Poprzednia wystawa strojów i dodatków w Muzeum Narodowym „Modna i już. Moda w PRL” pobiła wszelkie rekordy frekwencji, a odwiedzający (głównie panie) wzdychali na widok zarówno zagranicznych (Dior), jak i rodzimych (choćby kultowego Hofflandu) dzieł sztuki. Kuratorka tamtej ekspozycji, znawczyni historii mody Małgorzata Możdżyńska-Nawotka przygotowała także, tym razem z kostiumografką Marią Duffek, wystawę „Moda i kino. Kostiumy filmowe z kolekcji CeTA” w Pawilonie Czterech Kopuł.

Kostiumy filmowe z kolekcji CeTA w Pawilonie Czterech Kopuł
Wystawa Pawilon Czterech Kopuł - Muzeum Narodowe
Mistrzowie projektowania
Obejrzymy ok. 120 specjalnie odrestaurowanych kostiumów i wiele rekwizytów, które pochodzą ze zbiorów dawnej Wytwórni Filmów Fabularnej (dzisiejszego Centrum Technologii Audiowizualnych) i zachwycały w filmach największych mistrzów – Andrzeja Wajdy, Wojciecha Jerzego Hasa, Romana Polańskiego, Stanisława Lenartowicza, Sylwestra Chęcińskiego. Teraz wielu zwiedzających pozna jeszcze inne nazwiska – wybitnych kostiumografów, za sprawą których kreacje aktorskie przeszły do historii. – Za najwybitniejsze uważam, niewątpliwie, kostiumy Lidii i Jerzego Skarżyńskich – podkreśla Małgorzata Możdżyńska-Nawotka. – Cenię ich ogromne mistrzostwo, znawstwo i polot artystyczny, z jakim interpretują świat bohaterów powieści „Rękopis znaleziony w Saragossie” Jana Potockiego w filmie Wojciecha Jerzego Hasa.
Kostium Zbyszka Cybulskiego i Leona Niemczyka z „Rękopisu znalezionego w Saragossie”
– Państwo Skarżyńscy tak precyzyjnie podchodzili do projektowania strojów z „Lalki” Wojciecha Jerzego Hasa, że np. na podstawie wykonanego przez nich kroju turniury można precyzyjnie datować okres, w jakim kobiety nosiły określone suknie – dodaje Maria Duffek, druga z kuratorek wystawy w Pawilonie Czterech Kopuł.
Faworytem Marii Duffek jest też częściowo zapomniany, niestety, znakomity kostiumograf Marian Kołodziej, którego projekty sukien do „Pamiętnika pani Hanki” Stanisława Lenartowicza do dziś budzą podziw. – Pięknie projektował stroje dla kobiet, które wyglądały w nich młodo i atrakcyjnie – podkreśla kuratorka.
Przy wejściu na wystawę zachwycą z kolei kostiumy z nieukończonego filmu „Na srebrnym globie” Andrzeja Żuławskiego według projektów Magdaleny Tesławskiej i Krzysztofa Tyszkiewicza, które członkowie ekipy uratowali od zniszczenia, a potem przechowywali. – Są rzadkością, mają niemal status relikwii – zwraca uwagę Małgorzata Możdżyńska-Nawotka. – Na wystawie możemy się przekonać, że film, który jest, de facto, montażem niekompletnych materiałów nakręconych w odstępie dziesięciolecia, miał być obrazem dorównującym rozmachem hollywoodzkim produkcjom, moralitetem w realiach science fiction – wyjaśnia Maria Duffek.
Jak film inspirował polską ulicę
Modę filmową w siermiężnych latach PRL-u (do tego okresu nawiązuje spora część kostiumów na wystawie) podglądano z ekranu z nabożną niemal czcią. Po premierze „Do widzenia, do jutra” Janusza Morgensterna młode kobiety chciały wyglądać bardziej „po parysku” i kopiowały sukienki oraz uczesanie Teresy Tuszyńskiej, swetry z golfem były modne po „Anatomii miłości” Romana Załuskiego z Barbarą Brylską i Janem Nowickim, a kożuchy po „Wszystko na sprzedaż” Andrzeja Wajdy. Z kolei wielkie okulary przeciwsłoneczne Małgorzaty Braunek z „Polowania na muchy” także Wajdy chciały mieć na nosie wszystkie studentki. – Pamiętam też, jak w filmie „Bez znieczulenia” Wajdy główna bohaterka, grana przez Ewę Dałkowską, miała ładny, robiony na drutach kremowy sweter, który „poszedł w Polskę” i wiele osób nie zapamiętało problemów moralnych bohaterów, ale ten sweter tak – śmieje się Maria Duffek.
Anna Dymna rzucała wyzwanie konwenansom, biorąc w „Kochaj albo rzuć” Sylwestra Chęcińskiego ślub w krótkiej sukience, jaką obejrzymy na wystawie. – Ta sukienka, krótka i mocno wydekoltowana, była przełomem w tradycji długich sukien, jakie noszono w latach 70. – przyznaje Maria Duffek.
Suknia ślubna noszona przez Annę Dymną
Z kolei w filmie „Wielki Szu” także Chęcińskiego garnitury Jana Nowickiego i sukienki Doroty Pomykały (także do obejrzenia w Pawilonie) wzbudzały spore zainteresowanie z innego powodu. Tu zadziałała magia konwencji gangsterskiej. – Kostiumografce Alicji Wasilewskiej doskonale udało się przełożyć konwencję na realia polski lat 70. – opowiada Małgorzata Możdżyńska-Nawotka.
Kostium przypadkowy
Ciekawa historia wiąże się z kostiumem dla Jolanty Umeckiej z filmu „Nóż w wodzie” Romana Polańskiego (sweter oraz spodnie znalazły się na wystawie).
Kostium dla Jolanty Umeckiej
– Nie wykorzystano go w filmie, w którego czołówce nie było zresztą w ogóle wymienionego kostiumografa, a ubrania na planie dobierano dość przypadkowo, nikt nad tym nie panował w kreatywny sposób, co jest zresztą grzechem młodości wielu debiutujących reżyserów przywiązujących wielką wagę do scenariusza i gry aktorów, a mniejszą do rekwizytów i kostiumów – mówi Maria Duffek. – Zresztą słynna była historia auta Leona Niemczyka, które trzykrotnie zmieniało markę i nikomu to nie przeszkadzało – dodaje kuratorka.
Moda PRL powraca... do muzeum
Dlaczego modę PRL-u na wystawach odkrywamy dopiero teraz? – Żyjąc w tamtych czasach wiedzieliśmy, że nie doganiamy specjalnie świata, choć, oczywiście, zdarzały się szlachetne wyjątki wśród projektantów, którzy próbowali tworzyć kolekcje np. z tych samych materiałów, jakimi zachwycano się w wielkim świecie mody – wyjaśnia Maria Duffek. – W PRL-u jednak modę traktowano jako zbędny luksus i w związku z tym jedynym miejscem jej eksponowania stawał się film, bo tam nie działały ograniczenia, a obraz aktora był dla widza wymiernym przekazaniem tego, co świat akurat nosi i jak się kreuje – dodaje kostiumografka.