Baśń pod wysokim napięciem
Spektakl powstał w teatrze, w którym blisko dwadzieścia lat temu miała miejsce premiera „Oczyszczonych” w reżyserii Krzysztofa Warlikowskiego według tekstu Sary Kane. – Tamten spektakl wniósł inną wrażliwość do polskiego teatru, przyszło go obejrzeć inne pokolenie widzów – podkreśla Anka Herbut, która uważa premierę „Magnolii” na scenie tego samego Wrocławskiego Teatru Współczesnego za znak. – Wydało nam się to bardzo ciekawe, bo „Magnolia” ma bardzo specyficzną emocjonalność, wrażliwość, temperaturę relacji – wylicza.

Magnolia – spektakl na podstawie filmu Paula T. Andersona
Wrocławski Teatr Współczesny im. Edmunda Wiercińskiego
Twórcy określają spektakl mianem baśni. – Wywiedzionej zresztą od samego Paula Thomasa Andersona, bo struktura jego filmu zakłada, że pojedyncze postaci łączy podobne doświadczenie – pragnienia miłości, żalu za winy, do którego każdy musi dojrzeć, umiejetności pogodzenia się z przeszłością, innymi ludźmi. A baśń ma to do siebie, że jest uniwersalną opowieścią, możemy znaleźć w niej elementy, postaci, zdarzenia, które przydarzają się nam w różnych wariacjach – tłumaczy Anka Herbut.
„Magnolia” na scenie
Nad scenariuszem do spektaklu Herbut pracowała z Krzysztofem Skoniecznym, wrocławianinem, który ostatnio wyreżyserował (i jest autorem scenariusza, wspólnie z pisarzem Jakubem Żulczykiem) doskonale oceniany serial „Ślepnąc od świateł”. Skonieczny przyznaje, że zazwyczaj pisze scenariusz z drugą osobą. – Współscenarzysta jest lustrem, upewnia mnie w tym, co chcę, ale i w tym, czego nie chcę. Nie mam nastawienia egotycznego, przy lepszym innym pomyśle nie obstaję na siłę przy swoim – zaznacza twórca.
Reżyser dodaje, że do ostatnich minut walczą o słowa i zdania. W przypadku „Magnolii” Skonieczny i Herbut zachowali wielowątkową strukturę, połaczyli niektóre postaci z filmu. – Interesowało nas, by przenieść m.in. wariacki montaż Andersona, na rozwiązania, jakie są możliwe w teatrze – przyznają. – Szukaliśmy rozbuchanej formy, bo coś skromniejszego mogłoby tak nie oddziaływać, szkoda byłoby zresztą zmarnować potencjał realizatorów – stronę plastyczną Fabiena Lédé, światło Michała Dymka, choreografię Marty Ziółek, piękne kostiumy Svenji Gassen, minimalistyczną muzykę Wojtka Urbańskiego – wymienia Krzysztof Skonieczny.
Podkreśla, że dopiero w teatrze, gdzie oglądał przed laty zarówno „Oczyszczonych”, jak i „Księgę Hioba” w reżyserii Piotra Cieplaka, można skupić się na laboratoryjnej pracy. – Bardzo mnie interesowało, aby tak dobry zespół aktorski i współtwórcy tego spektaklu stanowili jeden kolektyw – przekonuje Krzysztof Skonieczny.
O czym będzie „Magnolia”? – O pewnym rozliczeniu w życiu, aby można było uwolnić energię i pójść dalej – mówi reżyser.