Pielgrzymki do „Polonii”
Znajdujące się obecnie w zbiorach Muzeum Śląskiego w Brzegu olbrzymich rozmiarów płótno Jana Styki „Polonia” (6 na 3 metry) dawno nie było pokazywane we Wrocławiu. – To wspaniałe dzieło sztuki przez lata było ozdobą głównej sali ratusza lwowskiego i po 1945 udało się z nim dotrzeć do Polski – przypomina Piotr Oszczanowski, dyrektor Muzeum Narodowego we Wrocławiu.
Jan Styka malował „Polonię” w swojej lwowskiej pracowni jako protest przeciwko rozbiorom Polski i jednocześnie formę upamiętnienia 100. rocznicy uchwalenia Konstytucji 3 Maja. – Obraz jest alegorią narodową, przedstawia postaci i wątki ważne dla historii Polski, co doceniono, bo obiekt był celem pielgrzymek, a potem w formie reprodukcji trafił do wielu polskich domów – opowiada Beata Stragierowicz, kuratorka wystawy, która podkreśla również, że płótno nie jest arcydziełem. – Styka uważał, że treści są bardzo ważne i można dla nich poświęcić formę malarską – dodaje.

„Polonia” Jana Styki w Muzeum Narodowym
Muzeum Narodowe we Wrocławiu
Bohaterowie „Polonii”
Na obrazie obejrzymy zarówno tytułową Polonię, kobietę w białej szacie przykutą do skały. Nad jej głową przytwierdzono tablicę z napisem „Konstytucja 3 Maja”, a pod stopami leżą pomordowani rodacy. Na czarnym proporcu, który złowieszczo powiewa na wietrze widnieją daty rozbiorów Polski.
Ale, choć wskazywałby na to tytuł, centralną postacią obrazu nie jest Polonia, tylko Naczelnik Tadeusz Kościuszko w charakterystycznej chłopskiej sukmanie po wygranej bitwie pod Racławicami. Wśród otaczających go postaci dojrzymy m.in. Adama Mickiewicza, szewca Jana Kilińskiego, generała Henryka Dąbrowskiego i księcia Józefa Poniatowskiego.
Dla ułatwienia identyfikacji, w Muzeum Narodowym znajdziemy specjalną tablicę, na której dokładnie zaznaczono postaci historyczne namalowane przez Jana Stykę.
Z kolei w jednej z gablot obejrzymy szkice malarza poprzedzające powstanie „Polonii” podarowane przez mieszkającego w Stanach Zjednoczonych wnuka Styki.
Plakaty patriotyczne – niezwykły dar
– Ta kompozycja plakatów jest o tyle cenna, że wiele plakatów z wojny polsko-bolszewickiej zostało w okresie PRL-u zniszczonych, więc nawet nasz skromny zbiór jest wyjątkowy – tłumaczy Beata Stragierowicz, kuratorka także drugiej niepodległościowej wystawy. Wszystkie eksponaty pochodzą z daru profesora Mariana Morelowskiego, wybitnego historyka sztuki pracującego na uniwersytetach w Wilnie, Lublinie, a potem we Wrocławiu.
Historyk sztuki kolekcjonował malarstwo, grafikę, rysunek, rzeźbę i rzemiosło artystyczne, a dzięki jego badaniom w Rosji znaleziono wiele zrabowanych z Polski dzieł sztuki o wielkiej wartości.

Plakaty patriotyczne z daru prof. Mariana Morelowskiego w Muzeum Narodowym
Muzeum Narodowe we Wrocławiu
Wystawa we Wrocławiu przywołuje pamięć o profesorze Morelowskim, nie ma wątpliwości jego syn, Stanisław Morelowski. – Plakaty patriotyczne, choć znajdowały się w zasobach ojca, nie były eksponowane w mieszkaniu rodziców. Czas lat powojennych temu nie sprzyjał, zwłaszcza że ojciec był inwigilowany przez SB – opowiada Stanisław Morelowski.
Plakaty szczęśliwie przetrwały i są niezwykle ważnym dokumentem lat 20. XX wieku, okresu krótko po odzyskaniu przez Polskę tak upragnionej niepodległości. – Wówczas propaganda wizualna była orężem w walce o duszę narodu w obliczu zagrożenia ze strony bolszewików, których przedstawiano jako złoczyńców podkreślając, że ich podbój może być kresem państwowości – mówi Beata Stragierowicz. To plakaty antybolszewickie.
Drugą grupą są plakaty werbunkowe. – Mobilizowały do obrony zagrożonej ojczyzny, jak plakat Eugeniusza Gepperta, późniejszego pierwszego rektora dzisiejszej Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu, czy plakaty Zygmunta Kamińskiego („Do broni! Ojczyzna was wzywa!”) i Edmunda Bartłomiejczyka („Na pomoc! Wszystko dla frontu! Wszyscy na front!”), twórcy godła Rzeczpospolitej (przywróconego w 1990 roku).