Każdy, kto kiedykolwiek próbował zrobić zdjęcie kotu, wie jak trudne jest to zadanie – jeśli oczywiście chcemy na tym zdjęciu pokazać prawdziwe „ja” naszego ukochanego futrzaka. Koty to nie są wymarzeni modele. Nie chcą pozować, nie słuchają się, a przede wszystkim szybko się nudzą i najzwyczajniej opuszczają plan zdjęciowy lub z typową kocią nonszalancją zasypiają.
Dlatego, oglądając fotografie autorstwa Moniki, zadajemy sobie pytanie: Jak ona to robi? Na jej zdjęciach koty są kotami w 100%. Ciekawskie, rozbawione, zaintrygowane otaczającym je światem. Jaka jest metoda młodej wrocławskiej fotografki? Przede wszystkim dużo cierpliwości. I wielka miłość do kotów. No i niebagatelny talent.
Jak zaczęła się twoja przygoda z fotografią i z kocią fotografią?
Do fotografii załapałam bakcyla prawie dwa lata temu. Pół roku trwało, zanim zdecydowałam, jaką ścieżkę chcę obrać w fotografii i że będzie to właśnie fotografia kotów. Zrozumiałam, że to jest to w chwili, gdy zaczęłam robić zdjęcia kotów do ogłoszeń adopcyjnych dla wrocławskiej fundacji działającej na rzecz zwierząt. Wcześniej miałam mnóstwo pomysłów na swoje życie, ale dla żadnego z nich nie weszłabym do wanny w butach bądź nie trudziłabym się, trzymając w jednej ręce parasol, a w drugiej aparat i próbując jeszcze przy tym zwrócić uwagę kota i go sfotografować. Fotografia kotów to jednocześnie moja odskocznia od smutków, złej strony życia i jednocześnie pasja i praca, której poświęcam mnóstwo czasu.
Co jest trudne w fotografowaniu kotów? Jak radzisz sobie z tak ruchliwym materiałem?
Nawet gdy koty się nie ruszają, to i tak trudno dobrze je sfotografować. Gdy kot jest niezadowolony, bądź nie ma ochoty na zdjęcia, to będzie to po prostu widać. Najtrudniejsze chyba jest bycie cierpliwym. Zrozumienie, że to kot ustala warunki i od niego zależy, jak będzie przebiegała sesja. Fotografowanie kotów to wieczna praca na kolanach, czekanie, czekanie i umiejętność wyłapania tego momentu, gdy kot myśli, że zniknęliśmy, bądź gdy zaczyna nas akceptować i dzięki temu zaczyna być sobą. Mimo że nigdy nie mam pewności, czy wrócę z sesji chociaż z jednym udanym zdjęciem, to uwielbiam je fotografować. W każdym kocie dostrzegam coś wyjątkowego.
A twoje koty? Czy są to najbardziej obfotografowane czworonogi na świecie?
Mam dwa koty i jest to w sumie dosyć dziwne, jak na osobę, która zajmuje się fotografią zwierząt i ma tak dużą styczność z innymi kotami. Pierwszy był Filemon, totalny wulkan energii, druga była Blania, która swój charakter pokazała dopiero w momencie, gdy nam zaufała. Robię im mnóstwo zdjęć. Jak chyba każdy opiekun, uważam, że moje koty są najcudowniejsze na świecie. Są rasy europejskiej. Blania białobura i Filek burobiały. Mogłabym je fotografować całymi dniami. Mają mnóstwo zdjęć, niekoniecznie udanych.
Swoją pracą pomagasz bezdomnym zwierzętom. Robisz sesje czworonogom z fundacji, domów tymczasowych i schronisk?
Tak, fotografuję koty z fundacji do ogłoszeń adopcyjnych. Obecnie stale współpracuję z Neko oraz dorywczo z kilkoma innymi wrocławskimi fundacjami.
Wszystkich zainteresowanych, nie tylko kociarza, ale także doceniających dobre zdjęcia, zapraszamy do Dolnośląskiej Biblioteki Publicznej na „13 twarzy kota” – wystawę fotografii Moniki Małek. Więcej zdjęć już teraz możecie podziwiać na stronie autorki – mmalek.pl.

13 twarzy kota – wystawa fotografii Moniki Małek
Wernisaż / Wystawa / Dla seniorów / Dla wszystkich Dolnośląska Biblioteka Publiczna im. T. Mikulskiego