Najważniejsze informacje (kliknij, aby przejść)
Pomianowo to niewielka wieś w województwie zachodniopomorskim, kilka kilometrów od Białogardu. Jednym z najważniejszych zabytków w miejscowości jest kościół pw. Chrystusa Króla, który podobno powstał na miejscu starszej świątyni. Z tego kościoła pochodzi zespół witraży z XVII wieku restaurowanych przez studentów Akademii Sztuk Pięknych, Pracowni Konserwacji i Restauracji Witraży we Wrocławiu.
Ponad sto kruchych szkiełek z Pomianowa
W sumie, w pracowni konserwacji na ASP, studenci odrestaurowali pod okiem wykładowców trzy przeszklenia. Elementy witrażowe pochodzą z XVII wieku, ale osadzone są w stalowej, również zabytkowej ramie, ale z XIX wieku.
Jak wyjaśnia Marcin Czeski, wyjątkowość tych witraży polega na technologii wykonania:
– To są witraże malowane emaliami, a następnie wypalane. Dziś są niezwykle kruche. Może to wynikać z błędów podczas wypalania albo braku ochrony przed czynnikami atmosferycznymi.
Konserwacja dwumilimetrowych szybek to mrówcze zadanie:
– Najtrudniejszą częścią prac było wyciągnięcie szklanych elementów i ich oczyszczanie. Szkło jest bardzo delikatne, a elementy sklejono kitem szklarskim. Najpierw musieliśmy więc zmiękczyć kit, aby powoli go zeskrobać, a następnie wyciągaliśmy szkiełka. Trwało to kilka tygodni – przyznaje Marcin Czeski.
Każde szkiełko było badane pod kątem uszkodzeń i odpowiednio oznaczone, aby bez problemów można było złożyć witraż.
– Znaleźliśmy wiele pęknięć, ale jedno było bardzo poważne. Dotyczyło XVII-wiecznego tonda witrażowego, które pękło na pół. Każdy element oczyściliśmy. Pęknięcia skleiliśmy klejem, który jednocześnie maskuje pęknięcia, i uzupełniliśmy. Nie przywracaliśmy jednak kolorów emalii sprzed wieków – mówi Marcin Czeski.
Oczyszczone szkiełka montowane były techniką właściwą dla tego okresu, a braki uzupełniane szkłem konserwatorskim, transparentnym i lekko falującym.
Choć witraże już są gotowe, to jeszcze nie można ich oglądać w Pomianowie. Cały kościół jest w trakcie prac konserwatorskich, więc witraże będą montowane prawdopodobnie w czerwcu.
Konserwacja witraży z Pomorza Zachodniego
Witraże z Pomianowa nie są ani pierwszymi, ani ostatnimi, które opuściły pracownię konserwacji na ASP.
– To już piąta edycja naszego projektu Witraże na Pomorzu Zachodnim. Od lat współpracujemy w tym zakresie z Muzeum w Koszalinie – wyjaśnia Marcin Czeski.
W ramach projektu naukowcy i studenci z ASP badają kościoły, które zachowały się na zachodzie Polski.
– Analizujemy stan odkrytych witraży, a jeśli wymagają konserwacji, podejmujemy się jej. Badamy ich historię i technikę wykonania. Prace te wykonują studenci w ramach prac dyplomowych, oczywiście pod okiem opiekunów – mówi Czeski. – W tym roku dostaliśmy też dofinansowanie z Narodowego Instytutu Konserwacji Zabytków – dodaje.
W ramach trwającej edycji studenci ASP odrestaurują:
- cztery XVI-wieczne witraże z kościoła pw. św. Jana Chrzciciela w Łeknie (w ramach pracy doktorskiej Katarzyny Czai-Arkabus);
- zespół XVI-wiecznych witraży z kościoła pw. św. Teresy w Chociminie (w ramach prac magisterskich badania i konserwację przeprowadzą studenci);
- ostatnia kwatera XIX-wiecznego witrażu z kościoła pw. św. Mikołaja w Gdańsku, pochodzącego z pracowni Adalberta Rednera z Wrocławia (w ramach prac magisterskich konserwację przeprowadzą studenci).
Prace nad tymi zabytkami zrealizowane są w ramach programu wsparcia dydaktyki na wydziałach konserwatorskich w Polsce.
Kruche dziedzictwo
Jak wyjaśnia Marcin Czeski, niektóre witraże z powodu upływu czasu są w katastrofalnym stanie. Inne poddane zostały nieprofesjonalnym próbom restauracji. – Do prac konserwatorskich bierzemy te najbardziej zagrożone – podkreśla Marcin Czeski.
Na pytanie, czym wyróżniają się witraże na Pomorzu Zachodnim, Marcin Czeski wyjaśnia, że występuje tam największy w Polsce zespół witrażowy malowany emaliami.
– Szacujemy, że przed II wojną światową na tym terenie było ponad 800 witraży. Po wojnie zostało ich około 200. Część zniknęła w wyniku działań wojennych, część przez zwykłe zaniedbanie, które wynikało głównie z tego, że były na nich niemieckie herby lub napisy. Kruchość materiału i nieodpowiednia konserwacja dopełniły dzieła – wyjaśnia.
Podobna sytuacja jest na Dolnym Śląsku.
– To nasze dziedzictwo powinno być jak najszybciej skatalogowane. Szkło jest kruche. Bardzo łatwo zniszczyć je bezpowrotnie – alarmuje Marcin Czeski. I dodaje: – Dla naszego regionu kwestia zachowania witraży powinna być tym pilniejsza, że w XIX wieku we Wrocławiu istniały najważniejsze w tej części Europy pracownie witrażu: Adalberta Rednera i Adolfa Seilera.