaplanowano 15 marca w Kamienicy pod Złotym Słońcem, a kolejny w Refektarzu Ossolineum.
Meccorre String Quartet nieprzypadkowo znalazł sobie już stałe miejsce wśród świetnie rokujących zespołów kameralnych. Poziom jest wyśrubowany, repertuar stanowi niemałe wyzwanie, któremu muzycy są w stanie podołać tworząc, co ważne, kreacje godne zapamiętania. Tak było zwłaszcza w Kwartecie smyczkowym g-moll op. 10 Claude’a Debussy’ego z fenomenalnymi kreacjami wszystkich czterech instrumentalistów, zwłaszcza jednak skrzypka Jarosława Nadrzyckiego i wiolonczelisty Karola Marianowskiego. Ale również I Kwartet smyczkowy C-dur Karola Szymanowskiego wybrzmiał z niezwykłą energią, motoryką. Muzycy są gotowi do grania trudnego programu ze swobodą pozwalającą na wydobycie z tekstu wielu istotnych niuansów brzmieniowych i wyrazowych.
Magdalena Talik